martka . Ja jak mi się uda pewnie będę jak ty chciała robić usg co 2 dni, albo i częściej
. Jak zwariuje do końca to usg wypożyczę na czas ciąży
. Martuś też miałam scratching, akupunkturę, embryo glue, fraxiparinę i acard biorę. Do tego rzuciłam definitywnie papierosy, pilnuję diety, chodzę o prawidłowych godzinach spać. Nawet 5 dni po transferze miałam wolne. Zrobiłam wszystko co było możliwe do zrobienia. Przynajmniej nie będę miała sobie nic do zarzucenia jak się nie uda.
joasia no niestety tak to z wagą i dietą jest przy pco. A leki, cóż biorę oprócz encortonu clobederm. Czyli mam 2 rodzaje sterydów, co na pewno nie pomaga w utrzymaniu wagi. Wątroba już dawno mi szwankuje. Na początku przed in vitro miałam ASPAT I ALAT tak po 75 - 80 (czyli dwa razy tyle co górna norma). Ostatnio musiałam zrobić badania do książeczki sanepidowskiej, wyniki mnie zaszokowały - mam po 250 - 280 wynik obu. Zawsze miałam powiększoną i uszkodzoną wątrobę, ale teraz zaczyna mi się sypać.
I dlatego szlak mnie trafił, kiedy ostatnio miałam przygotowanie do crio. Na tej wizycie co usłyszałam, że endo spadło dr zapytała się czy przerywamy. KURNA!!! Ile razy można podchodzić do crio bez crio? Już raz miałam tak w grudniu - trzymali mnie na prochach do 29 dc bo endo nie rosło. Ja już jeść nie mogłam od leków, w nocy zgaga mnie męczyła, a wymiotowałam co chwilę. W lutym podeszłam do crio warunkowo. Teraz chciała przerwać przygotowania po tylu dniach brania leków (koło 2 tyg). Czy oni chcą mi wykończyć wątrobę czy co?
Ja nie rozumiem jak to jest. U Was jak przygotowujecie się do crio, to do niego podchodzicie. A u mnie na 3 podejścia do crio mogło być tak, że odbyłoby się jedno crio? Może to celowe takie nabijanie kasy na wizytach i lekach? W końcu leki kupuje się u nich w aptece, dodatkowo jeszcze badania, wizyty...no żyć nie umierać.
Ja coraz bardziej odnoszę wrażenie, że in vitro jest skuteczne - ale tylko w przypadkach jak jest niedrożność jajowodów, brak jajnika, słabe nasienie, bądź niepłodność idiopatyczna. Ale w przypadku jak kobieta ma problemy z hormonami to klinika załamuje ręce i nie wiedzą co robić. Może powinni na wejścu wywiesić kartkę "leczymy osoby zdrowe"?
Dobra, bo znów mój jad się leje...jakby to miało mi jakoś pomóc.
martaczi - tak - wszystko idzie podobnie. Ale komórki odmrażają w dniu owulacji (bądź w dniu włączenia luteiny). Różni się tym, że za zapłodnienie komórek będziesz musiała zapłacić dodatkowo, w zależności ile kosztuje to w Twojej klinice ( u mnie za ivf 4200, kolejne droższe). Nie wiem czy nie zrobią wtedy icsi, bo chyba komórki zamrożone są już bez płynu pęcherzykowego.