reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

reklama
Hey dziewczyny, koleżanka ma bardzo zaawansowana endometrioze, przez to dwa jajowody niedrożne i na jajnikach nie widać jajeczek, bo zajęte choroba. Miała laparo, ale zakazali naturalnych starań, bo jak przejdzie plemnik cudem przez jeden jajowod to na pewno jajo zagnieździ się w jajowodzie i będzie problem.
Ale ona usłyszała od KOLEŻANKI kotra miała in vitro żeby nie szła tam bo przytyje 100 kg i stymulacja jest okropna i w ogóle nie ma z tego dzieci.
No i ona CHCE ODWOŁAĆ wizytę w klinice i chce starać się naturalnie.
Powiedzcie dziewczyny, czy wy żałujecie że to zrobiłyście? Poddalyscie się stymulacji, punkcji, czy to bolało, czy jesteście przez to inne? Nie wiem, chore, grube i nie wiem co jeszcze?
Ja nie miałam jeszcze in vitro, ale jestem zdania, że jak chce się Bejbiczka to żadne dodatkowe kilogramy czy pryszcze czy kto wie co jeszcze nie powinno nas przerazić. Przecież ciąża też niszczy organizm [emoji28] a weź wyprzyj dziecko waginą! To dopiero wyczyn!
Nie chce wywołać gównoburzy. Zależy mi na merytorycznej dyskusji, bo z wami to można. [emoji4] Ja nie robiłam in vitro, więc do końca nie umiem się wczuc. No ale jeśli będę musiała to zrobię i nie będę się zastanawiać.

Jak wy do tego podchodzicie? Chętnie poznam wasze zdanie.


P. S. Dziewczyna jest mloda, 24 lata, więc może trochę niedojrzała, a na lekarzy tez nie można zawsze i do końca liczyć...
Jak już niejednokrotnie pisałam - u mnie endometrioza 3go stopnia,dzieli ivf mam dwójkę dzieci. Przytyć nie przytyłam (przez stymulacje), skutków ubocznych póki co nie zaobserwowałam. Nie żałowałam nigdy ani przez sekundę.
 
JPRDL co za baba:o:oops:[emoji3061] - ta koleżanka ofkors. Nawet nie wiem co napisać bo to tak głupie, że słow mi zbrakło:o Podejrzewam, że i tak w ciąże nie zajdzie i za jakiś czas sama zmieni zdanie;)
Ja jestem po dwóch stymulacjach, nic nie przytyłam, waże 60kg i żrę jak prosiak. Pryszczy nie mam i wyglądam chyba normalnie - @bazylia128 sie podobam:p

Z wyglądu niestety nie mogę ocenic, ale z charakteru "forumowego" mogę ocenic na 9/10 [emoji108][emoji108][emoji108][emoji122][emoji122][emoji122]
 
Hey dziewczyny, koleżanka ma bardzo zaawansowana endometrioze, przez to dwa jajowody niedrożne i na jajnikach nie widać jajeczek, bo zajęte choroba. Miała laparo, ale zakazali naturalnych starań, bo jak przejdzie plemnik cudem przez jeden jajowod to na pewno jajo zagnieździ się w jajowodzie i będzie problem.
Ale ona usłyszała od KOLEŻANKI kotra miała in vitro żeby nie szła tam bo przytyje 100 kg i stymulacja jest okropna i w ogóle nie ma z tego dzieci.
No i ona CHCE ODWOŁAĆ wizytę w klinice i chce starać się naturalnie.
Powiedzcie dziewczyny, czy wy żałujecie że to zrobiłyście? Poddalyscie się stymulacji, punkcji, czy to bolało, czy jesteście przez to inne? Nie wiem, chore, grube i nie wiem co jeszcze?
Ja nie miałam jeszcze in vitro, ale jestem zdania, że jak chce się Bejbiczka to żadne dodatkowe kilogramy czy pryszcze czy kto wie co jeszcze nie powinno nas przerazić. Przecież ciąża też niszczy organizm [emoji28] a weź wyprzyj dziecko waginą! To dopiero wyczyn!
Nie chce wywołać gównoburzy. Zależy mi na merytorycznej dyskusji, bo z wami to można. [emoji4] Ja nie robiłam in vitro, więc do końca nie umiem się wczuc. No ale jeśli będę musiała to zrobię i nie będę się zastanawiać.

Jak wy do tego podchodzicie? Chętnie poznam wasze zdanie.


P. S. Dziewczyna jest mloda, 24 lata, więc może trochę niedojrzała, a na lekarzy tez nie można zawsze i do końca liczyć...
No i jak ta twoja znajoma chce to niech tu wpadnie do nas. Niech popyta, powie co ją martwi, czego się boi. Jak się da, to podzielimy się doświadczeniami, może coś podpowiemy😘Może się nawet zdziwi jak nas dużo 😉
 
Czy dobry z niego lekarz? Bo ja dr Kunickiego i to będzie mój ostatni transfer. Czy on obstawia tak lekami jak Kunicki? Bo ostatnio metformine dostałam kiedyś chciał dać heparynę, ale zaszłam w ciąże. Niektórzy się boja dodatkowych leków. Zatem jaki on jest? :-)
Wiec tak...ma specyficzne poczucie humoru (ale to mi akurat pasuje), przedstawiłam jakie mam oczekiwania i realizuje je. Na wszystkie moje pytania udziela merytorycznych odpowiedzi, sięgając często po jakieś wykresy/ publikacje. To on mi zaproponował konsultację z Doc Paśnikiem i realizuje jego zalecenia, przy czym, jeśli ma jakieś zastrzeżenia to stawia jasne pytanie i wtedy weryfikuję z Doc Paśnikiem. Na pewno szuka rozwiązanie a nie powiela ta samo przy każdym podejściu. Ma minus, z którym akurat sobie poradziłam...zdarza mu się zapomnieć coś co omówiliśmy ostatnio...wyraziłam jasno, że nie tego oczekuję i szczerze mega pilnuje. Jeśli jest potrzeba to konsultuje z Gdańskiem. Jeśli ważne są terminy, np.: czy CRH dojdzie i czy w ogóle będzie, czy opis biopsji będzie przed czasem i tak dalej to sam się tym zajmuje, dzwoni, daje adnotacje, itp. Ja osobiście uważam, że akurat w naszym przypadku bardzo się stara. Wiesz, ja mam też swojego endo prowadzącego wiec akurat meta jest od niego ale J. tez akurat jest za w ciąży.
Początkowo moim prowadzącym był K...ale jak kiedyś już pisałam totalnie zawalił na początku i zmieniłam. Prowadził pierwszą stymulację, wyniki kiepskie (3 blastki klasy 3,ale to nie ten fuck up, o którym wyżej). Wiem, że pierwsza stymulacja to taki test i w ogóle ale przy kolejnych dwóch stymulacjach u J. wyniki nieporównywalnie lepsze, te same leki tylko dawkowanie inne.
Miałam kontakt z P...robił jeden transfer i przygotowywał jak J. był na urlopie...niby ok ale jak dla mnie za dużo blablingu marketingowego czego nie akceptuję.
Co do dr E...miałam raz wizytę w zastępstwie...pierwsza wizyta, nic o nas nie wie i wita...Kochani, jesteście tacy cudowni, na 100% się uda...to było przed pierwszym transferze jak jeszcze byłam u K...i na 100% to ja wiem, że kiedyś umrę no i zwroty Kochaniutka nie są dla mnie. Kompetencji nie oceniam bo nie mam podstaw po jednej wizycie.
Wyszło długo, może się przyda.
 
Nie będę się długo rozwodzić bo koleżanka tej Twojej znajomej to jakiś dramat...
Załączę tylko zdjęcie, dziewczyny je znają, na nim ja i moje 2 szczęścia [emoji3590][emoji3590]Jedno biega, drugie siedzi w brzuchu i sobie rośnie [emoji7]
I mimo połowy ciąży to do 100kg mi w ch** daleko!!! [emoji3]
Gdyby nie in vitro nie byłoby nic... Nie żałuję ani jednej wydanej złotówki. Ani jednego zastrzyku, który zabolał. Czasu straconego na czekaniu na wizyty, badania, wyniki.
To wszystko teraz nie ma znaczenia.
Owoc miłości i dowód poświęcenia stoi przed Tobą i rośnie w brzuchu [emoji3590] nie ma nic piękniejszego [emoji3590]
 
Z wyglądu niestety nie mogę ocenic, ale z charakteru "forumowego" mogę ocenic na 9/10 [emoji108][emoji108][emoji108][emoji122][emoji122][emoji122]
Wiesz wąski umysł przeszkadza nie tylko w in vitro, ale we wszystkich sferach życia :p A tak serio to ludzie maja tendencje do asymilowania cudzych poglądów i przekonań. Zamiast otworzyć internet poczytać i wyciągnąć swoje wnioski idą na łatwiznę. Taka postawa bardzo utrudnia życie:-)
 
Wiec tak...ma specyficzne poczucie humoru (ale to mi akurat pasuje), przedstawiłam jakie mam oczekiwania i realizuje je. Na wszystkie moje pytania udziela merytorycznych odpowiedzi, sięgając często po jakieś wykresy/ publikacje. To on mi zaproponował konsultację z Doc Paśnikiem i realizuje jego zalecenia, przy czym, jeśli ma jakieś zastrzeżenia to stawia jasne pytanie i wtedy weryfikuję z Doc Paśnikiem. Na pewno szuka rozwiązanie a nie powiela ta samo przy każdym podejściu. Ma minus, z którym akurat sobie poradziłam...zdarza mu się zapomnieć coś co omówiliśmy ostatnio...wyraziłam jasno, że nie tego oczekuję i szczerze mega pilnuje. Jeśli jest potrzeba to konsultuje z Gdańskiem. Jeśli ważne są terminy, np.: czy CRH dojdzie i czy w ogóle będzie, czy opis biopsji będzie przed czasem i tak dalej to sam się tym zajmuje, dzwoni, daje adnotacje, itp. Ja osobiście uważam, że akurat w naszym przypadku bardzo się stara. Wiesz, ja mam też swojego endo prowadzącego wiec akurat meta jest od niego ale J. tez akurat jest za w ciąży.
Początkowo moim prowadzącym był K...ale jak kiedyś już pisałam totalnie zawalił na początku i zmieniłam. Prowadził pierwszą stymulację, wyniki kiepskie (3 blastki klasy 3,ale to nie ten fuck up, o którym wyżej). Wiem, że pierwsza stymulacja to taki test i w ogóle ale przy kolejnych dwóch stymulacjach u J. wyniki nieporównywalnie lepsze, te same leki tylko dawkowanie inne.
Miałam kontakt z P...robił jeden transfer i przygotowywał jak J. był na urlopie...niby ok ale jak dla mnie za dużo blablingu marketingowego czego nie akceptuję.
Co do dr E...miałam raz wizytę w zastępstwie...pierwsza wizyta, nic o nas nie wie i wita...Kochani, jesteście tacy cudowni, na 100% się uda...to było przed pierwszym transferze jak jeszcze byłam u K...i na 100% to ja wiem, że kiedyś umrę no i zwroty Kochaniutka nie są dla mnie. Kompetencji nie oceniam bo nie mam podstaw po jednej wizycie.
Wyszło długo, może się przyda.
No to może dobrze trafiłam :-) może on inaczej spojrzy na moje ostatnie dwa transfery i wymyśli coś innego niż K. A jaki u was problem? Co was zaprowadziło do kliniki? Dziekuje Ci bardzo szczegółowy opis ;-) Jak widać mój ulubiony lekarz tez daje doooopy. Chyba dobrze, ze idę do niego może jakieś swierze spojrzenie będzie, chociaż mam dwie ostatnie blastki i to słabo rokujące bo 2BC i 3BC. A Ty jakie miałaś po stymulacji tej pierwszej? Może one nie takie słabe były? Bo wiesz 2BC a 5BC to jaj przepaść i to wcale nie jest słaby zarodek mimo C.
 
reklama
No i jak ta twoja znajoma chce to niech tu wpadnie do nas. Niech popyta, powie co ją martwi, czego się boi. Jak się da, to podzielimy się doświadczeniami, może coś podpowiemy[emoji8]Może się nawet zdziwi jak nas dużo [emoji6]
Miałam to w planach, ale jednak wolałbym zostać anonimowa, partner nie powiedział NIKOMU o swoim problemie i muszę dla niego utrzymać to w tajemnicy. O moich poronieniach nie wie prawie nikt.
O moim pierwszym wie moja mama, moje siostry, moja najlepsza przyjaciółka i jej mama, no i właśnie ta głupia koleżanka, bo powiedziała jej mama najbliższej przyjaciółki [emoji2356]ale gdybym mogła cofnąć czas to bym nie powiedziała. Chociaż teraz to mi obojętne. Minęło już kilka miesięcy. Byłam w 12 tc i myślałam że nic się już nie może zdarzyć złego, dlatego poinformowałam rodzinę. No i szefa, ale został zwolniony i zabrał ta informacje ze sobą. Kilka dni później wydarzyło się najgorsze..

A ta kolazanka to taka właśnie głupiutka i nie wiem czy nie rozgada, a dla partnera jest ważne żeby nikt nie wiedział. Jego mama a moja przyszła teściowa nie wie, a ta głupia we no ale cóż...
 
Do góry