- Dołączył(a)
- 4 Lipiec 2019
- Postów
- 0
Dziękuję Ci za odpowiedź i przepraszam, że przywolalam tak trudne wspomnienia. Tak myślę, że świadomość możliwości urodzenia martwego dziecka jest niszczącą okropnie. Będę za nią trzymać kciukiTo mnie niszczyło psychicznie, bo właśnie nie wiedziałam czy dobrze robię. Moja ginekolog pracowała w tym szpitalu ale nie na tym oddziale. Po pierwszej z nią rozmowie ustaliliśmy, że pessar zostawiamy. Właśnie moja intuicja plus jej ciche wsparcie mi pomogło trwać. Niestety pani ordynator i jej świta była zupełnie innego zdania. Takich odmów, podpisałam kilka. Pisałam odręcznie, czasem ręka się trzęsła i nie byłam w stanie napisać poprawnie wyrazu, tak bardzo to przeżywałam. Kazali mi pisać coś w tym stylu " świadoma zagrażającej infekcji wewnątrz macicznej, która może przyczynić się do śmierci płodu odmawiam..." Potem wśród lekarzy znalazłam jeszcze jednego sprzymierzeńca, a potem następnych. Wiedziałam, że jak wyjmę pessar urodzę wcześniej. No i leżałam całe trzy miesiące, wstawałam tylko na siku i szybki prysznic. Jeszcze walczyć musiałam o CC, bo choć pierwszy poród był SN tym razem czułam ogromny lęk. Wręcz ogarniała mnie panika na samą myśl porodu. Nie pomyliłam się, córeczka była tak owinięta pepowiną, no bez szans na poród naturalny. CC robiła mi ta moja ginekolog i na sali operacyjnej padło zdanie " matki zawsze wiedzą jak coś jest nie tak".
Jeny wszystkie te emocje mi się przypomniały.
Twoja koleżanka przeżywa właśnie najgorsze chwile w swoim życiu. Jeszcze gorsze jest to, że niewiele można zrobić tylko czekać. Wspieraj ją, przed nią ciężki czas. Najlepiej aby wytrzymała choć do 28 tc.
Bardzo się cieszę, że Tobie się udało, podziwiam Twoje samozaparcie, dzięki Tobie Twoja córeczka jest z Tobą! Jesteś bohaterka, przeżyłaś okropne chwile, ale zrobiłaś wszystko co w Twojej kocy i jak widać wybrałaś mądrze i dobrze też wierzę w intuicję matki śpij dobrze, utul córeczkę