reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

To mnie niszczyło psychicznie, bo właśnie nie wiedziałam czy dobrze robię. Moja ginekolog pracowała w tym szpitalu ale nie na tym oddziale. Po pierwszej z nią rozmowie ustaliliśmy, że pessar zostawiamy. Właśnie moja intuicja plus jej ciche wsparcie mi pomogło trwać. Niestety pani ordynator i jej świta była zupełnie innego zdania. Takich odmów, podpisałam kilka. Pisałam odręcznie, czasem ręka się trzęsła i nie byłam w stanie napisać poprawnie wyrazu, tak bardzo to przeżywałam. Kazali mi pisać coś w tym stylu " świadoma zagrażającej infekcji wewnątrz macicznej, która może przyczynić się do śmierci płodu odmawiam..." Potem wśród lekarzy znalazłam jeszcze jednego sprzymierzeńca, a potem następnych. Wiedziałam, że jak wyjmę pessar urodzę wcześniej. No i leżałam całe trzy miesiące, wstawałam tylko na siku i szybki prysznic. Jeszcze walczyć musiałam o CC, bo choć pierwszy poród był SN tym razem czułam ogromny lęk. Wręcz ogarniała mnie panika na samą myśl porodu. Nie pomyliłam się, córeczka była tak owinięta pepowiną, no bez szans na poród naturalny. CC robiła mi ta moja ginekolog i na sali operacyjnej padło zdanie " matki zawsze wiedzą jak coś jest nie tak".
Jeny wszystkie te emocje mi się przypomniały.
Twoja koleżanka przeżywa właśnie najgorsze chwile w swoim życiu. Jeszcze gorsze jest to, że niewiele można zrobić:( tylko czekać. Wspieraj ją, przed nią ciężki czas. Najlepiej aby wytrzymała choć do 28 tc.
Dziękuję Ci za odpowiedź i przepraszam, że przywolalam tak trudne wspomnienia. Tak myślę, że świadomość możliwości urodzenia martwego dziecka jest niszczącą okropnie. Będę za nią trzymać kciuki ✊
Bardzo się cieszę, że Tobie się udało, podziwiam Twoje samozaparcie, dzięki Tobie Twoja córeczka jest z Tobą! Jesteś bohaterka, przeżyłaś okropne chwile, ale zrobiłaś wszystko co w Twojej kocy i jak widać wybrałaś mądrze i dobrze 😘 też wierzę w intuicję matki :) śpij dobrze, utul córeczkę 🥰
 
reklama
Co to za pieknosci? [emoji173][emoji173][emoji173]Chce wiecej takich zdjec:-D:-D:-D
No to patrz[emoji4] dzisiaj mogę trochę pospamować[emoji4]
20190207_164150.jpeg
20190611_080646.jpeg
20190706_104104.jpeg
20190810_145645.jpeg
20191003_120655.jpeg
 
Dziękuję Ci za odpowiedź i przepraszam, że przywolalam tak trudne wspomnienia. Tak myślę, że świadomość możliwości urodzenia martwego dziecka jest niszczącą okropnie. Będę za nią trzymać kciuki ✊
Bardzo się cieszę, że Tobie się udało, podziwiam Twoje samozaparcie, dzięki Tobie Twoja córeczka jest z Tobą! Jesteś bohaterka, przeżyłaś okropne chwile, ale zrobiłaś wszystko co w Twojej kocy i jak widać wybrałaś mądrze i dobrze 😘 też wierzę w intuicję matki :) śpij dobrze, utul córeczkę 🥰
Córeczka śpi obok mnie, bez niej nie mogłabym zasnąć. Jak jest przy mnie to wtedy jestem spokojna:) Oczywiscie maż śpi na kanapie hehe.
Trzymam kciuki i proszę napisz czasem co u niej....
 
@Tasza Taszkien a jak marynujesz mieso? Pijesz kawe? Bo ja niestety tak. Kocham ja [emoji173] I to na czczo...
Kawę piję i to dużo. Na dodatek z mlekiem bez laktozy ale walczę z tym. To ostatnia rzecz z grzechów do wyeliminowania po porodzie a zawsze szło mi to najgorzej. Na pewno nie widzę potrzeby jej eliminowania albo nie znam dobrych argumentów.

A co masz na myśli jeśli chodzi o marynowanie? Z reguły jakiś zestaw przypraw plus oliwa. Najczęściej piekę w rękawie, wtedy marynuje się nawet 2 3dni. Jak mięso do gulaszu to 1 2d. Rybę z reguły rano jeśli ma być na obiad lub kolację.
 
Hej, a Ty jak się czujesz?

Cóż nadzieja ze już się udało a za chwile rozpacz ze chyba mnie potargało i to pewnie nadmiar hormonów robi mi sieczkę z mózgu. Także generalnie mam rollercoaster. Teraz siedzę w pracy i czuje ze już się zdzwigalam bo mnie podbrzusze cmi. Generalnie tak mnie wzdęło ze wyglądam jak ciążowa i ledwo strój roboczy założyłam. Także byle do weekendu
 
To u nas na kolędzie kiedyś ksiądz się pytał o dzieci, a ja mu odpowiedziałam, że jak Bóg da to będą. On odparł, że będzie się szczerze i intensywnie modlił. Stwierdził, że ma wysoką skuteczność... skubany ma, bo w tym samym roku zaszłam w ciążę. [emoji6] Rozgrzeszenie też dostaliśmy. Ja ostatnio trafiam na młodych i bardzo otwartych księży.

Ja po paru dobrych latach chciałam się nawrócić i przed ślubem przyjaciółki poszłam do do spowiedzi bo wiecie .. i co ? Nie dostałam rozgrzeszenia bo Niemam kościelnego . To już dwa lata jak nie byłam w kościele .
 
Cześć dziewczyny. Ja niestety dzisiaj zamykam dzień smutasem bo moja beta 1,2 w 9 dpt blastocysty [emoji3525][emoji3525] To był mój czwarty transfer i czwarty z taką betą[emoji3525][emoji3525] Tak strasznie mi smutno [emoji24][emoji24]
Witaj w klubie, idziemy ramię w ramię niestety [emoji22]. U mnie identyczna sytuacja jak u Ciebie, w poniedziałek miałam betę negatywną po czwartym transferze [emoji22]. Przytulam
 
Ostatnia edycja:
To mnie niszczyło psychicznie, bo właśnie nie wiedziałam czy dobrze robię. Moja ginekolog pracowała w tym szpitalu ale nie na tym oddziale. Po pierwszej z nią rozmowie ustaliliśmy, że pessar zostawiamy. Właśnie moja intuicja plus jej ciche wsparcie mi pomogło trwać. Niestety pani ordynator i jej świta była zupełnie innego zdania. Takich odmów, podpisałam kilka. Pisałam odręcznie, czasem ręka się trzęsła i nie byłam w stanie napisać poprawnie wyrazu, tak bardzo to przeżywałam. Kazali mi pisać coś w tym stylu " świadoma zagrażającej infekcji wewnątrz macicznej, która może przyczynić się do śmierci płodu odmawiam..." Potem wśród lekarzy znalazłam jeszcze jednego sprzymierzeńca, a potem następnych. Wiedziałam, że jak wyjmę pessar urodzę wcześniej. No i leżałam całe trzy miesiące, wstawałam tylko na siku i szybki prysznic. Jeszcze walczyć musiałam o CC, bo choć pierwszy poród był SN tym razem czułam ogromny lęk. Wręcz ogarniała mnie panika na samą myśl porodu. Nie pomyliłam się, córeczka była tak owinięta pepowiną, no bez szans na poród naturalny. CC robiła mi ta moja ginekolog i na sali operacyjnej padło zdanie " matki zawsze wiedzą jak coś jest nie tak".
Jeny wszystkie te emocje mi się przypomniały.
Twoja koleżanka przeżywa właśnie najgorsze chwile w swoim życiu. Jeszcze gorsze jest to, że niewiele można zrobić:( tylko czekać. Wspieraj ją, przed nią ciężki czas. Najlepiej aby wytrzymała choć do 28 tc.
Ale przerażająca historia [emoji50][emoji50][emoji50]. Skąd w kobietach tyle siły?!? Dobrze że nie dałaś im się złamać i że wszytko się szczęśliwie skończyło
 
reklama
Do góry