reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

reklama
Ja po 6 nieudanych inseminacjach byłam wrakiem człowieka wyzbytym z jakichkolwiek emocji. Do in vitro podeszłam tylko dlatego że mąż nalegał , ja nie miałam siły, stwierdziłam że macierzyństwo nie jest dla mnie, że to się i tak nie uda. Bez sensu jest w ogóle próbować, jak miałam jechać do kliniki to nie chciało mi się wstać z łóżka, cholera mnie strzelała że muszę znowu jechać tyle km . Naprawdę autentycznie miałam to w dupie, ale zrobiłam to dla męża, widziałam jego determinację, więc dla świętego spokoju zebrałam resztki sił i ruszyłam. Pamiętam jak ustalaliśmy z lekarzem ile transferujemy, lekarz zaproponował dwa, mąż też więc się zgodziłam bo w głowie i tak miałam myśli, a w dupie z tym i tak sie nie uda. Po transferze miałam tylko jedną myśl, jak ja znowu przeżyję odbiór wyników z betą < 1. I przez te moje negatywne uczucia nie czułam się gorsza od tych, które za przeproszeniem srają tęcza pełne nadziei, nie czułam że robię im krzywdę z tego powodu. Miałam już swoje przejścia i miałam prawo czuć się jak się czułam. Nieważne kto co o tym myślał.
Mam tak samo jak ty miałaś
 
Ja po 6 nieudanych inseminacjach byłam wrakiem człowieka wyzbytym z jakichkolwiek emocji. Do in vitro podeszłam tylko dlatego że mąż nalegał , ja nie miałam siły, stwierdziłam że macierzyństwo nie jest dla mnie, że to się i tak nie uda. Bez sensu jest w ogóle próbować, jak miałam jechać do kliniki to nie chciało mi się wstać z łóżka, cholera mnie strzelała że muszę znowu jechać tyle km . Naprawdę autentycznie miałam to w dupie, ale zrobiłam to dla męża, widziałam jego determinację, więc dla świętego spokoju zebrałam resztki sił i ruszyłam. Pamiętam jak ustalaliśmy z lekarzem ile transferujemy, lekarz zaproponował dwa, mąż też więc się zgodziłam bo w głowie i tak miałam myśli, a w dupie z tym i tak sie nie uda. Po transferze miałam tylko jedną myśl, jak ja znowu przeżyję odbiór wyników z betą < 1. I przez te moje negatywne uczucia nie czułam się gorsza od tych, które za przeproszeniem srają tęcza pełne nadziei, nie czułam że robię im krzywdę z tego powodu. Miałam już swoje przejścia i miałam prawo czuć się jak się czułam. Nieważne kto co o tym myślał.
Czytając Twój wpis odnoszę go do swoich odczuć..i choć nie miałam IUI, bo miałam po prostu z tym pecha a jestem jeszcze przed transferem, to czuję się teraz dokładnie tak samo. Mam wywalone i jestem dość negatywnie nastawiona. Nie mam naprawdę ochoty i siły jeździć też te kilkadziesiąt km by nawet znowu pobrać krew do badania..by usłyszeć, że jeszcze trzeba czekać i w ogóle nie mając pewności, czy coś z tego wyjdzie? Moim problemem jest niecierpliwość i nie radzenie sobie z emocjami przez tyle nieudanych cykli i poronienie - nad czym pracuję z psychologiem. Jestem wręcz mobilizowana przez partnera by spróbować i cierpliwie poczekać..a ja mam ochotę to sobie odpuścić, bo i tak pewnie się nie uda i tego nie zniosę. Nie potrafię być tak pozytywnie nastawiona, że „o, byle do przodu, będzie git”. Fakt faktem idę w to, ale jest mi bardzo ciężko i czuję straszną niesprawiedliwość, że w ogóle mnie to spotkało..i wiem, że nie tylko ja tak się czuję.
 
Czytając Twój wpis odnoszę go do swoich odczuć..i choć nie miałam IUI, bo miałam po prostu z tym pecha a jestem jeszcze przed transferem, to czuję się teraz dokładnie tak samo. Mam wywalone i jestem dość negatywnie nastawiona. Nie mam naprawdę ochoty i siły jeździć też te kilkadziesiąt km by nawet znowu pobrać krew do badania..by usłyszeć, że jeszcze trzeba czekać i w ogóle nie mając pewności, czy coś z tego wyjdzie? Moim problemem jest niecierpliwość i nie radzenie sobie z emocjami przez tyle nieudanych cykli i poronienie - nad czym pracuję z psychologiem. Jestem wręcz mobilizowana przez partnera by spróbować i cierpliwie poczekać..a ja mam ochotę to sobie odpuścić, bo i tak pewnie się nie uda i tego nie zniosę. Nie potrafię być tak pozytywnie nastawiona, że „o, byle do przodu, będzie git”. Fakt faktem idę w to, ale jest mi bardzo ciężko i czuję straszną niesprawiedliwość, że w ogóle mnie to spotkało..i wiem, że nie tylko ja tak się czuję.
Bardzo dużo dziewczyn tak ma, bo powiedzmy sobie szczerze, która po kilku porażkach wiecznie myśli pozytywnie, ŻADNA. Po prostu szybciej się otrząsają z porażki. A te wszystkie negatywne emocje, strach, łzy, niepewność świadczą o wielkiej wielkiej determinacji i miłości do małego człowieka, na którego tak bardzo się czeka
 
reklama
Dziękuję ❤️❤️❤️❤️

Morfologia z rozmazem . Tzn. ja pierwsza zrobiłam normalna a dopiero druga z rozmazem 🙈🙈
Warto to zrobić jeszcze przed przyjęciem accofilu? Czy jeżeli u mnie jak to lekarz powiedział nie ma uczulenia na męża, nie ma sensu?

Tak z ciekawostek to mąż pytał czy można zrobić w drugą stronę. Czy on ma uczulenie na mnie ;P Żartowniś.
 
Do góry