Fusun
Fanka BB :)
Magda, ja rodzilam 6 tygodni temu:-)
A jeśli chodzi o dziewczynki to był splot nieszczęśliwych zdarzeń, powikłań ciąży bliźniaczej. Zaczęło się w 18 tc od wewnętrzego rozwarcia, tzw. lejka. Dostałam przykaz leżenia w domu. Leżałam. Wstawałam tylko do toalety i pod szybki prysznic. Mimo to na początku 21 tc jednej z dziewczynek (tej, która napierała na szyjkę) odeszły wody. Całkowicie. Ale skurczy nie było, poród sie nie zaczął. Trafiłam do szpitala i usłyszałam,że siedzę na bombie zegarowej. Że katastrofa jest kwestią czasu, że prędzej czy później wda się zakażenie wewnątrzmaciczne i najprawdopodobniej stracę dzieci. Włączyli antybiotyki żeby tego uniknąć, albo odwlec w czasie. Do dziś nie zrozumiałam dlaczego po 3 tygodniach zaprzestali podawania antybiotyków. 3 dni po ich odstawieniu dostałam zakażenia, sepsy i zaczął się poród. To był 24t1d. Alunia (bez wód) umarła parę godzin przed porodem (zabiło Ją zakażenie bo nic Jej nie chroniło). Lenka żyła 6 dni w inkubatorze, pod respiratorem. Dobę po porodzie dostała wylewu 4 stopnia, była głęboko nieprzytomna już do końca. Odeszła w moich ramionach.
A jeśli chodzi o dziewczynki to był splot nieszczęśliwych zdarzeń, powikłań ciąży bliźniaczej. Zaczęło się w 18 tc od wewnętrzego rozwarcia, tzw. lejka. Dostałam przykaz leżenia w domu. Leżałam. Wstawałam tylko do toalety i pod szybki prysznic. Mimo to na początku 21 tc jednej z dziewczynek (tej, która napierała na szyjkę) odeszły wody. Całkowicie. Ale skurczy nie było, poród sie nie zaczął. Trafiłam do szpitala i usłyszałam,że siedzę na bombie zegarowej. Że katastrofa jest kwestią czasu, że prędzej czy później wda się zakażenie wewnątrzmaciczne i najprawdopodobniej stracę dzieci. Włączyli antybiotyki żeby tego uniknąć, albo odwlec w czasie. Do dziś nie zrozumiałam dlaczego po 3 tygodniach zaprzestali podawania antybiotyków. 3 dni po ich odstawieniu dostałam zakażenia, sepsy i zaczął się poród. To był 24t1d. Alunia (bez wód) umarła parę godzin przed porodem (zabiło Ją zakażenie bo nic Jej nie chroniło). Lenka żyła 6 dni w inkubatorze, pod respiratorem. Dobę po porodzie dostała wylewu 4 stopnia, była głęboko nieprzytomna już do końca. Odeszła w moich ramionach.