reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Kto po in vitro?

reklama
Jeden transfer podwójny z moich komórek w 2019 roku... I jeden podwójny z dawstwa w maju tego roku... Z tego ostatniego beta absolutne zero... :(. Ostatni transfer w czerwcu miałam już pojedyńczy, bo zostały mi 3 zarodki: jeden 6-dniowy BB i dwa 5-dniowe... I jeszcze zamiast rozmrozić mi ten sześciodniowy, to pomylili i dali mi pięciodniowy... Miałam 4 transfery w tym roku... Tyle nadziei, nerwów, żalu i jeszcze ta pomyłka teraz... Dlatego muszę odetchnąć... Może za parę miesięcy wrócę po te dwa... A jeśli się nie uda, to nie wiem... Nie wiem czy mam siłę znowu kupowac komórki, znowu podchodzić do transferów... Nie wiem w jakim jesteś wieku, ale ja mam 41 lat... Te hormony ciągle i ciągle nic dobrego mi nie robią... Zastanawiam się gdzie jest granica poświęcenia....
mamy ten sam wiek. Podobna historie, ja sie uparłam tylko na moje komorki i 5 stymulacji mialam. Teraz działąm z KD ale tez nie wiem na ile iły mi starczy....Ja dodatowo sie boje tych leków wszystkich accofil. Boję się ze kiedys te hektolitry hormonow wstrzyknelam wróca w postaci jakiejs choroby.
 
mamy ten sam wiek. Podobna historie, ja sie uparłam tylko na moje komorki i 5 stymulacji mialam. Teraz działąm z KD ale tez nie wiem na ile iły mi starczy....Ja dodatowo sie boje tych leków wszystkich accofil. Boję się ze kiedys te hektolitry hormonow wstrzyknelam wróca w postaci jakiejs choroby.
Nawet od estrofemu strach czytać ulotkę... Dokładnie... To na pewno będzie miało konsekwencje... Pierwszy raz z KD? Gdzie to robisz? Ile miałaś komórek i zarodkow?
 
Dziewczyny... Nie jestem długo na tym forum, ale dostałam od Was naprawdę ogrom wsparcia i zrozumienia... Nikt nas nie zrozumie, jeśli nie przechodzi przez to samo... To cudownie, że piszecie o nadziei, że nie można się poddawać, że in vitro się udaje.... Nie chcę nikomu tego optymizmu odbierać... Ale in vitro ma tylko jakiś procent skuteczności... I to nie musi być tak, że każdej z nas się kiedyś uda, tylko trzeba podjąć wystarczająco dużo prób.... Pamiętajcie, że my też jesteśmy ważne...
Nie zrozumcie mnie źle... Dziecko jest moim ogromnym pragnieniem, największym marzeniem, poświęciłam dla niego naprawdę wiele (i nadal to robię)... Ale od pięciu lat moje życie toczy się tylko wkoło tego... Też kłótnie, nieporozumienia, może żal i wzajemne obwinianie z mężem... nawet podświadome...
Po raz pierwszy zaczęłam dopuszczać myśl, że może kiedyś trzeba będzie odpuścić... Te próby zostawiają ślady... na ciele i w psychice... Może będzie tak, że zostanę starą, zgorzkniałą kobietą i nadal bez dziecka... Więc może poszukać innej radości w życiu, póki jeszcze jest na to czas...
Nie wiem...

Taka mnie naszła refleksja... ;)
priv :)
 
Masz dużo racji w tym co piszesz. Cały proces starań i walki to wegatajca w życiu codziennym. Wszystkie siły są ustawione na jeden konkretny cel. Trudno cokolwiek planować czy cieszyć się z innych rzeczy jeśli ta jedna upragnioną pozostaje niespełniona.
Dlatego najlepiej jednak dalej starać się żyć i pracować choć wiem że to bardzo trudne. Dobrze mieć jakiej założenia i plany dotyczące samego in vitro. A w razie rezygnacji robić to z poczuciem wykorzystania wszystkich szans. Pamiętaj że życie lubi też zaskakiwać i nie wiesz co na tej drodze jeszcze Cię czeka.
Dziewczyny... Nie jestem długo na tym forum, ale dostałam od Was naprawdę ogrom wsparcia i zrozumienia... Nikt nas nie zrozumie, jeśli nie przechodzi przez to samo... To cudownie, że piszecie o nadziei, że nie można się poddawać, że in vitro się udaje.... Nie chcę nikomu tego optymizmu odbierać... Ale in vitro ma tylko jakiś procent skuteczności... I to nie musi być tak, że każdej z nas się kiedyś uda, tylko trzeba podjąć wystarczająco dużo prób.... Pamiętajcie, że my też jesteśmy ważne...
Nie zrozumcie mnie źle... Dziecko jest moim ogromnym pragnieniem, największym marzeniem, poświęciłam dla niego naprawdę wiele (i nadal to robię)... Ale od pięciu lat moje życie toczy się tylko wkoło tego... Też kłótnie, nieporozumienia, może żal i wzajemne obwinianie z mężem... nawet podświadome...
Po raz pierwszy zaczęłam dopuszczać myśl, że może kiedyś trzeba będzie odpuścić... Te próby zostawiają ślady... na ciele i w psychice... Może będzie tak, że zostanę starą, zgorzkniałą kobietą i nadal bez dziecka... Więc może poszukać innej radości w życiu, póki jeszcze jest na to czas...
Nie wiem...

Taka mnie naszła refleksja... ;)
 
reklama
Do góry