A dziękuję Ci bardzo
i to nie jest tak, że nie mam kryzysów. Miałam załamanie jak się okazało, że naturalnie nie możemy mieć dzieci. Ale ludzie mają tak naprawdę gorsze problemy więc się w końcu walnęłam w łeb. A moc różańca dała mi jeszcze bardziej do myślenia, jak ciocia mojego M. "otoczyła mnie modlitwą" (nie potrafię tego opisać, no kobieta miała na mnie jakiś zbawienny wpływ, ja czułam wieczorem jak wracałam że szpitala jakaś dziwna moc, aż tu ciocia się sypnęła że to jej sprawka) jak teściu po zawale leżał 2,5 tyg w szpitalu i niestety zmarł...
Byłam załamana i gdyby nie to wsparcie cioci bym się nie podniosła... Dlatego w Boga wierzę, a Matka Boska jest dla mnie cudotwórczynią. Za to większość księży własnoręcznie urwałabym jaja i nie tylko.