Widzę, że masz nastawienie jak ja! Ja ogólnie wiecznie uśmiechnięta z ADHD, mąż do dziś mówi, że własnie uśmiech, pozytywne nastawienie go do mnie przyciągnęły
Tak w sprawach z in vitro jestem masakryczną pesymistką. Po pierwszym nieudanym transferze byłam załamana. Liczyłam chyba, że to się uda od razu
Potem drugi i trzeci to samo, dlatego teraz czwarty, pozytywne testy i beta, jeszcze nie jest dla mnie żadnym potwierdzeniem i nadal nie chce się nastawiać
Mam tak, że to by było za piękne, żeby było prawdziwe
I w głowie 1000 myśli, że albo jeszcze się okaże, że zagnieździło się nie tam gdzie powinno albo, że w ogóle nie doczekam do wizyty 13.10. bo wcześniej coś złego się zacznie dziać albo że wtedy 13.10. będzie pusty pęcherzyk i po ptokach... No dziś mam same takie myśli