Co do samej bezpłodności - "nie zrozumie syty głodnego.."
Każdy jest w innej sytuacji, każdy ma inny poziom apatii. Po prostu ludzie są tępi, cierpią na jakąś dysfunkcje mózgu. Pamiętam jak bliskiej koleżance zwracałam uwagę, jak to mówiła cały czas o swoich dzieciach, a ja byłam po biochemicznej... jej myślenie było boskie " no przecież znowu zajdziesz w ciąże i wszystko będzie pięknie, uda się ..". Nie brała pod uwagę faktu, ze mi może się nie udać, że mogę nie zajść w ciąże. Kiedy jej to powiedziałam, widziałam jak do niej to dotarło, " możesz nigdy nie mieć brzucha????" "zawsze myślałam, że nasze dzieci..". Wniosek jest prosty ludzie oceniają sytuacje podług swojej, jeżeli im się bez problemu udało mieć dzieci to czemu innym nie. Często ludzie odkrywają straszną prawdę, że ich znajomi, rodzina NAPRAWDĘ mogą nie mieć dzieci.
Ludzie są naiwni, żyją w takim przeświadczeniu, że będzie super mąż, gromada dzieciaczków i biały domek za kupę kasy...Ale czy ktoś nam to obiecał??? zagwarantował, że tak właśnie będzie??Niebyło by problemu z tym myśleniem, gdyby nie fakt, że w okól nas są rozwodnicy, osoby samotne, bezdzietne, żyjące w skrajnej biedzie. Więc o co chodzi? ta dysfunkcja mózgu ma nas chronić przed cierpieniem, bo nie każdy jest w stanie zobaczyć to wszystko....
Ale jest tez drugi sort ludzi, ten najgorszy...
Taaa oni wiedzą co to bezpłodność - oglądali o tym program w telewizji
Jak będą dawali Ci rady, żeby się wykazać (podnieść swoje ego) to lepiej nie dyskutować z tak dobrze wyedukowanym człowiekiem, bo jeszcze Ci powie, że w końcu to twoja wina że nie możesz mieć dzieci.
Jeszcze gorsi są Ci zawistni. Zazdroszczą wszystkiego wszystkim. A gdy mają coś co komuś innemu przychodzi z trudnością, albo w cale. Wtedy ich poczucie własnej wartości rośnie. Wtedy jełopy mają moc... już nie zazdroszczą sąsiadom domu w środku miasta. Mimo, że sami mają segment pod miastem.
Teraz panują nad światem bo ON spłodził dziecko bo ONA zaszła naturalnie w ciąże. a potem będą się dzielić tym wielkim majątkiem, kiedy ON pójdzie na bok z koleżanką z pracy, a ONA zażąda rozwodu
Tym optymistycznym akcentem, kończę mój wywód