reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

asia 77 leczysz sie w provicie w katowicach? a do kogo chodzisz? ja lecze sie u doktor Biernat....pytalam ja o histeroskopie czy by nie wykonac ale ze najpierw sprobujemy ze scrtachingiem bo do histeroskopi ona nie widzi na razie potrzeby. przystalam na jej propozycje. jak nie wyjdzie do sie bede dalej zastanawiac
 
reklama
a co do histeroskopii mam nadzieję ,że dr Ogrodnik też nie bedzie u mnie widział potrzeby , bo będę musiała poczekać z dwa miesiące. Niestety nie mam finansów na to w tej chwili. W provicie kosztuje to 1100 zł
 
Hje dziewczynki...alez dzisiaj u nas pogoda...oj nie udała się ta maj,ówka...Ale mimo tego bylismy z M na spacerze...M troszke się złosil, mowil ze powinnam lezec...ale przeciez to I tak nie zmieni nic...
A mam do SWas pytanko...Bo mialam transferowanego 5 dniowego blastusia...a lekarz kazal zrobic test po 12...poprzednio kazal po 9...czy przy mrozaczkach czas zagniezdzenia sie wydluza??
No I pobolewa mnie brzuch....biore 3 razy dzienne luteine dopochwową...duphaston mialam brac 2 razy dziennie ale będę brala 3 razy, tak jak luteinę....nie powinno zaskodzic a moze pomoc prawda???
 
Ikasia - nic się nie wydłuża przy mrożakach :-). Teoretycznie betę powinno się badać po 14 dniach przy 3 dniowych zarodkach, a 12 dpt przy 5 dniowych blastocystach. Wynik w tym dniu jest ostateczny i wyklucza nawet możliwość późniejszej implantacji. Oczywiście beta przy blastkach może już wyjść w 7-8 dniu, a przy morulach 3 dniowych w 10, mówi się że są też to wyniki miarodajne, ale istnieje szansa późniejszej implantacji (choć w małym stopniu).

Teoretycznie zaszkodzić nie powinno, ale wszystko zależy od Twojego organizmu czy potrzebuje więcej progesteronu. Mój organizm prawie wcale nie wytwarza progesteronu i przyjmuję zawsze kosmiczne ilości, by osiągnąć te najniższe progi norm (co prawda gotadora mnie pobiła w ilości luteiny:tak:). Także lepiej abyś zrobiła w 6-7 dniu po transferze progesteron i dopiero wtedy manipulowała lekami.

avocado - historia jak z filmu, i w dodatku z happy endem :-). Ja na swój i siostry happy end czekam już kawałek czasu :-(. Może się kiedyś doczekam.
 
a co do histeroskopii mam nadzieję ,że dr Ogrodnik też nie bedzie u mnie widział potrzeby , bo będę musiała poczekać z dwa miesiące. Niestety nie mam finansów na to w tej chwili. W provicie kosztuje to 1100 zł

Ja histeroskopię zrobiłam na NFZ w MSWiA. Czekałam na nią aż całe 2 tyg :-). Także nie zawsze wszystko kosztuje i nie zawsze trzeba na to czekać długo :tak:
 
Cześc dziewczyny,
Podczytuje Was i czuje się jakbym czytała o sobie sprzed 7 lat. Za sobą miałam 6 IUI podchodziłam do ICSI z wiarą, że teraz będę mamą. Stymulacja trwała tylko 5 dni, wychodowałam 5 komórek w tym trzy się zapłodniły, po trzech dniach miałam 1 czterokom. 2 trzykomórkowce, piękne endo, którym zachwycał się lekarz i obecne przy transferze położne. W 9 dpt. zaczęłam krwawic ale miałam nadzieję, że to implementacja pojechałam na betę i oczywiście zobaczyłam wynik, który tak dobrze znałam czyli 0 -brak ciąży (ja dalej wierzyłam, że może będzie późna implementacja ale w klinice szybko mnie obdarli ze złudzeń). Były łzy, załamanie i złośc na cały świat, dodatkowo w pracy był wysyp wieści o ciążach co mnie dosłownie dobiło. Miałam dosyc chciałam byc mamą wymogłam na mężu wizytę w OAO (mąż nie chciał za nic na nią iśc była mega awantura, która zaowocowała kompromisem idziemy do OAO ale równolegle podchodzimy jeszce raz do ICSI). W ramach buntu wybralam wtedy najdroższą klinikę czyli Novum chociaż bylismy też na konsultacji w Białymstoku. Na wizytach przyjmowałam wszystko do wiadomości ale nie pytalam o nic - dyndało mi co ze mną zrobią efekt i tak był mi znany... Pamiętam jak doktor L. na podglądzie nawijał do mnie - no to teraz Pani wierzy w sukces jest Pani w najlepszej klinice a nie u jakiegoś tam dr. J - pomyslałam nie ma to jak skromnośc, pierdu, pierdu a odpowiedziałam niezwykle elokwentnie czyli odburknęłam wszystko mówiące - uhm i tyle sobie pogadaliśmy. Nie chciało mi się gadac chcialam jak najszybciej miec to za sobą i zacząc kurs w OAO. W 9 dpt zn owu zaczęłam plamic - nie byłam już zaskoczona, nie poleciałam na betę czekałam na rozkręcenie się @, w 11 dpt cisza, w 12 też, mąż zabrał mnie na betę ale w labie coś im nawaliło i mi nie zrobili, pojechałam do kolejnego lab. i zrobiłam badanie - wynik odczytywał mąż. Pamiętam każdą sekundę z tej chwili i słowa męża, który zamiast przeczytac wynik powiedział: kurde tu jest jakieś H - co to znaczy? a mi serce stanęło darłam się jak wariatka powyżej normy!!! ile!!!! czytaj!!! - nigdy wcześniej nie płakałam ze szczęścia a wtedy buczałam jak dziecko, tańczyłam i skakałam, i dziwiłam się, bo za pierwszym razem wierzyłam, że jestem w ciąży, gadałm do brzucha, leżałam plackiem, robiłam sobie wizualizacje, że moje endo to mięciutka kołderka itd, itp. - i d...pa blada, tym razem odpusciłam sobie cały ten cyrk i nie wierzyłam ani trochę a tu proszę. Nie ukrywam też, że wcale nie miałam ciągu do posiadania drugiego dziecka, długo zwlekałam (mam już 35 lat) ale w końcu uległam mężowi i córeczce, którzy chcieli powiększenia rodzinki. Byłam pewna, że się nie uda (zostały mi już słabe zarodki i dodatkowo 6 lat siedziały w lodówce), normlanie chodziłam do mocno stresogennej pracy (dojeżdżam 100 km w jedną stronę) i tym razem w 10 dpt krwawiłam, było mi smutno podzieliłam się z Wami info, że się nie udało ale krwawienie ustało w 12 dpt więc zrobiłam betę i znowu się udało:-) Ja mam takie życiowe motto, że nie mogę czegoś mocno chciec bo wtedy na pewno dostanę kopa od losu, jak podchodzę na luzie i się nie nastawiam na skuces to jakoś dobrze na tym zawsze wychodzę zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym.

Powodzenia dziewczyny- każdej z Was ogromnie kibicuję i przeżywam razem z Wami sukcesy i porażki.
Sylwia - masz szczęscie, że ciężarnych nie wolno ochrzaniac ;-) Nie myśl nawet o zwaracaniu wolności mężowi, on Cię kocha (mój M też chciał mi "zwracac wolnośc" ale nas nasza niepłodnośc połączyła jeszcze silniej - tyle razem przeszliśmy, że nie potrafimy życ bez siebie, znajomi się rozstają, przestają sobie okazywac uczucia a my dalej czujemy, że dajemy sobie szczęście:-)). Trzymamy za Ciebie kciuki z całych sił!
 
Cześc Dziewcyzny")
Kurcxze, u mnie kolejny dzien deszczu....wrrr....
Mam do Was male pytanko....przy ostatni podejściu brałam lutinus dopochwowo 3 razy dziennie...I okres dostalam, jeszcze podczas brania leków....co chyba nie powinno miec miejsca, bo Lutinus wlasnie ma nie dopuszczac do @....czy to znaczy ze poprostu bralam za male dawki progesteronu??
 
kiwisia - może właśnie takie podejście daje szansę sukcesu. Można tylko pozazdrościć sukcesów, szkoda że novum w moim przypadku partaczy robotę za każdym razem.

Ikasia - niekoniecznie, niektóre dziewczyny dostają okresu pomimo przyjmowanego lutinusa/luteiny. To już raczej kwestia urody a nie progesteronu. Ja prawie nie produkuję progesteronu, a po nieudanej próbie i po odstawieniu leków muszę przynajmniej tydzień czekać na okres.


Uciekam dziewczynki - w końcu do pracy :-D:-D:-D. Już nigdy więcej wolnego tak długiego, bo sama głupieje od niego.


Miłego dnia :-)
 
reklama
Witam deszczowo ;-)
Ikasia ja Ci chyba nic nie doradzę , ale to chyba rzeczywiście zależy od " urody " ,ja jestem 4 dzień po odstawieniu wszystkich leków, a @ jak nie było tak nie ma , nawet nie straszy . Jestem zła bo w środę mam wizytę u doktora celem ustalenia dalszego działania , więc praktycznie powinnam być po @
 
Do góry