reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Kto po in vitro?

Napisze coś co mnie zastanawiało od wczoraj i trochę nad tym rozmyślałam . Od kilku lat (3) chodzę do jednej gin . Cudowna młoda kobieta : ona wykryła mi wielka torbiel okolojajowodową , ona wykonywała mi operacje , ona znalazła moja ciąże pozamaciczna , ona wykonywała mi drożność , ona pokierowała co dalej . Nie zajmuje się in vitro wiec od drożności (lutego) nie miałam z nią kontaktu . Wczoraj u niej byłam z powodu bólu jajnika (przestymulowany ) i nie byłam w takiej sytuacji ze musiałam ja powiadamiać ze ciąża z invitro -wiedziala ze innej możliwości nie ma . Zastanawia mnie fakt jak to u was jest ? Czy nikt was wcześniej (przed klinika) nie prowadził , kto u Was zadecydował o in vitro skoro po udanej procedurze musicie szukać nowych lekarzy i nie zawsze czuć się komfortowo mówiąc mu o tym ? Nie byłyście zadowolone z usług wcześniejszych lekarzy czy poprostu nie trafiliście na nikogo godnego zaufania i uwagi ? Ciekawa jestem bo ja np nie wyobrażam sobie tworzyć od nowa takiej więzi z kimś innym i budować zaufania takiego jakie mam do swojej już kilkuletniej gin 🤷🏼‍♀️
Ja mogę odpowiedzieć za siebie - pewnie wyda się Wam to trochę głupie ale doskonale pamiętam Naszą pierwszą próbę starań o dziecko, to był styczeń, w lutym już byłam u Pani ginekolog, że coś nie gra ! :D Ale ok pokierowała mnie do Bociana w Białymstoku i tam już w sumie zostałam na lata, na drożność, na iui, na jedno ICSI. Ja zanim się tu nie zalogowałam nigdy nie słyszałam o immunologii, kariotypach, komórkach - NIC. Po tylu latach mam dość smutne przemyślenia na temat klinik i lekarzy tam pracujących, może lubią łatwe przypadki a my zaniżamy tylko statystykę. Wszystkie badania jakie mam do tej pory zrobione, zrobiłam na własną rękę bo dziewczyny tutaj radziły np to zbadać. Myślę, że ludziom, którzy bez problemu zaszli w ciąże czy doczekali się dzieci, Nasze starania są zawsze kwestią pt "łoooo bo bierzesz do siebie, odpuść i się uda" . Mhmm tak...
 
reklama
Napisze coś co mnie zastanawiało od wczoraj i trochę nad tym rozmyślałam . Od kilku lat (3) chodzę do jednej gin . Cudowna młoda kobieta : ona wykryła mi wielka torbiel okolojajowodową , ona wykonywała mi operacje , ona znalazła moja ciąże pozamaciczna , ona wykonywała mi drożność , ona pokierowała co dalej . Nie zajmuje się in vitro wiec od drożności (lutego) nie miałam z nią kontaktu . Wczoraj u niej byłam z powodu bólu jajnika (przestymulowany ) i nie byłam w takiej sytuacji ze musiałam ja powiadamiać ze ciąża z invitro -wiedziala ze innej możliwości nie ma . Zastanawia mnie fakt jak to u was jest ? Czy nikt was wcześniej (przed klinika) nie prowadził , kto u Was zadecydował o in vitro skoro po udanej procedurze musicie szukać nowych lekarzy i nie zawsze czuć się komfortowo mówiąc mu o tym ? Nie byłyście zadowolone z usług wcześniejszych lekarzy czy poprostu nie trafiliście na nikogo godnego zaufania i uwagi ? Ciekawa jestem bo ja np nie wyobrażam sobie tworzyć od nowa takiej więzi z kimś innym i budować zaufania takiego jakie mam do swojej już kilkuletniej gin [emoji2372]
Ja od zawsze trafiałam na lekarzy co jedynie co potrafili mi poradzić, to żebym przestała myśleć, odpuściła, schudła, wyjechała na wakacje. Jak trafiłam na lekarza który ogarnął mnie pod kontem endometrioza, zrostów w macicy itp to okazało się że mąż ma problemy z nasieniem więc wybraliśmy się do Bociana w Białymstoku. I póki co jestem zadowolona. Fakt tych padań, o których piszesz nikt mi nie wspominał, ale jak sama pytałam lekarza, to powiedział że nie widzi potrzeby narazie robienia niczego więcej, bo jak wiadomo badań jest dużo i można zrobić wszystkie ale to są dodatkowe koszta, które nie zawsze są potrzebne. Teraz teoretycznie udało mi się zajść w ciążę, i chciałam pójść do lekarza, który mnie rok temu zdiagnozował i wykonywał laparoskopię ale pierwszy termin jaki miał wolny to 11 sierpnia... Nie poszłam do lekarza prowadzącego z kliniki Bocian ponieważ kazał przyjść za dwa tygodnie, a na pytanie czy mogę przyjść wcześniej nie odpisał... Idę więc za te dwa tygodnie i jak będzie serduszko, to ciążę będę prowadziła właśnie u lekarza którego byłam wczoraj bo mi podpasowal, a no i zresztą w tej klinice chciałabym rodzić. Nie wiem czy dobrze zrozumiałam Twój post [emoji2356][emoji2368][emoji85]
 
Ja od zawsze trafiałam na lekarzy co jedynie co potrafili mi poradzić, to żebym przestała myśleć, odpuściła, schudła, wyjechała na wakacje. Jak trafiłam na lekarza który ogarnął mnie pod kontem endometrioza, zrostów w macicy itp to okazało się że mąż ma problemy z nasieniem więc wybraliśmy się do Bociana w Białymstoku. I póki co jestem zadowolona. Fakt tych padań, o których piszesz nikt mi nie wspominał, ale jak sama pytałam lekarza, to powiedział że nie widzi potrzeby narazie robienia niczego więcej, bo jak wiadomo badań jest dużo i można zrobić wszystkie ale to są dodatkowe koszta, które nie zawsze są potrzebne. Teraz teoretycznie udało mi się zajść w ciążę, i chciałam pójść do lekarza, który mnie rok temu zdiagnozował i wykonywał laparoskopię ale pierwszy termin jaki miał wolny to 11 sierpnia... Nie poszłam do lekarza prowadzącego z kliniki Bocian ponieważ kazał przyjść za dwa tygodnie, a na pytanie czy mogę przyjść wcześniej nie odpisał... Idę więc za te dwa tygodnie i jak będzie serduszko, to ciążę będę prowadziła właśnie u lekarza którego byłam wczoraj bo mi podpasowal, a no i zresztą w tej klinice chciałabym rodzić. Nie wiem czy dobrze zrozumiałam Twój post [emoji2356][emoji2368][emoji85]
ojej chyba w podobnym czasie byłyśmy w Boćku, wprawdzie u Nas bez dzidziutka, ale cieszę się, bardzo, że Ty w dwupaku :) Który lekarz?
 
tak podejrzewałam, że Pietrzycki ;) Najważniejsze, że już jest jakiś początek i oby do przodu :) a ja jak to ja, szukam dalej sukcesu :p
Ale były próby transferu? U mnie to drugi już transfer. Tak naprawdę wymusilam to,bo on chciał inseminacji próbować, a ja po pierwszej nieudanej nie zgodziłam się na więcej
 
Metoda poczęcia nie ma nic wspólnego z prowadzeniem ciąży. Ciąża wysokiego ryzyka z założenia jest czymś obciążona, zagrożona np. bliźniacza, łożysko przydające itd. ciążę po in vitro prowadzi się zupełnie tak samo. W Pl prowadzisz ciąże prywatnie, rzadko na NFZ. Prywatnie lekarz robi wiecej badań standardowo. Ja pilnowałam, lekarka moja pilnowała i d....pa szyjka poszła i klops. W pierwszej ciąży lekarz na NFZ wykrył pępowinę przodującą, było trochę strachu i więcej USG. Wszystko zależy od specjalisty a nie wpisu w karcie ciąży, dobry lekarz dba o pacjentki tak samo. Nie wyobrażam sobie aby lekarz traktował pacjentki inaczej. Dziecko to dziecko jest tak samo ważne, jak pójdzie coś nie tak i rodzi się chore to jest dramat, już nikt potem nie pamięta metody poczecia. Sorry ale nie zgadzam się z oczekiwaniem wyjątkowego traktowania cieżarnych po in vitro.

Mozesz sie nie zgadzac [emoji16] Twoja sprawa.
Ja oczekiwalam wyjatkowego traktowania i moja gin nie miala z tym problemu, ba - sama wyszla z taka inicjatywa.
 
Ale były próby transferu? U mnie to drugi już transfer. Tak naprawdę wymusilam to,bo on chciał inseminacji próbować, a ja po pierwszej nieudanej nie zgodziłam się na więcej
nie doszło do transferu, nie miało co, z 25 pęcherzyków zrobiły się 4 komórki, dziś wiem, że do punkcji nie powinno nawet dojść, ale teraz to se mogę gadać :p
 
reklama
Napisze coś co mnie zastanawiało od wczoraj i trochę nad tym rozmyślałam . Od kilku lat (3) chodzę do jednej gin . Cudowna młoda kobieta : ona wykryła mi wielka torbiel okolojajowodową , ona wykonywała mi operacje , ona znalazła moja ciąże pozamaciczna , ona wykonywała mi drożność , ona pokierowała co dalej . Nie zajmuje się in vitro wiec od drożności (lutego) nie miałam z nią kontaktu . Wczoraj u niej byłam z powodu bólu jajnika (przestymulowany ) i nie byłam w takiej sytuacji ze musiałam ja powiadamiać ze ciąża z invitro -wiedziala ze innej możliwości nie ma . Zastanawia mnie fakt jak to u was jest ? Czy nikt was wcześniej (przed klinika) nie prowadził , kto u Was zadecydował o in vitro skoro po udanej procedurze musicie szukać nowych lekarzy i nie zawsze czuć się komfortowo mówiąc mu o tym ? Nie byłyście zadowolone z usług wcześniejszych lekarzy czy poprostu nie trafiliście na nikogo godnego zaufania i uwagi ? Ciekawa jestem bo ja np nie wyobrażam sobie tworzyć od nowa takiej więzi z kimś innym i budować zaufania takiego jakie mam do swojej już kilkuletniej gin [emoji2372]
Ja chodzilabym do takiego gina, ktoremu ufasz. Klinika to klinika, a prowadzisz ciaze tam, gdzie czujesz sie dobrze i bezpiecznie.
 
Do góry