reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Kto po in vitro?

Kurdeee ale mam stresa... Jutro mam wizytę u endokrynologa i aż jestem ciekawa co powie... Jutro też rano muszę odebrać wyniki które mi zaleciła... Eh... Ta noc chyba będzie bezsenna 😔 Powiem wam szczerze że nie mam stresa przed imunologiem, przed badaniami jakie mi zleci... Przed wynikami itp... Ale najbardziej boje się właśnie endokrynologa... Boje się że tak jak słyszałam będę musiała iść usunąć te guzy... Kurde ciągle pod górkę... Mam cicha nadzieję że okazja się po prostu zwykłymi guzkami i będę musiała je tylko kontrolować... Ale jednak jest strach przed operacja... Moja siostra miała cała tarczycę usuwaną właśnie przez guzy... Dodam że nawet nie miała biopsji... Tylko fakt to było około 10 lat temu... Eh... Byle wytrwać do jutra.... Moze te kolejne wyniki powiedzą coś więcej i nawet okaże się że jednak nie muszę iść na biopsję... Aaaa zapomniałam dziś byłam u lekarza rodzinnego i ten stwierdził że nie ma potrzeby iść na biopsję... Juz nie wiem kogo słuchać... Juz po prostu zgłupiałam... 3 lekarzy mówi żeby iść a jeden żeby nie... Bleeee nie zasnę dziś 🙈
 
reklama
Kochana dostałaś tu już od dziewczyn dużo wsparcia więc ja Cię kopne w tyłel za przeproszeniem 😁 płacz ile chcesz bo masz na to prawo, ale musisz się szybko pozbierać bo albo zaczniesz na. Nowo walkę albo życie Ci przeminie i będziesz miała do siebie pretenje ze nie zrobiłaś wszystkiego co mogłaś ❤️ nie gniewaj się o to co napisałam ale wiem co czujesz 5x poroniłam za każdym razem biochemiczne i teraz też się boję jak nie wiem ale wiem że prubuje i spróbuję jeszcze raz jeśli odpukać bu się nie udało bo wiem że jak emocje opadną to zawsze o wszystko obwinnoamy same siebie a tego chce uniknąć i Ty też spróbuj. ❤️
@klarks powtórz betę raz jeszcze może zły wynik wyszedł


A tak w sprawie pustego jaja jak to wygląda? To znaczy że rozwija sie normalnie ciąża tylko bez zarodka? To jakim sposobem beta rośnie 🤔
To prawda. Dziewczyny są tutaj cudowne ♥️ nigdy nie miałam tyle wsparcia co tu. I dziękuję za kopa bo faktycznie ktoś powinien mi nieźle skopać tyłek za wieczne mazanie się. Pozbieram się, obiecuje.
Za każdym razem były to ciąże po in vitro ? To mi głupio teraz. Ty się ogarnęłaś a ja nie... normalnie muszę to zrobić. Dajcie mi jeszcze chwilę.
 
Ja też liczę na to że kiedyś znajdę swoją drogę do szczęścia, ale to musi potrwać... Albo nie rozumiem, że dokładnie ta jest dla mnie najlepsza...
Będę kibicować Twojej ostatniej procedurze 😘
Zobaczymy co z tego wyjdzie. Na razie szczęście dopisuje, wszystko ładnie wygląda, nawet torbiele zniknęły.
 
Nie ma takiego czegoś jak limit kochana 😘. Musisz na to spojżeć z innej strony.
1- zarodek się zaimplantował (to dobrze wróży na przyszłość)
2- lepiej jak ciało samo odrzuci ciąże, niż miałabyś urodzić chore dziecko.
3- masz jeszcze zarodki
4- czas leczy rany .. banał ale taka prawda .
Może pomyśl o rozmowie z psychologiem ? Zawsze to rozmowa z kimś kto widzi to z boku. Mogę sobie tylko wyobrazić jak bardzo to boli.. nie przeżyłam tego. Za to dopiero 4 transfer się udał. I pewnie jak u Ciebie GDYBYM wiedziała wcześniej jak to ugryźć, jakie badania, zabiegi zrobić żeby od razu się udało. To na pewno bym to zrobiła. Ale nie wiedziałam o tym, Ty też nie wiedziałaś o swoich mutacjach. Nie obwiniaj siebie.

Też płakałam jak widziałam kobiety w ciąży albo z wózkami. Po 2 nieudanym transferze koleżanka mi powiedziała, że jest w ciąży (całe szczęście, że przez telefon) ryczałam jak głupia ..

Przeżyj stratę, odczekaj, zregeneruj się i walcz !! ✊🏻😘
Nigdy nie ma tak że jesteśmy mądre przed faktem. Zawsze niestety po więc i ja i ty i dziewczyny tutaj miałyby dużo łatwiej gdyby wiedziały, że mają jakąś chorobę albo, że są inne przeszkody, które spowodowały że w ciąży nie są. Niestety musimy z tym żyć.
Okay, niby cztery banalne punkty ale masz rację zastosuje się do nich. Nic innego mi nie pozostaje. Może łatwiej będzie mi z tym żyć
 
Kurdeee ale mam stresa... Jutro mam wizytę u endokrynologa i aż jestem ciekawa co powie... Jutro też rano muszę odebrać wyniki które mi zaleciła... Eh... Ta noc chyba będzie bezsenna 😔 Powiem wam szczerze że nie mam stresa przed imunologiem, przed badaniami jakie mi zleci... Przed wynikami itp... Ale najbardziej boje się właśnie endokrynologa... Boje się że tak jak słyszałam będę musiała iść usunąć te guzy... Kurde ciągle pod górkę... Mam cicha nadzieję że okazja się po prostu zwykłymi guzkami i będę musiała je tylko kontrolować... Ale jednak jest strach przed operacja... Moja siostra miała cała tarczycę usuwaną właśnie przez guzy... Dodam że nawet nie miała biopsji... Tylko fakt to było około 10 lat temu... Eh... Byle wytrwać do jutra.... Moze te kolejne wyniki powiedzą coś więcej i nawet okaże się że jednak nie muszę iść na biopsję... Aaaa zapomniałam dziś byłam u lekarza rodzinnego i ten stwierdził że nie ma potrzeby iść na biopsję... Juz nie wiem kogo słuchać... Juz po prostu zgłupiałam... 3 lekarzy mówi żeby iść a jeden żeby nie... Bleeee nie zasnę dziś 🙈
Idz na biopsje! Lepiej isc i wiedziec niz sie martwić. Badanie nic nie boli a do transferu podejdziesz ze spokojna glowa, ze guzki sa niegrozne.
 
Iza, nie jesteś jedyna... Wiem, że to żadne pocieszenie że innym też się nie udaje, ale w tym pasmie szczęśliwych bet można sobie zadawać pytanie dlaczego u mnie nie może się tak skończyć... Ja nie poroniłam, nigdy nie udało mi się utrzymać ciąży tak długo, co nie znaczy że nie straciłam szansy na bycie matką.
To boli... I ten ból nie mija... Ja się staram jakoś funkcjonować, ale mój spokój, opanowanie, maska, którą noszę jest bardzo krucha... Jeszcze nie wiem jak żyć dalej... 😢
Ostatnio któraś z dziewczyn napisała że czerwiec jest niesamowicie szczęśliwy... Dla mnie to miesiąc, w którym skończyły się moje marzenia... I czuję podobnie jak Ty. Myślę że sama sobie nie poradzę. Wszystko co próbuje robić, to przykrycie tego z czym musimy się mierzyć...
Trzymaj się kochana 😘
Czuję się dosłownie jak ty i dla mnie też teraz się życie skończyło i nie za bardzo wiem co zrobić ze sobą. Wszystko co dotąd cieszyło nawet mnie nie interesuje.
Tez utkwiły mi w pamięci słowa że czerwiec jest na forum szczęśliwy a ja pomyślałam że nawet nie miałam szansy by być szczęśliwą i już nie będę miała. Musimy się trzymać. Przykro mi bo wiem że sama niedawno próbowałas i ten ból jest tak świeży. Oczywiście że marne pocieszenie że nas tu takich wiele, ale zawsze to jakieś pocieszenie bo w grupie raźniej.
Przytulam
 
To nie tak że jestem zazdrosna o bety dziewczyn tutaj. Po prostu mi przykro i smutno i to mi się kojarzy tylko z poronieniem oraz wywołuje we mnie smutek. W-wa a zazdrosna jestem o wszystkich których spotykam na żywo i mają dzieci. Wiem że to chore ale mam złość. Do tego stopnia że udaje że tych dzieci nie widzę. Inni się pytają rozmawiają a ja udaje że nie widzę i jak mogę to uciekam. A potem ryczę.
Dobrze mówisz, też myślałam że to kara i nadal tak myślę mimo że twoja teoria temu przeczy i nawet się z nią zgadzam ale nie ja. Ktoś mnie pokarał. Całe życie mam ciężko i trudno z rodziną, ze zdrowiem. Czasem już nie mam sił. No i jeszcze to. Czemu k*** tak musi być. Może faktycznie jak @Madlene83 powiedziała, nie każdemu szczęście pisane jest tu, dopiero go zazna jak odejdzie...?
Wiem że i Tobie nie jest łatwo.
Kochana bo ja Cie kopne w dupe ale tak porządnie... Nie każdy ma w życiu kolorowo niestety nie każdy... Myślisz że ja mialam... Nie nidy nie miałam... Juz to kiedyś pisałam ale napisze i tobie może to coś pomoże... Całe życie mialam straszna biedę, ojciec odszedł gdy byłam mała...Nie płacił na nas pieniędzy, mama nie migla iść do pracy legalnej... Dorabiała gdzie się tylko dało... Gdyby nie moja ukochana Babcia nie wiem co by zemna teraz było... Mama wolała żebyśmy zjedli... A na rachunki niestety już pieniędzy nie starczało... To babcia spłaciła długi nasze. Ojciec potrafił bić moja mamę na moich oczach... Tylko na moich... Gdy jeździłam na wakacje ( mama załatwiała nam wyjazdy za free) to płakałam bo bałam się wyjechać że w tym czasie przyjdzie mój ojciec i będzie bil moja mamę i nikt jej nie będzie mógł obronić.... Mimo że jesyem do niego najbardziej podobna to całe życie traktował mnie najgorzej... Skoro własny ojciec traktował mnie jak zwykłego śmiecia to pomysl jak się czułam... Wiesz kiedy usłyszałam od niego że mnie kocha? Kilka miesięcy temu pierwszy raz w życiu a za tydzień skończę 33 lata . Mimo dorosłego życia brakowało mi go bardzo... Nigdy nie mogłam zrozumieć jak to jest ze wszyscy mają pełne rodziny a ja mam tylko mamę, Babcie i ciocie 😔 w wieku 16 lat musiałam iść do pracy aby wspomóc rodzinny budżet... Bardzo długo bałam się zaufać jakiemuś facetowi, bałam się że będzie taki sam jak mój ojciec.... W końcu poznałam mojego męża... Na początku małżeństwa też nie bylo kolorowo... Przetrwaliśmy... Pozniej moja mama ciężko zachorowała, przeszła udar mózgu, po czym straciła pracę ... Dzięki Bogu wyszła z prawie tego bez szwanku ale ja musiałam. Zapierdzielać na dom, na leki dla niej na jedzenie i rachunki... Myślisz że było łatwo? Nie nigdy... Pozniej zmarła moja ukochana babcia, bardzo to przezylam... Babcia walczyła do końca niestety nie udało. Się jej uratować... Długo dochodziłam. Do siebie po jej śmierci 😔 ukojenie przyszło wtedy gdy zrozumiałam że babcia będzie zawsze przy mnie, jest w moim sercu to jest najważniejsze, a gdy chce z nią porozmawiać, wygadać się ide na jej grób... Fakt odpowiedzi nie dostaje ale jakoś mi wtedy lżej... Niedługo po babci zmarła ciocia akurat przed moim pierwszym transferem... Na moich oczach odeszła... Widziałam jak ratownicy z lekarzem z karetki próbują ja ratować... Niestety 😔 długo obwiniałam siebie o to że ciocia odeszła, 2 dni przed śmiercią podałam jej zastrzyk przeciwzakrzepowy... Wmawiałam sobie ze to moja wina, że to przeze nie..... Prawda okazała się inna, tzn. To było. Wiadome ale ja to z siebie wyparłam... Ciocia miała nowotwór, to on wyniszczył organizm i doprowadził do śmierci a nie ja ani ten jeden zastrzyk... Następnie przyszedł czas na pierwszy transfer... O nim już Ci pisałam... I jak widzisz nie poddaje się. Mimo tego co było, mimo wszystko walczę dalej... Nie jestem silna psychicznie... Dziewczyny już mnie trochę poznały i wiedzą jak jestem chwilami rozchwiana emocjonalnie... Jak się śmieje, a za chwilę ryczę... Ale walczę mimo wszystko bo wiem że wygram. Prędzej czy później ale wygram ta nierówna walkę...
A na koniec jeszcse dodam... Wiesz ile razy w ciągu mojego życia chciałam odejść i już nigdy nie wrócić, wiesz ile razy chciałam skoczyć i mieć święty spokój... Milion jak nie więcej... Ale komu bym zrobila największą krzywdę? Sobie czy najbliższym? Im to oni by cierpieli najbardziej, a nie ja... Mogła bh
Tak pisać i pisać ale po co. Rozdrapywać stare rant..
Nie warto... Najważniejsze jest to co jest teraz i to co będzie... ❤️Głowa go góry... Nie każdy ma lekko w życiu. Przejdź żałobę, przeczekaj i wróć silniejsza❤️ ale wróć... Uwierz ze może by jeszcze pięknie, że jeszcze wszystko się ułoży. Bo będzie ale musisz w to wierzyć ❤️❤️❤️❤️❤️
 
reklama
Kurdeee ale mam stresa... Jutro mam wizytę u endokrynologa i aż jestem ciekawa co powie... Jutro też rano muszę odebrać wyniki które mi zaleciła... Eh... Ta noc chyba będzie bezsenna 😔 Powiem wam szczerze że nie mam stresa przed imunologiem, przed badaniami jakie mi zleci... Przed wynikami itp... Ale najbardziej boje się właśnie endokrynologa... Boje się że tak jak słyszałam będę musiała iść usunąć te guzy... Kurde ciągle pod górkę... Mam cicha nadzieję że okazja się po prostu zwykłymi guzkami i będę musiała je tylko kontrolować... Ale jednak jest strach przed operacja... Moja siostra miała cała tarczycę usuwaną właśnie przez guzy... Dodam że nawet nie miała biopsji... Tylko fakt to było około 10 lat temu... Eh... Byle wytrwać do jutra.... Moze te kolejne wyniki powiedzą coś więcej i nawet okaże się że jednak nie muszę iść na biopsję... Aaaa zapomniałam dziś byłam u lekarza rodzinnego i ten stwierdził że nie ma potrzeby iść na biopsję... Juz nie wiem kogo słuchać... Juz po prostu zgłupiałam... 3 lekarzy mówi żeby iść a jeden żeby nie... Bleeee nie zasnę dziś 🙈
Napewno wielki strach ,ale lepiej jak pójdziesz na biopsje.
Będziesz wiedziała na czym stoisz ...trzymam kciuki ✊ musi być dobrze ❤️
 
Ostatnia edycja:
Do góry