Kochana bo ja Cie kopne w dupe ale tak porządnie... Nie każdy ma w życiu kolorowo niestety nie każdy... Myślisz że ja mialam... Nie nidy nie miałam... Juz to kiedyś pisałam ale napisze i tobie może to coś pomoże... Całe życie mialam straszna biedę, ojciec odszedł gdy byłam mała...Nie płacił na nas pieniędzy, mama nie migla iść do pracy legalnej... Dorabiała gdzie się tylko dało... Gdyby nie moja ukochana Babcia nie wiem co by zemna teraz było... Mama wolała żebyśmy zjedli... A na rachunki niestety już pieniędzy nie starczało... To babcia spłaciła długi nasze. Ojciec potrafił bić moja mamę na moich oczach... Tylko na moich... Gdy jeździłam na wakacje ( mama załatwiała nam wyjazdy za free) to płakałam bo bałam się wyjechać że w tym czasie przyjdzie mój ojciec i będzie bil moja mamę i nikt jej nie będzie mógł obronić.... Mimo że jesyem do niego najbardziej podobna to całe życie traktował mnie najgorzej... Skoro własny ojciec traktował mnie jak zwykłego śmiecia to pomysl jak się czułam... Wiesz kiedy usłyszałam od niego że mnie kocha? Kilka miesięcy temu pierwszy raz w życiu a za tydzień skończę 33 lata . Mimo dorosłego życia brakowało mi go bardzo... Nigdy nie mogłam zrozumieć jak to jest ze wszyscy mają pełne rodziny a ja mam tylko mamę, Babcie i ciocie
w wieku 16 lat musiałam iść do pracy aby wspomóc rodzinny budżet... Bardzo długo bałam się zaufać jakiemuś facetowi, bałam się że będzie taki sam jak mój ojciec.... W końcu poznałam mojego męża... Na początku małżeństwa też nie bylo kolorowo... Przetrwaliśmy... Pozniej moja mama ciężko zachorowała, przeszła udar mózgu, po czym straciła pracę ... Dzięki Bogu wyszła z prawie tego bez szwanku ale ja musiałam. Zapierdzielać na dom, na leki dla niej na jedzenie i rachunki... Myślisz że było łatwo? Nie nigdy... Pozniej zmarła moja ukochana babcia, bardzo to przezylam... Babcia walczyła do końca niestety nie udało. Się jej uratować... Długo dochodziłam. Do siebie po jej śmierci
ukojenie przyszło wtedy gdy zrozumiałam że babcia będzie zawsze przy mnie, jest w moim sercu to jest najważniejsze, a gdy chce z nią porozmawiać, wygadać się ide na jej grób... Fakt odpowiedzi nie dostaje ale jakoś mi wtedy lżej... Niedługo po babci zmarła ciocia akurat przed moim pierwszym transferem... Na moich oczach odeszła... Widziałam jak ratownicy z lekarzem z karetki próbują ja ratować... Niestety
długo obwiniałam siebie o to że ciocia odeszła, 2 dni przed śmiercią podałam jej zastrzyk przeciwzakrzepowy... Wmawiałam sobie ze to moja wina, że to przeze nie..... Prawda okazała się inna, tzn. To było. Wiadome ale ja to z siebie wyparłam... Ciocia miała nowotwór, to on wyniszczył organizm i doprowadził do śmierci a nie ja ani ten jeden zastrzyk... Następnie przyszedł czas na pierwszy transfer... O nim już Ci pisałam... I jak widzisz nie poddaje się. Mimo tego co było, mimo wszystko walczę dalej... Nie jestem silna psychicznie... Dziewczyny już mnie trochę poznały i wiedzą jak jestem chwilami rozchwiana emocjonalnie... Jak się śmieje, a za chwilę ryczę... Ale walczę mimo wszystko bo wiem że wygram. Prędzej czy później ale wygram ta nierówna walkę...
A na koniec jeszcse dodam... Wiesz ile razy w ciągu mojego życia chciałam odejść i już nigdy nie wrócić, wiesz ile razy chciałam skoczyć i mieć święty spokój... Milion jak nie więcej... Ale komu bym zrobila największą krzywdę? Sobie czy najbliższym? Im to oni by cierpieli najbardziej, a nie ja... Mogła bh
Tak pisać i pisać ale po co. Rozdrapywać stare rant..
Nie warto... Najważniejsze jest to co jest teraz i to co będzie...
Głowa go góry... Nie każdy ma lekko w życiu. Przejdź żałobę, przeczekaj i wróć silniejsza
ale wróć... Uwierz ze może by jeszcze pięknie, że jeszcze wszystko się ułoży. Bo będzie ale musisz w to wierzyć