Magdusia88
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Listopad 2019
- Postów
- 7 850
Dziewczyny,
Wylądowałam w szpitalu. Po południu zrobiło mi się słabo i miałaś skoki ciśnienia 90/60 147/111 167/115.Do tego mdłości i dreszcze ( bez goraczki). Przyjęto mnie na oddział i jutro mam zabieg. Zostałam zbadana i lekarz stwierdził że środki farmakologiczne mogą nie pomoc bo pecherzyk jest w odpowiednim dla wieku ciazy rozmiarze bo nadal rośnie i ma 41mm na teraz. Analizując wszystkie za i przeciw i słuchając bardzo dobrego lekarza zdecydowałam się na zabieg. Powiedział że gdyby doszło do poronienia w domu to istniej duża szansa przy tej wielkości pęcherzyka że zostałyby pewne tkanki i wówczas nastąpił by krwotok i możliwe że zakażenie. Powiedział również że zabieg nie ma kompletnie wpływu na in vitro i po miesiączkę która dostanę będzie można dalej próbować.
Zarodek zostanie zabezpieczony i oddamy do badan genetycznych i określenia płci ( dowiedziałam się że to B. Ważne pod kątem in vitro ponieważ często zdarza się że matka rodzi zdrowe dziewczynki i chorych chłopców lub na odwrót albo że ronią się ciążę dziewczynek lub chlopcow) podano mi przykład zespołu patau: występował u pacjentki tylko w ciazy z dziewczynkami, a z kolei chłopcy urodzili się zdrowi.
Jutro do 19 powinnam opuścić szpital. Zabieg ma trwać chwilkę.
Ja też tak miałam przy pierwszym poronieniu, zaczęło się od dreszczy, osłabienia, jakby powietrze ze mnie zeszło, potem biegunka, zwolniłam się wczesnej z pracy wtedy, na następny dzień wieczorem ból brzucha jak na okres, a rano 3 dnia krew. Gorączki też nie miałam.
Jeśli lekarz powiedział ci tak, to bym go słuchała. I ma rację, im ciąża późniejsza tym większe prawdopodobieństwo, że zostaną tkanki w środku.
Zabieg nie boli, mi się nawet podobal [emoji2368][emoji2368][emoji2368] jeśli można to tak nazwać... Jestem fanką grey's anatomy [emoji28][emoji28][emoji28][emoji28]i zobaczyć sale operacyjna od kuchni było dla mnie bardzo ekscytujące. nawet lekarka, której nie polubiłam trzymała mnie za rękę przed uśpieniem i obiecała, że nie uszkodzi mi macicy...
Staram się po prostu z tej beznadziejnej sytuacji wyciągnąć pozytywy i skupiam się na tym [emoji4]