reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Buziulek dla mnie podobnie jest z klinikami...owszem czytałam opinie przed podjęciem decyzji , ale dla mnie liczyła się również odległość od domu...ze względu na córeczkę i brak emka na co dzień nie mogłam sobie pozwolić na wyprawy 300 km. A wiadomo,że kobietom ,którym się udało w danej klinice będą ją wychwalać , a psioczyć na tą , w której poniosły porażkę. Ja choć do kościoła nie chodzę, ale wierzę w Boga i ufam,że jeżeli dzidziolek ma nam być dany ,to się doczekamy . Mam jednego jedynego Blastusia Glorko-Dawidka ;-) jeżeli nie zostanie z nami mimo wszystko to jeden jedyny raz spróbujemy adoptować Blastka, i na tym koniec :-)
 
reklama
przeczytałam właśnie coś ciekawego: poziom estradiolu po transferze jest miarodajny jedynie w przypadku oznaczenia go 4 x dziennie z powodu jego znaczących wahań ...
 
Dzięki dziewczyny. Mi dr też robił punkcję. Jest bardzo delikatny i dokładny w tym co robi. jeżeli chodzi o ginekologów to zdecydowanie wolę chodzić do mężczyzn. Są delikatni i bardziej wnikliwi, bardziej się interesują. Zauważyłam, że dr jest taki spokojny, zrównoważony i wyważony. Nawet jak mój mąż zada oczywiste pytanie to ze stoickim spokojem odpowie, no i czasem nawet sie uśmiechnie, aczkolwiek bardzo dyskretnie :) Teraz niestety nie było wolnych miejsc i musiałam zdecydować do kogo iść czy dr SZCZ, jestem trochę zła, bo to chyba będzie ostatnia i decydująca wizyta przed PICK UP. A co do zarodków, to mam nadzieję, że będzie lepiej niż poprzednio, ale wczoraj mnie rozwaliło przeziębienie. Biorę femibion clasic, koenzym q10, rutinacea z selenem oraz kwas fol. Muszę szybko pokonać katar i ból gardła, żeby wyrzucić infekcję. Dziewczyny powiedzcie mi coś na temat akupnktury transferowej, bo się zastanawiam nad tym. Nigdy nie miałam i boję się tch igieł. Miałyście doświadczenie z akupunkturą? i jak to jest?


Buziulek moją dr prowadzącą była dr Szcz i bardzo, bardzo ją chwalę, ale już pisałam o tym i to dość niedawno, nie będę robić kolejnej reklamy, każdy ma swoje zdanie, a moje o niej jest jak najlepsze. Miałam akupunkturę: pierwszą w dniu stymulacji, potem przed i po transferze. I oczywiście każdy może mieć swoje zdanie - ja uważam,że pomaga, to samo uważają naukowcy z UK - że zwiększa to szanse na powodzenie o 30%, a dla mnie każdy procent to było bardzo wiele. Tak samo śmiech i dobre samopoczucie zwieksza szanse.
Akupunktura nie boli, anastazjolog dopasowywuje godzinę do Twojej wizyty/transferu.

Mi dr prowadzący ciąże zabronił f.natal classic - że były niedawno robione badania i one mają jakąś witaminę, której nie powinno być w zestawie, dlatego kazał brać mi jedynkę, teraz dwójkę, są droższe, ale skoro lekarz tak powiedział, to zostawiłam to i kupiłam nowe.

Gotadora powiem Ci, że pierwszym razem bardzo wierzyłam, baa byłam przekonana że to już tylko formalność ten test. I jak bardzo się myliłam. Ja się po prostu boję uwierzyć...

za pierwszym razem też wierzyłam, za drugim może trochę, bo było więcej strachu niż wiary, za trzecim nie wierzyłam ... Kolejne podejście było zupełnie inne -od początku wierzyłam, choć na początku byłam przerażona, bo co zrobimy jak nam się nie uda, niestety mój wiek raczej skazałby nas na samotność, bo nie wiem, czy odważylibyśmy się na adopcje. Ale w pewnym momencie uwierzyłam.
 
To u mnie wygląda to nieco inaczej. Może stwierdzicie, że mam nawiedzone teorie, ale jakoś mi się one sprawdzają.

Pierwsze podejście - nie doszło do zagnieżdżenia, ale byłam cały okres stymulacji, transferu, po transferze, że na pewno jestem w ciąży (wręcz byłam przekonana o ciąży bliźniaczej).
Drugie podejście - nawet nie doszło do transferu, bo szanowna dr nie raczyła mnie przez 29 dni poinformować że stymulacja estrogenami nie przynosi w ogóle efektu. Miałam endometrium 6,2
Trzecie podejście - zmiana lekarza. Wszystko szło opornie, a ja w połowie przygotowań straciłam wiarę całkowicie. Podeszłam do crio warunkowo. Po 13 dniach pojechałam z mężem na test, nie wierzyłam że wynik może być inny niż 0, ale był. Z wynikiem poszłam do dr, która jak zobaczyła nasze grobowe miny była przekonana, że się nie udało. Ja nadal nie wierzyłam w cud i byłam przekonana, że spadnie przy kolejnej próbie. Ale nie spadało i rosło prawidłowo. Jeszcze w piątek odebrałam swój kolejny wynik - 300 do dzisiaj pamiętam. Wróciłam do domu i wysłałam sms mężowi. Nawet już nie byłam tego dnia u dr, bo uwierzyłam. W sobotę zrobiłam sikańca (do dzisiaj go mam) - cudowne 2 kreski. Pokazałam chyba wszystkim. W niedzielę na rocznicy ślubu byłam tak szczęśliwa - wierzyłam że za 8 miesięcy będę mamą. I co? Tego dnia poroniłam.

Odnoszę wrażenie, że los obrał mnie na cel. Jak widzi moje szczęście to rzuca mi kłody pod nogi i odbiera cud. Dlatego ciężko mi uwierzyć, że sama wiara w cud może coś zdziałać, bo u mnie zawsze na odwrót to działało. Może właśnie jak będę wiecznie przygnębiona, to uda mi się zajść w ciążę?

Ja nie wiem - ale pewnie to najbardziej odjechana teoria świata, jednak u mnie się sprawdza :tak:
 
dziewczyny ponawiam posta bo zniknał gdzies w gaszczu :)

hej dziewczyny mam pytanie, Sylwia moze Ty cos doradzisz:)
Lekarka kazala mi brac luteine dopochwowa od 16 dnia cyklu przez 14 dni ( zawsze bylo przez 10 nie wiem czemu teraz przez 14) mialam ten scratching plamilam troszke ale przeszlo i teraz pytanie, bo dzis rano jak sie podcieralam zobaczylam zywa czerwona krew i czy mam brac dalej luteine czy juz odstawic i traktowac to jako okres?dzis jest moj 25 dc, bo jak bym dalej brala luteine to moge sobie cos poprzestawiac w cyklu?? a czy wogole moze pojawic sie okres jak biorze sie luteine? bardzo prosze o rade bo od 1 dc mam brac estrofen i nie wiem co robic??
 
Sylwia, a wiesz co ja mysle? Ze to czy wierzysz, masz nadzieje czy tez nie nie ma zadnego znaczenia. Bo gdyby to cos dawalo to kobiety ktore nie chca miec dzieci by nie wpadaly. W mojej opinii to jest biologia: dobra komorka+ dobry plemnik co daje super zarodek i wlasciwe srodowisko w macicy. A co sobie przy tym myslisz to nieistotne. Oczywiscie latwiej przez to przejsc z wiara i usmiechem. A kazda dziewczyns ktora wierzyla i jej sie udalo powie ci ze to bylo wazne. To tak jak z wyborem kliniki lubimy te, w ktorych nam sie udalo.

Ale js urodzona pesymistka jestem;)
 
Sylwia ,aż się popłakałam czytając Twoją historię...masakra jakaś...podziwiam Cię Kochana, Twój upór , wytrwałość i mimo tego co piszesz ...wiarę. Kochana przechodź to wszystko tak jak Ci wygodnie i jak Ci pomaga...nieważne jaka droga...najważniejszy cel:-)
Mi pomaga dalsze planowanie ( adopcja zarodka, ewentualnie w ostateczności kolejna próba udrożnienia jajowodów i czekanie na cud ) ...dziewczyny piszą ,żeby tak nie myśleć ...przecież mam Blastusia...mam , ale wiem ,że gdy coś pójdzie znów nie tak , to zwariowałabym bez dalszych planów. Ja też byłam pewna teraz ,że nie może się nie udać w końcu mam super wyniki , endo książkowe , a przede wszystkim córcię ...a tu kicha totalna , nawet brak zagnieżdżenia. Więc teraz postanowiłam się nie przywiązywać , ale teoria teorią , a w praktyce i tak pewnie inaczej będzie. Ale jedno sobie obiecałam...beta dopiero w 10 dpt i ani dnia wcześniej
 
Milagros Twoja teoria jest bliżej mojej :-). U mnie zarodki są ładne, ale inkubator brzuszny do d... I żaden specjalista nie może dojść dlaczego moje endometrium nie rośnie i jak na to wpłynąć! Dajcie mi lekarza, który tego cudu dokona to Was ozłocę. Póki co czuję się jakby leczyli mnie metodą prób i błędów, i nic im nie wychodziło.

joasia - a ile dni temu miałaś scratching? Jeżeli to żywa krew to raczej nie okres i lepiej nie odstawiaj luteiny.
 
Sylwia jakakolwiek by nie była, aby się udało :tak:

ja jakoś zawsze gdy bardzo czegoś chciałam to się sprawdzało, mojemu mężowi również. Bąble po wielu latach nareszcie też są już w brzuszku - dlatego wierzę w to co powiedziane jest w The Secret :-) ... chociaż źle mówię - nie wszystko co bardzo pragnęłam się spełniło - gdy zginął mój Tata bardzo pragnęłam, aby się odnalazł, modliłam się ale go nie było, no w końcu się odnalazł, po 7 tygodniach, ale nieżywy, więc nie wiem czy to się liczy. Znalazłam nawet kiedyś ( już po ślubie ) plan mojego męża, ja w nim byłam, tzn niezupełnie ja bo bezimiennie, bo przeciesz się nie znaliśmy. Najpierw byłam wkurzona,że ja jestem zaplanowana, ale potem pomyślałam,że to jednak coś innego - on bardzo tego chciał, aby w ciągu pięciu lat poznać tę jedyna i założyć rodzinę. W tym filmie The Secret też jest podobnie - ludzie sobie piszą o czym marzą, czasem wieszają na lodówce aby widzieć swoje marzenie codziennie, inny ktoś miał zdjęcie domu, które podpisał,że tak będzie wygladał jego dom- i faktycznie, spełniło się. Pamiętam na forum dziewczynę, ale zapomniałam nika -ona również pisała sobie co będzie za tydzień - np. za tydzień pozytywna beta - i jej się sprawdziło. Ale jest jeden warunek - trzeba naprawdę bardzo chcieć i w to uwierzyć,że się spełni.

Ale można też powiedzieć, że jak ma się udać to się i tak uda - więc wtedy nic nie jest potrzebne, żadne kciuki, witaminy, dieta, akupunktura ...

jakiekolwiek macie podejście - ja wierzę,że każdej się uda :tak:
 
reklama
Ja wierze w medycyne. Witaminy, jedzenie, akupunktura itd - oczywiscie. Nalezy robic wszystko zeby zwiekszyc szanse. Ja twierdze tylko ze poza tym to wplywu sie nie ma bo biologii pozytywnym mysleniem nie pokonasz... W przypadku invitro, bo nastawuenie w przypadku np walki z rakiem jest bardzo wazne.
 
Do góry