reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kto po in vitro?

reklama
Przykro mi bardzo 🙁, masz jakieś plany co dalej?
@Camilleka nie wiem co dalej ☹️ Mamy jeszcze cztery zarodki więc jest po co walczyć . Tyle tylko, że u mnie zawsze bardzo cienkie endometrium, teraz transferowaliśmy przy 8mm. Chyba zanim zdecyduję się na kolejny transfer zbadam immunologię bo czytając Was widzę, że tu może być problem, poza wiekiem oczywiście bo ja startująca mamuśka po 40 tce 😁
 
Dziewczyny a ja mam dziś tak smutny dzień. Moja bliska koleżanka od dzieciństwa, wylądowała kilka dni temu w szpitalu będąc w 20TC. Ciąża naturalna, starali się chyba z 3 miesiące i im się udało, ma 30lat, pierwsze dziecko. Są parę miesięcy po ślubie. Wszystko było ok. Ale poczuła się słabo, coś ja kłuło, okazało się, że ma rozpulchnioną macicę (pierwszy raz o tym słyszę?) I że prawdopodobnie będzie musiała mieć zakładany szew. Od 2 dni jest w szpitalu i dziś odeszły jej wody 😞 lekarze mówią, że jeśli dostanie skurcze to już nic nie zrobią, jeśli nie, to przez kilka tygodni będą sztucznie podtrzymywać dzidziusia przy życiu i że wody jeszcze mają szansę się tworzyc. Słyszała kiedyś z Was któraś o podobnej sytuacji? Tak się martwię, to jest 20tydzien, już ale i jednocześnie dopiero połowa... Bardzo jej współczuję stresu i nerwów.
Byłam w podobnej sytuacji. Najpierw miękka szyjka. Za tydzień było już tylko 0.6 cm, lekarz zaraz w gabinecie założył pessar. Wysłał do szpitala. W szpitalu pęcherz płodowy już był widoczny przez pessar. Test na obecność wód płodowych był pozytywny. Wody sączyły się ale nigdy nie odpłynęły całkowicie. Zawsze AFI czyli wskaźnik wód płodowych miałam ok.
Trudno coś wyrokować. Z reguły można ukraść kilka tygodni, jeśli skurcze nie występują to dobry znak. Wody płodowe odnawiają się nieustannie, jeśli dziura w worku owodniowym jest gdzieś wyżej to jest nadzieja. Niestety aktualna wiedza medyczna mówi, że nie zakłada się pessara lub szwu przy pękniętym worku owodniowym. Grozi to infekcją wewnątrz macicy. Ja ryzykowałam i pessara nie pozwoliłam usunąć. Podpisałam kilka odmów. Tylko u mnie ta dziura w worku musiała być gdzieś bardzo wysoko i to mnie uratowało.
Ryzyko porodu w takiej sytuacji jest niestety bardzo duże:( Kiedy on nastąpi tego nikt nie wie.
 
@Aduś16 i @anulka36 tak jak prosiliscie,pisze co się dowiedziałam odnosnie klas blastusiow i PGSa
3.2.1-prawidlowy
3.1.1-mozaika-duplikacja chromosomu 9
4.1.1-delacja chromosomu 8
I na 3.1.2 czekamy dalej.
Czyli dobrze rozumiem ze ten w ocenie embriologa najlepszy ma delecje hmm i jak tu wierzyć ze to co książkowe to zdrowe ??
 
Super 😘 Gratulacje 😊 który to Twój transfer?
Jeszcze nie dziękuję... Wiesz co w weekend planuje usiasc i az policzyć...ale no nie pierwszy ani nie piąty, dalej jakos..dlatego caly czas jeszcze w strachu. Od jutra zaczynam brac kwas metylowany bo moj gin uznal ze podwojna dawka zwyklego wystarczy ale Maz kupil mi ten i mam nadzieje ze to metylowany? Ktoras sie zna?
 

Załączniki

  • Screenshot_2020-01-22-23-08-34.png
    Screenshot_2020-01-22-23-08-34.png
    197,7 KB · Wyświetleń: 73
Dziś jest już 4 dzień po transferze I jakoś tak po kolacji mnie podbrzusze boli jakby kulo sama niewiem no właśnie miałam podana 5 dniowa blaste To po jakim czasie jest implantacja bo nie pamiętam
 
Byłam w podobnej sytuacji. Najpierw miękka szyjka. Za tydzień było już tylko 0.6 cm, lekarz zaraz w gabinecie założył pessar. Wysłał do szpitala. W szpitalu pęcherz płodowy już był widoczny przez pessar. Test na obecność wód płodowych był pozytywny. Wody sączyły się ale nigdy nie odpłynęły całkowicie. Zawsze AFI czyli wskaźnik wód płodowych miałam ok.
Trudno coś wyrokować. Z reguły można ukraść kilka tygodni, jeśli skurcze nie występują to dobry znak. Wody płodowe odnawiają się nieustannie, jeśli dziura w worku owodniowym jest gdzieś wyżej to jest nadzieja. Niestety aktualna wiedza medyczna mówi, że nie zakłada się pessara lub szwu przy pękniętym worku owodniowym. Grozi to infekcją wewnątrz macicy. Ja ryzykowałam i pessara nie pozwoliłam usunąć. Podpisałam kilka odmów. Tylko u mnie ta dziura w worku musiała być gdzieś bardzo wysoko i to mnie uratowało.
Ryzyko porodu w takiej sytuacji jest niestety bardzo duże:( Kiedy on nastąpi tego nikt nie wie.
Motylek Ty to silna babka jesteś... Powiedz mi w tej całej sytuacji to Ty kierowałaś się intuicją z tym pessarem czy jednak był ktoś kto Ci doradził abyś nie dała go sobie zdjąć? Czy byłaś przeciw całemu personelowi i lekarzom itp? Skąd wiedziałaś, że dobrze robisz?
 
reklama
Motylek Ty to silna babka jesteś... Powiedz mi w tej całej sytuacji to Ty kierowałaś się intuicją z tym pessarem czy jednak był ktoś kto Ci doradził abyś nie dała go sobie zdjąć? Czy byłaś przeciw całemu personelowi i lekarzom itp? Skąd wiedziałaś, że dobrze robisz?
To mnie niszczyło psychicznie, bo właśnie nie wiedziałam czy dobrze robię. Moja ginekolog pracowała w tym szpitalu ale nie na tym oddziale. Po pierwszej z nią rozmowie ustaliliśmy, że pessar zostawiamy. Właśnie moja intuicja plus jej ciche wsparcie mi pomogło trwać. Niestety pani ordynator i jej świta była zupełnie innego zdania. Takich odmów, podpisałam kilka. Pisałam odręcznie, czasem ręka się trzęsła i nie byłam w stanie napisać poprawnie wyrazu, tak bardzo to przeżywałam. Kazali mi pisać coś w tym stylu " świadoma zagrażającej infekcji wewnątrz macicznej, która może przyczynić się do śmierci płodu odmawiam..." Potem wśród lekarzy znalazłam jeszcze jednego sprzymierzeńca, a potem następnych. Wiedziałam, że jak wyjmę pessar urodzę wcześniej. No i leżałam całe trzy miesiące, wstawałam tylko na siku i szybki prysznic. Jeszcze walczyć musiałam o CC, bo choć pierwszy poród był SN tym razem czułam ogromny lęk. Wręcz ogarniała mnie panika na samą myśl porodu. Nie pomyliłam się, córeczka była tak owinięta pepowiną, no bez szans na poród naturalny. CC robiła mi ta moja ginekolog i na sali operacyjnej padło zdanie " matki zawsze wiedzą jak coś jest nie tak".
Jeny wszystkie te emocje mi się przypomniały.
Twoja koleżanka przeżywa właśnie najgorsze chwile w swoim życiu. Jeszcze gorsze jest to, że niewiele można zrobić:( tylko czekać. Wspieraj ją, przed nią ciężki czas. Najlepiej aby wytrzymała choć do 28 tc.
 
Do góry