reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Kochana,ja ci tez zycze all the Best;) mnie wykancza najbardziej zawiedziona nadzieja.Potrafimy sobie tak pieknie wszystko wmowic,nawet ciaze.A potem nie rozumiemy swiata jak wychodzi negatywny test.Bo przeciez miliony symptomow byly,a byly??a moze byly to efekt uboczne lekow a nie ciazy?wszystko przerabialam:):):)tym razem podchodze na zimo,czy roczarowanie bedzie mniejsze?zobaczymy.Ide spac,M rozklada ramionka,grzech nie skorzystac;)
 
reklama
Dorota dzisiaj w nocy Cię zarodek zaskoczy:-p Emi na przykład pisała, że poczuła implnatacje. Więc jest szansa, żre coś poczułaś. Ale proszę Cię nie nakręcaj się, dystans i spokój.

melissa na bete idź, nie ma co smęcić tylko trzeba wziąć się w garść. Badanie zrobić, męża też obrobić na nową procedurę:-p
 
Już mi wiercą od samego rana... po prostu wyjde i zrobia awanti. Jeszcze mi qurwią, szanowni panowie robole od 7.00 pod drzwiami :wściekła/y:Zaciąga mi smród do mieszkania, bo jeszcze papierochy palą na klatce. Cudowny poranek...
 
reklama
Mój dzien zaczął się duzo spokojniej w porównaniu do wczorajszego
Wczoraj przyszłam na dyzur. Raport. A potem sajgon... Ide na sale do dziecka pod tlenem. Dziecko ma duszność.
Patrze saturacja 81%. Mówie do baby ze ma dać dziecku maskę z tlenem. Dziecko wyje. Przekonuje dziecko by tą maskę wzieło. Dziecko wyje nadal. Matka nic nie robi by dziecko uspokoić. Wiec po 5 min negocjacji mówie grzecznie do baby ze jak maski dziecku nie załozy to ja to niestety bede musiała zrobić. bo jest stan zagrożenia życia. A ona do mnie z ryjem ze jej dziecko stresuje. Dym mi poszedł uszami i mówie że za jej dziecko odpowiadam i ma zrobić co mówie. Dziecko zasłoniło się "przytulanka" i wzięło smoczek(dziecie lat 4,5). "Przytulanka" czarna jak boża ziemia, chyba szmata do podłogi wygląda lepiej. Wkoncu po 10 min użerania się z matką i z rozkrzyczanym dzieckiem osiągnełam cel. Ide na inna sale tam dziecko z krwawieniem i po transfuzij. Patrze jest ok. Po wizycie pojechało na dalsza diagnosykę. Następna sala nie da się opanowac goraczki u dziecka. Leki nie pomagają.I tak na każdej sali jakiś kwiatek... Cały dyzur był do du.. Potem zebranie z dyrektorem o podwyzkach ktorych nie ma. Wielki bubel poszedł w eter a i finał jest niepewny.
Świadomie szłam na pielęgniarstwo. Lubie swoją prace, ale czasami mam dość. Mam 11 lat pracy a przede mna jeszcze 33. Pacjenci bywają okropni, traktuja nas jak śmieci. Rodziny podobnie. Nie wiem czy dam rade pracować tyle lat w zawodzie. Wbrew opini ludzi moje praca nie polega na piciu kawy. Śniadanie łykałam w biegu bo jedzeniem tego nazwać nie można o godz 11. Jak tu sie nie stresować...
Dzis naszczescie wolne...
 
Ostatnia edycja:
Do góry