Hey dziewczyny, koleżanka ma bardzo zaawansowana endometrioze, przez to dwa jajowody niedrożne i na jajnikach nie widać jajeczek, bo zajęte choroba. Miała laparo, ale zakazali naturalnych starań, bo jak przejdzie plemnik cudem przez jeden jajowod to na pewno jajo zagnieździ się w jajowodzie i będzie problem.
Ale ona usłyszała od KOLEŻANKI kotra miała in vitro żeby nie szła tam bo przytyje 100 kg i stymulacja jest okropna i w ogóle nie ma z tego dzieci.
No i ona CHCE ODWOŁAĆ wizytę w klinice i chce starać się naturalnie.
Powiedzcie dziewczyny, czy wy żałujecie że to zrobiłyście? Poddalyscie się stymulacji, punkcji, czy to bolało, czy jesteście przez to inne? Nie wiem, chore, grube i nie wiem co jeszcze?
Ja nie miałam jeszcze in vitro, ale jestem zdania, że jak chce się Bejbiczka to żadne dodatkowe kilogramy czy pryszcze czy kto wie co jeszcze nie powinno nas przerazić. Przecież ciąża też niszczy organizm [emoji28] a weź wyprzyj dziecko waginą! To dopiero wyczyn!
Nie chce wywołać gównoburzy. Zależy mi na merytorycznej dyskusji, bo z wami to można. [emoji4] Ja nie robiłam in vitro, więc do końca nie umiem się wczuc. No ale jeśli będę musiała to zrobię i nie będę się zastanawiać.
Jak wy do tego podchodzicie? Chętnie poznam wasze zdanie.