- Dołączył(a)
- 16 Sierpień 2014
- Postów
- 9 252
Spokojne dzieciaku :-) mój mąż tez mi mówi, żebym sama podejmowała decyzje. Wole to niż, jego dawną postawę przeciw mrożeniu zarodków itp..Na szczęście ludzie, się zmieniają. Co do wyjścia z kolegami na piffko to różnie ludzie reagują na stress. Jedni siedzą i myślą i „produkują” plan D do planu C. Inni wpadają w nastroje depresyjne a jeszcze inni idą w miasto rozładować strach i nie myśleć. Po co Ci mąż który sam przesiąknięty jest emocjami jak gąbka. Ty tez weź ciepłą kąpiel, włącz sobie fajny film i zrelaksuj się, masz dom dla siebie;-) Wiesz in tez musi odreagować tak jak Ty. Trzeba było isc z nim na piwo:-)Wiecie co załamałam się i muszę się wygadać....
Źle zniosłam punkcję, nie dam rady chodzić jestem na prochach non stop do tego nerwy związku z tym czy się uda? Ile będzie zarodków itd.. A mój mąż wiecie co zrobił? Zostawił mnie sama w domu i poszedł pić z kolegami... Boże jaka ja jestem głupia ze ciągle z nim jestem, ostatnio przez to naprawdę żal mi samej siebie.. Gdyby nie decyzja o ivf już bym się rozwiodła.. Nawet teraz nie mogę na nim polegać... Tak samo było przed jak i w trakcie stymulacji, zero wsparcia... Sama że wszystkim jestem.. Teraz też... Jak zapytałam o badania genetyczne wszystkich zarodków to powiedział że ja się na tym znam i mam sama podjąć decyzję... Rozumiecie to? Jaka ja jestem idiotka... Zmarnowałam już tyle lat a dalej w tym siedzę...... Teraz tylko siedzę i ryczę cały czas...