- Dołączył(a)
- 16 Sierpień 2014
- Postów
- 9 245
Młode siksy jesteście :-):-) zadbane kobiety sukcesuJeśli chodzi o wiek, to chyba jedziemy na tym samym wózku...
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Młode siksy jesteście :-):-) zadbane kobiety sukcesuJeśli chodzi o wiek, to chyba jedziemy na tym samym wózku...
O tak, całą sobą czuję jak emocjonalnie mnie wykańcza, obawa; Strach czy się uda, czy w ogóle będzie co transferować, ile to jeszcze potrwa i ile jeszcze potrzeba środków na milion badań, zabiegów itd.Ludzie często nie maja świadomości co to znaczy in vitro. Jaka jest skuteczność tej procedury i jaka ona jest czasochłonna i emocjonalnie niszcząca. No i to błędne założenie, ze jak in vitro to już musi się udać. No niestety nie musi... większości się udaje, ale nie wszystkim i nie odrazu. My tez zapomniany podchodząc do in vitro, ze pierwotny czynnik niepłodności tez wpływa na „wynik” in vitro. I nie każda para ma takie same szanse mimo podobnej diagnozy, bo endometrioza 2 stopnia to nie jest 4stopnia. PCOS z wysokim AMH to nie to samo co PCOS z brakiem owulacji i przyblokowaną przysadką. Tak samo czynnik męski 0AT 1 stopnia a 3 stopnia. Ja czasem zastanawiam się jak Ci lekarze dają sobie z tym rade. Widząc dramaty tych pacjentów.
Dzisiaj właśnie rozmawiałam z dziewczyną na sali, że ludzie nie ogarniają, ile to zachodu... A w ogóle, powiedziała mi, że znowu jakiś"mądry" polityk stwierdził, że invitro to się z lenistwa robi. Jasne, przecież to tyle prostsze, tyle krócej i tyle pewniejsze, niż naturalne zaciążenie. Idiotą no.Ludzie często nie maja świadomości co to znaczy in vitro. Jaka jest skuteczność tej procedury i jaka ona jest czasochłonna i emocjonalnie niszcząca. No i to błędne założenie, ze jak in vitro to już musi się udać. No niestety nie musi... większości się udaje, ale nie wszystkim i nie odrazu. My tez zapomniany podchodząc do in vitro, ze pierwotny czynnik niepłodności tez wpływa na „wynik” in vitro. I nie każda para ma takie same szanse mimo podobnej diagnozy, bo endometrioza 2 stopnia to nie jest 4stopnia. PCOS z wysokim AMH to nie to samo co PCOS z brakiem owulacji i przyblokowaną przysadką. Tak samo czynnik męski 0AT 1 stopnia a 3 stopnia. Ja czasem zastanawiam się jak Ci lekarze dają sobie z tym rade. Widząc dramaty tych pacjentów.
No wiesz z tymi lekarzami to różnie. W mojej klinice kojarzę już wszystkie położne i one mnie, wiem które maja wnuki itp. Mój lekarz gada ze mną na luzie i nie wciska mi shit’u czy innych gadek motywujących. Nie wiem czy są tacy odporni, ja widziałam tą empatię i czasem taka rozmowa jak z człowiekiem. Ale to może tylko gra.O tak, całą sobą czuję jak emocjonalnie mnie wykańcza, obawa; Strach czy się uda, czy w ogóle będzie co transferować, ile to jeszcze potrwa i ile jeszcze potrzeba środków na milion badań, zabiegów itd.
Dla lekarzy to chleb powszedni i są uodpornieni, ci bardziej empatyczni są w mniejszości, zresztą chyba nie wskazane jest zbytnie sie angazowanie, bo by zwariowali.
Oj daj spokój oni wszystko wiedza;-)Dzisiaj właśnie rozmawiałam z dziewczyną na sali, że ludzie nie ogarniają, ile to zachodu... A w ogóle, powiedziała mi, że znowu jakiś"mądry" polityk stwierdził, że invitro to się z lenistwa robi. Jasne, przecież to tyle prostsze, tyle krócej i tyle pewniejsze, niż naturalne zaciążenie. Idiotą no.
A. I tańsze przecież też to jest.
***** no. Kompletnie nawet z tematem się nie zaznajomił, ale rządzić w tym temacie pierwszy.
Sztucznym. Ale już pogodziła się z tym że się nie udało. Teraz to tylko mam nadzieję że to nie pozamaciczna tylko inna przyczyna tego że nie mam miesiączki. Jedynie pociesza mnie fakt że mam 1 blastkę krio i 18 swoich komórek. Zapomniałam dodać że ja nie mam wcale owulacji. Przez rok starania i brania clostilbegytu nic nie wyszło. Owulacja była dopiero przy zwiekszeniu do 3 tab clostilbegytu. A później się okazało że nic z naszych starań bo mam niedrożne jajowody i tylko in vitro. Więc tak tu trafiłam. Czytając Wasze posty człowiek naprawdę się podbudowuje ☺Ale odstawiłaś leki byłaś na cyklu sztucznym, czy naturalnym?
Zdanie nie ma nic do rzeczy. Fakty są takie, że moja córka jest na świcie,.cała i zdrowa.Słuchaj wydaje mi się, ze każdy ma prawo do własnego zdania? Czy już teraz to wszyscy musimy się zgodnie ze wszystkimi zgadzać:-) Ja mam takie zdanie Ty inne dla mnie to ok.
Polska to jeszcze zacofany biedny kraj, wydaje mi sie, ze musi uplynac z 15 lat zeby sie zmienilo. obecny rzad tez stygmatyzuje invitro i takie sa skutki. czesto jest tak ze pary maja problem z poczeciem czy poronieniami ale do klijiki trafiaja bardzo pozno, czasem za pozno poniewaz jest taka stygmatyzacja.Oj daj spokój oni wszystko wiedza;-)
Idę do lekarza, zle się czuje antybiotyk potrzebuje. Mówię, ze jestem po in vitro i czekam na transfer wiec proszę mnie traktować jak w ciąży. Ogółem pare pytan o in vitro i tak od tematu do tematu... bo ja se lubię pogadac. Pan mi oznajmia, ze środowisko medyczne jest przeciwko ivf bo my redukcje ciąży robimy. No to ja wkurw... i mówię do gościa ze to ściema. A on, ze on tez tak myślał... Ale to prawda!! No to ja, ze w PL nie można podawać więcej niż dwa zarodki i jaka redukcja..?? Ja mam kurde bliźniaki i sobie nie wyobrażam którego miałbym tego z lewej czy z prawej... Myśle , ze chyba za duxo filmów z USA się naoglądał bo tam podają nawet 5 zarodków i serio tam robią redukcje bo urodzić nie mogliby 4 :-) a i z trojaczkami to problem. Czaisz lekarz..??
Ja tych historii mam duzo więcej :-) kiedyś mnie kobieta na siłowni zwyzywała bo powiedziałam, ze nikt dzieci w in vitro nie zabija. No wyszła taka dyskusja - ona zasłyszane opinie a ja fakty i retoryka... :-)
Wiem, że problem może być wszędzie... albo nigdzie, albo nigdy nie zostanie znaleziony... I wiem, że równie dobrze może się udać i nie udać.. Tylko, że to jest takie trudne mieć jeszcze nadzieję i jednocześnie jej nie mieć... Ja już nie wiem skąd brać siłę. I jak się pogodzić z porażką, jeśli do niej ostatecznie dojdzie...
Nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, pracować, żyć...
Pewnie powinnam pójść do jakiegoś psychologa czy psychiatry... tyle że na to też nie mam siły....
codziennie wstaję tylko po to, żeby czekać na kolejny wieczór, aż będę mogła znowu iść spać...
Proszę nie oferuj wyroków i danych na podstawie swoich własnych przekonań tylko źródeł naukowych. Tak jak ja to robie :Zdanie nie ma nic do rzeczy. Fakty są takie, że moja córka jest na świcie,.cała i zdrowa.
Lubisz publikacje naukowe. Akurat na ten temat sporo się naczytałam. Niskie bety nie wróżą dobrze, ale z moimi to było jakieś 20% szans na powodzenie. Szans, a więc komuś jednak się udaje.
Dlatego zapewne u mnie w klinice zalecają betę 14 dpt. Wtedy wystarczy sprawdzić kolejny przyrost i wszystko jest jasne. Inna sprawa, że my tutaj wszystkie wariatki i chcemy wiedzieć jak najwcześniej czy się udało czy może jednak porażka.