Martka – no niestety nie spadła z krzesełka, ale mój mąż opowiadał potem że przez 15 min nie mogła nawiązać tematu i gubiła się sama w swoich przemyśleniach. Ogólnie stwierdził, że była rozkojarzona, ale nie komentowała moich słów.
Kinga – po to zostaję na forum, żeby móc wreszcie cieszyć się, jak każda z Was będzie chwalić się wysoką betą. Może to przekona mnie do kolejnej próby, bo póki co straciłam wiarę w in vitro. Także główne przesłanie ode mnie – mnóżcie się
.
Ewis – mierzenie temperatury nie ma sensu. Przy IUI pewnie miałaś cykl naturalny, albo delikatnie wspomagany gonadotropinami, a po inseminacji o wiele mniejsze dawki luteiny (jeżeli w ogóle miałaś, bo to zależy od kliniki i Twoich badań). Przy in vitro są to już duże dawki leków, punkcja to wymuszona owulacja. Tak jak wspominała Kinga luteina też znacznie zaburza temperaturę (podnosi ją), a przyjmuje się jej dość sporo (średnio 12 tabl). Zamiast termometru przy stymulacji i przed transferem będziesz miała cały czas usg, które powie znacznie więcej. A po transferze luteina zaburzy wszystko.
Dziewczynki do dzisiaj się zastanawiam dlaczego Wasze kliniki robią betę, a moja nastawiona jest na HCG
. Zawsze jak jadę na badania to proszę o beta HCG po czym słyszę, że oni robią HCG mimo, że ich laboratorium wykonuje i betę. Ciekawe czemu są tak na to nastawione na to badanie
. I jeszcze tekst jak podchodzisz i prosisz o to badanie - "robiła pani test z porannego moczu" - obłęd. Z resztą co to obchodzi rejestrację, to raczej moja prywatna sprawa, a ja przyszłam po konkretne badanie. Ale....i tak mi już to do szczęścia nie potrzebne.
Kochane miłego dnia i dużo słońca, bo u mnie znów załamanie pogody....znów deszczowo
.
I nie czekajcie na mnie – będę baaaaardzo późno.
Buziaczki od kobiety wyzwolonej spod panowania novum
. Znów moje życie stanie się normalne.