reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Cześć dziewczyny. Przygotowuję się do in vitro w bocianie w Szczecinie u dr Ciepieli , czy któraś z Was podchodzi lub podchodziła tam ? Jakieś rady ? Wskazówki? Narazie jestem na etapie oczekiwania na wyniki badań po mam zgłosić się do dr z wynikami i mamy omówić plan działania
jestem po transferze u dr Ciepieli (29.12.2021) 5-dniowej blastki. Dr wszystko Ci świetnie wyjaśni. Jak czegoś nie będziesz wiedziała lub nie będziesz pewna to pytaj. Zawsze wszystko dokładnie omówi
 
reklama
Niestety takie doczucia są wielu z nas. W naszym przypadku in vitro jest jesdyną

Przykro się czyta takie historie. Nie dość, że leczenie jest bardzo stresujące to jeszcze dobijają w pracy. Bardzo współczuję i życzę wytrwałości. Niestety, ale nie raz warto żyć swoim życiem i nie informować pracodawcy o swoich planach. Tak naprawdę to zawsze dodatkowy stres a to nie pomaga. Ja niestety nie mam porównania jeśli chodzi o pracę, bo ja mam własną działalność, ale kiedy 5 lat temu staraliśmy się o dziecko i niestety pierwsze podejście zakończyło się poronieniem to zdecydowałam się na wyjazd za granicę i całkowitą zmianę otoczenia i klimatu. Pół roku w Anglii odcięta od rodziny i znajomych - koleżanek, które kolejno zachodziły w ciążę. Tutaj bym chyba zwariowała :( wróciliśmy i od razu transfer mrożaka i sukces :)
Parę dni temu zadzwoniła do mnie koleżanka która kibicuje mi od początku. Powiedziałam jej o poronieniu i że idę na drugi dzień do pracy na rozmowę. Powiedziała że chyba ktoś mi bardzo źle życzy i żebym nikomu nie mówiła o swoich planach (nawet jej), tylko robiła co uważam za słuszne, a ciążą mam się pochwalić jak już będę spokojna oraz minie okres zagrożenia i tylko zaufanym osobom🤫
 
Wiesz co żałuję że nie nagrałam tej rozmowy bo ona była by zwolniona a firma zapłaciła by mi niezłe odszkodowanie. To co wygadywała to jest nie do pomyślenia, że mam zrezygnować z in vitro, że mogę stracić pracę🙄 Ja mam umowę stałą bezterminową, w systemie równoważnym ale przypisaną do miejscowości i mają prawo przenieść mnie bez mojej zgody gdzie chcą albo oddelegować na 3 miesiące. Jakbym miała dziecko do 4lat to nie mogli by mnie ruszyć ani nocek czy nadgodzin. Ogólnie to się zdziwiłam bo ona sama długo się starała o dziecko, kilka razy poroniła aż w końcu się udało. Nie ukrywam w pracy że biorę zl bo idę na transfer i zawsze ostrzegałam wcześniej żeby nie zostawiać ich na lodzie bo jestem zastępcą owej kierowniczki i pierwsza lepsza osoba z pracy nie przejmie moich obowiązków. Wcześniej przez ponad 7 lat pracowałam w innym mieście i tam nie robili mi problemów, niestety dostałam propozycje nie do odrzucenia i przenieśli mnie tu bo mam teraz tylko kilometr od domu a były braki w etatach. Poza tym osoba która mnie teraz tu zastępuje nie dogaduje się z kierowniczką i się jej bardzo stawia, więc ta za wszelką cenę nawet jak nie wrócę to ją wyrzuci albo przeniesie jak będzie gdzieś wolne miejsce. Ech... 😔 Szkoda gadać co niektórzy wyprawiają i przez takie osoby nie mam ochoty pracować w tej firmie. Ale podjęłam decyzję że wracam i ona myśli że na stałe, a ja w tajemnicy podejdę do transferu i pójdę na l4 bez uprzedzenia. Nie jestem z tego zadowolona ale nie będę się litować skoro tak mnie traktuje, a mąż stwierdził że jak mnie zwolnią to trudno i na pewno z moim doświadczeniem nie będę miała problemu znaleźć lepszą.
Masakra... Az nie wiem co powiedzieć.. Co za babsko.. Ale masz racje podejdz do transferu, mam nadzieje ze sie uda i nie musisz sie nikomu tlumaczyc, a potem szybko na L4 do konca ciazy i bedziesz miala spokoj z takimi ludzmi :)
 
jestem po transferze u dr Ciepieli (29.12.2021) 5-dniowej blastki. Dr wszystko Ci świetnie wyjaśni. Jak czegoś nie będziesz wiedziała lub nie będziesz pewna to pytaj. Zawsze wszystko dokładnie omówi
Dzięki 😃 . Super a robiłaś już betę lub test ? Jakie masz amh jaj wyglądała stymulacja i punkcja
 
Parę dni temu zadzwoniła do mnie koleżanka która kibicuje mi od początku. Powiedziałam jej o poronieniu i że idę na drugi dzień do pracy na rozmowę. Powiedziała że chyba ktoś mi bardzo źle życzy i żebym nikomu nie mówiła o swoich planach (nawet jej), tylko robiła co uważam za słuszne, a ciążą mam się pochwalić jak już będę spokojna oraz minie okres zagrożenia i tylko zaufanym osobom🤫
Dokładnie tak, super doradziła koleżanka :) my przez cały okres leczenia nie mówiliśmy nikomu, ani rodzicom ani rodzinie. Niestety, ale dla mnie całe to leczenie było zbyt trudne i bolesne i towarzyszyło temu tyle emocji że nie byłam wstanie komuś o tym opowiadać. Powiedzieliśmy dopiero w 8 tyg. ciąży i niestety dwa dni później zaczęłam krwawić i wylądowałam na miesiąc w szpitalu z krwiakiem, Bardzo się baliśmy, ale wszystko skończyło się dobrze. Warto przeczekać ten trudny czas, bo podobno dopiero 12 tyg. jest takim względnie bezpiecznym :) Będzie dobrze, mam taką wielką nadzieję, choć wiem, że teraz to wydaje się bardzo dalekie. Dla nas in vitro jest jedyną szansą na posiadanie dziecka ze względu na "czynnik męski". Niestety dwóch braci mojego męża nie ma dzieci, choć próbowali się leczyć. Wiem jakie to wszystko jest trudne, ale pozytywne nastawienie jest najważniejsze. Ja jestem pewna, że pomogła nam zmiana klimatu i otoczenia. Gdybym nie zresetowała się gdzieś z dala od wszystkich nie wiem czy dałabym radę próbować dalej. Najważniejsze to skupić się na sobie w tym trudnym czasie. Super też wygadać się komuś na tym forum :) Pozdrawiam
 
Wiesz co żałuję że nie nagrałam tej rozmowy bo ona była by zwolniona a firma zapłaciła by mi niezłe odszkodowanie. To co wygadywała to jest nie do pomyślenia, że mam zrezygnować z in vitro, że mogę stracić pracę🙄 Ja mam umowę stałą bezterminową, w systemie równoważnym ale przypisaną do miejscowości i mają prawo przenieść mnie bez mojej zgody gdzie chcą albo oddelegować na 3 miesiące. Jakbym miała dziecko do 4lat to nie mogli by mnie ruszyć ani nocek czy nadgodzin. Ogólnie to się zdziwiłam bo ona sama długo się starała o dziecko, kilka razy poroniła aż w końcu się udało. Nie ukrywam w pracy że biorę zl bo idę na transfer i zawsze ostrzegałam wcześniej żeby nie zostawiać ich na lodzie bo jestem zastępcą owej kierowniczki i pierwsza lepsza osoba z pracy nie przejmie moich obowiązków. Wcześniej przez ponad 7 lat pracowałam w innym mieście i tam nie robili mi problemów, niestety dostałam propozycje nie do odrzucenia i przenieśli mnie tu bo mam teraz tylko kilometr od domu a były braki w etatach. Poza tym osoba która mnie teraz tu zastępuje nie dogaduje się z kierowniczką i się jej bardzo stawia, więc ta za wszelką cenę nawet jak nie wrócę to ją wyrzuci albo przeniesie jak będzie gdzieś wolne miejsce. Ech... 😔 Szkoda gadać co niektórzy wyprawiają i przez takie osoby nie mam ochoty pracować w tej firmie. Ale podjęłam decyzję że wracam i ona myśli że na stałe, a ja w tajemnicy podejdę do transferu i pójdę na l4 bez uprzedzenia. Nie jestem z tego zadowolona ale nie będę się litować skoro tak mnie traktuje, a mąż stwierdził że jak mnie zwolnią to trudno i na pewno z moim doświadczeniem nie będę miała problemu znaleźć lepszą.
I bardzo dobrze! Jak nie potrafi docenić szczerości to będzie miała za swoje. Jakby Cię pytała dlaczego l4 to mow, że nie jej sprawa i tyle.
 
Cześć dziewczyny. Przygotowuję się do in vitro w bocianie w Szczecinie u dr Ciepieli , czy któraś z Was podchodzi lub podchodziła tam ? Jakieś rady ? Wskazówki? Narazie jestem na etapie oczekiwania na wyniki badań po mam zgłosić się do dr z wynikami i mamy omówić plan działania
Witaj🙂
Ja miałam 2 inseminacje u Ciepieli, jak jeszcze pracował w vitrolive. Potem nie mogłam się do niego umówić, o on jest bardzo rozchwytywany i przeniosłam się do dr Budzinskiej - kobieta anioł. W sumie to dla niej zmieniłam klinikę i przeniosłam się do Bociana. Dzięki niej i ludzkiemu podejściu kliniki do pacjentów jestem w końcówce ciąży ❤️. Jak masz pytania to pisz
 
Dzięki 😃 . Super a robiłaś już betę lub test ? Jakie masz amh jaj wyglądała stymulacja i punkcja
Amh ponad 11 (mam 37lat i pcos)
Test miałam w domu i zrobiłam 3 dni temu, wyszedł negatywny ale to pewnie za szybko (mam taką nadzieję). Betę zrobię w sobotę.
Stymulacja zależy od wyników, przygotuj się na codzienne zastrzyki.
Na punkcję przychodzisz naczczo, jak pobiera to śpisz. Wybudza cię zaraz po.
Ja się źle później czułam ale jestem trudno dostępna (jajniki) i miałam pobranych 19 sztuk z czego 16 dobrych.
DO piątej doby wytrwały 3 ale za to dobrej jakości.
Transfer miałam po miesiącu na cyklu farmakologicznym, ☺️
 
Noo czyli masz podobny zestaw jak ja miałam na sztucznym. To była masakra. A pamiętaj, że jak się uda i ciąża się utzryma to taki zestaw leków będziesz kupowała jeszcze przez parę tygodni.
Niektórzy lekarze zapisują luteine bo jest tańsza i refundowana, a mój nie, bo mówi że lutinus lepszy, że lepiej się wchłania. Różnica w cenie jest bardzo duża...
Ale na naturalnym też różnie bywa. Czasem więcej wizyt więc też koszty. Niektóre dziewczyny mimo, że sa na naturalnym też muszą brać progesteron i estrofem po transferze.
Ja nie rozumiem tego fenomenu lutiniusa 🤔. Nie dość że bardzo drogi to ma bardzo małą dawkę 🤔. Z tego co pamiętam to tylko 100mg🤔. Ja sobie chwalę cyclogest. Kosztuje ok 80zl i ma sporo dawkę - 400mg
 
reklama
Tylko że to nie pierwsza sytuacja. Pracuję z nią od marca bo poprzednia zastępczyni sama się przeniosła, więc dali mnie po mimo, że wiedzieli w firmie o mojej sytuacji czyli rejon. Ta była od początku niezadowolona z tego powodu bo w maju poszłam na laparoskopię i nie dali jej nikogo za mnie. Chciałam wrócić od lipca do pracy i był wielki problem bo ona nie chce takiego pracownika (wtedy już jasno wyrażała swoją opinię) więc przeniosła mnie na dwa tygodnie gdzie indziej a po tym znów do siebie, zacisnęłam zęby żeby tylko wytrzymać do września bo transfer. W lipcu kazała mi podać konkretną datę kiedy pójdę na zwolnienie bo ona musi wiedzieć, ja jej mówię że to się tak nie da bo to zależy od cyklu, to chodziła za mną i pytała kiedy w końcu dostanę okres. We wrześniu niestety była ciąża biochemiczna, postanowiłam nie wracać do pracy bo w wakacje rejon znalazł osobę za mnie tylko od razu podchodzić do kolejnego transferu. W październiku zmarła mama koleżanki z pracy więc poszłam dać składkę na kwiaty i oczywiście wtedy też się nasłuchałam że powinnam wybić sobie z głowy in vitro i różne tym podobne. Kolejny transfer się udał ale niestety poroniłam, postanowiłam wrócić do pracy i poszłam o tym powiedzieć oraz wziąść papiery żeby zrobić badania. Oczywiście papierów nie dostałam, za to był pół godzinny wykład co ona sądzi o moich usilnych staraniach bycia w ciąży, grozeniem stratą pracy albo przeniesieniem mnie, a nawet degradacją na niższe stanowisko. Tym razem pojechała mocno po bandzie i nie jestem pewna ale jako mój przełożony na oficjalnej rozmowie o pracy chyba nie ma prawa ze mną rozmawiać o tak osobistych sprawach oraz straszyć. Ja prawie w ogóle się nie odzywałam, bo chcę przetrwać do kolejnego transferu i nie chcę jeszcze większego kwasu tylko w miarę spokoju. Poprosiłam tylko żeby zadzwoniła do rejona co on na to że wracam na trochę, to usłyszałam że ona tu rządzi i to jej decyzja z kim i jak będzie pracować. Niestety w mojej firmie nie raz były skargi na kierowników i nic to nie dało, a osoby które powinny być anonimowe po tym były usunięte.
Bardzo mi przykro.
Myśle, ze wykazałeś maximum lojalności. Wystarczy. Teraz kieruj się tylko swoimi priorytetami.
 
Do góry