Tak jest szefowa. Ta od telefonu to jakaś dobra znajoma lekarza, dziś już się nie szczypie i do niego na Ty. Księżniczka, mówi,że pierwszy raz w szpitalu, fuj, masakra, nie tak sobie wyobrażała, a jak dostała fartuszek do zabiegu, taki co my do in vitro to była tak zdziwiona..Nie potrafiła wytłumaczyć swojemu przez telefon co ma zalozyc.. położna do niej że wszystkie ciała obce wyciągnąć do zabiegu na co ona,ze będzie trudno bo ma implanty zębowe.. przywieźli ja już po zabiegu A ona,ze chce do domu, taka lekko nieprzytomna.. po godzinie znow do położnej, czy może iść, ta do niej,ze min 6h musi leżeć po narkozie A ona "serio?" I się obraziła, nos do góry, położna do niej mowi, pyta A ona obrażona glowe obkrecila i nic! W końcu lekarz przyszedł szybciutko, pogadali sobie o tenisie i położne dla niej już milutkie, nosem w dupie... lekarz dał przykaz. Tak to jest, jak sie ma znajomości prosze Państwa.. A Ty taki szary czlowieczku sobie siedź cicho.