Jak ja to bardzo dobrze znam...
Pamiętam jak 2 lata temu zdecydowaliśmy się na in vitro i od razu u Pni Dr powiedziałam, że muszę szybko być w ciąży
niby zdawałam sobie sprawę, że to też nie jest takie łatwe, ale myślałam, że jak in vitro to się uda szybko! A tu punkcja, pobrali 6, a czego jeden jako tako się rozwinął, i od razu mi do podali, zero do zamrożenia... To było bez dofinansowania, więc kasy trochę poszło. Oczywiście nic z tego. Byłam mega zrezygnowana! Mieliśmy podchodzić tam ponownie. Ale wyskoczyła mi na instagramie reklama Bociana, że jest dofinansowanie z miasta Warszawa
Mąż był tymczasowo zameldowany, więc zadzwoniliśmy, wizyta i okazalo się, że nie ma problemu! Udało się z dofinansowaniem, więc pare tysi do przodu, a przy tych wydatkach to i to dobre. No i punkcja, zamrozili 9. Od razu po punkcji miałam lekką hiperstymulację, więc w kolejnym cyklu podali jeden zarodek. Oczywiście nic. Pamiętam, że wtedy jechaliśmy do Zakopanego, a rano zrobiłam betę i byłam taka zła i wkurzona!
Za dwa cykle kolejny transfer, tym razem dwóch zarodków i znowu nic... To był lipiec 2019 rok. Zostało nam 6 zarodków, ale już takie słabej klasy. Po drodze zakup mieszkania, koronawirus, dwie operacje. I dopiero teraz podeszliśmy do kolejnego transferu - dwa zarodki. Czekam aktualnie na rozwój sytuacji, bo wizyta z USG dopiero 13.10.2020.
@pauli890
Mam identycznie jak Ty. Wolę nikomu nic nie mówić. Nawet jak ktoś pyta albo cokolwiek to mówie, że lubie dzieci, ale na chwile. Albo, że nie mamy czasu na dziecko itp. Po prostu nie chce mi się tłumaczyć i nie chce właśnie litości, bo wtedy mnie to najbardziej dołuje. Często staram się obracać w żart tematy związane z dziećmi. Chociaż boli mnie to, że moje najbliższe koleżanki, z którymi mieszkałam w czasach studenckich, już mają przynajmniej po jednym dziecku... Czasami też mówiłam, że a to torbiele, a to mięśniaki, więc tym bardziej najpierw z tym muszę zrobić porządek, żeby potem o dziecko się starać. I dobrze napisałas, bo to jest jakiś rodzaj maski! Tylko przy moim mężu jestem w 100% sobą i czasami się przytulimy i mu płaczę... Ale tylko on oprócz tego, że jest moim mężem, jest też moim przyjacielem❤ Jak widać łatwiej mi się Wam wygadać niż komuś z rodziny czy ze znajomych