reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

reklama
Dziewczyny,ja nie wiem jak robić te zastrzyki.. ostatnim razem po neoparinie nie zawsze mi sie robiły siniaki, teraz mam większą jednostkę bo 600 i nie ma bata,żeby siniak nie wyszedł. Nawet jak mi się uda zrobić zastrzyk, który nie boli... po prolutexie to samo, choć bola one nawet mniej niż te neoparin( A poprzednim razem byko odwrotnie). Skóra mnie w tym miejscu potem boli. Ale zrobię elegancko zastrzyk, czysto, patrzę za pół godz A tam już sinol.. Moze ja coś źle robię?? Może nie powinnam potem siedzieć przez jakiś czas? Bo ugniatam samarę? A w ogole, jak sobie podejscie prolutex inaczej niz w brzuch? Domiesniowo? Że gdzie??
No i jeszcze jedno pytanie. Czy jak już nie będę miała miejsca bez siniaka to mogę się w niego wkluc? Nic sie nie stanie?

Też zastanawiałam się czy aby dobrze robię te zastrzyki. Ostatnio po Neoparinie zrobił mi się wielki siniak, a pod nim takie stwardnienie 😐 Z 2 tygodnie już nie mam zastrzyków, siniaka prawie nie ma, a to stwardnienie ciągle mam, choć zmniejszyło się i już nie boli. Wyczytałam w ulotce, że to działanie niepożądane występujące rzadko, może dotyczyć 1 na 1000 pacjentów "Stwardnienie lub guzek w miejscu wstrzyknięcia", mam nadzieję, że niedługo zniknie.
 
Dziewczyny a ja mam dziś tak smutny dzień. Moja bliska koleżanka od dzieciństwa, wylądowała kilka dni temu w szpitalu będąc w 20TC. Ciąża naturalna, starali się chyba z 3 miesiące i im się udało, ma 30lat, pierwsze dziecko. Są parę miesięcy po ślubie. Wszystko było ok. Ale poczuła się słabo, coś ja kłuło, okazało się, że ma rozpulchnioną macicę (pierwszy raz o tym słyszę?) I że prawdopodobnie będzie musiała mieć zakładany szew. Od 2 dni jest w szpitalu i dziś odeszły jej wody [emoji20] lekarze mówią, że jeśli dostanie skurcze to już nic nie zrobią, jeśli nie, to przez kilka tygodni będą sztucznie podtrzymywać dzidziusia przy życiu i że wody jeszcze mają szansę się tworzyc. Słyszała kiedyś z Was któraś o podobnej sytuacji? Tak się martwię, to jest 20tydzien, już ale i jednocześnie dopiero połowa... Bardzo jej współczuję stresu i nerwów.
Jestem w 20tc. Czuje sie fatalnie, ale nie moge sobie wyobrazic co ona musi przezywac... Mam nadzieje, ze lekarzom uda sie im pomoc. Mm
 
Opowiem Ci moja historię ;) jestem osobą wierzącą ale wiedziałam, że jeżeli będzie taka potrzeba to skorzystam z in vitro .. No i tak się stało.
Na druga stymulację przyjechałam sama. Jestem z Pomorza i do Gdańska nie mam daleko a słyszałam o sanktuarium w Matemblewie ale jakoś nigdy tam nie zajechałam. Pare dni przed punkcją moja mama zaczęła mi mowić o tym, że może byśmy pojechały w niedziele. Szczerze chciałam jechać sama nooo ale jak już chce to ją zabrałam. Nie wiem dlaczego ale ja po prostu tam cały czas płakałam. Czemu ? Nie mam zielonego pojęcia. Po prostu .. moja mama chciała iść do spowiedzi i oczywiście chciała żebym z nią poszła. No ale jak ja mam się wyspowiadać z grzechu jeżeli go nie żałuje ? I jestem w trakcie Nooo bez sensu, więc nie poszłam. A moja mama standardowo opowiedziała o mnie księdzu [emoji58] to był wikary i mówił, że z takimi sprawami trzeba się udać do proboszcza. Miałam iść na rozmowę [emoji23] oczywiście nie poszłam ..
No i jak wspomniałam wcześniej przez całą msze leciały mi łzy, pózniej było błogosławieństwo dla osób starających się o dziecko i oczywiście też ryczałam jak bóbr [emoji23] Po mszy chciałyśmy iść do figurki Matki Boskiej Brzemienniej (jest jedyna w Europie chyba) ale jej nie znalazłyśmy. Więc już chciałyśmy jechać do domu ale mama musiała siusiu [emoji2360]. Poleciała do zachrystii i tam zaczepił ją ten proboszcz (nie wiem czy wikary cos mu powiedział, No ale musiał) i zapytał się mojej mamy czy jej córka to ta, która przez całą msze płakała [emoji3166][emoji3166][emoji3166][emoji3166] No i zaskoczenie .. No dobra mógł nas razem widzieć ale Ok. Powiedział, że wszystko będzie dobrze i, że on rozumiem, że próbujemy wszystkiego. Pokazał gdzie jest figurka i poszłyśmy (ja już byłam w samochodzie bo ile można czekać ..). Jak wracałyśmy ze wzgórza (bo figurka jest na wzgórzu) to ten ksiądz wyszedł i się pytał czy wszystko Ok, czy znalazłyśmy figurkę. A ja szczersze to chciałam uciec, żeby mnie nie zagadywał [emoji23]
W środę miałam punkcję. Wymiotowałam, miałam biegunkę, traciłam przytomność, po prostu maaaasaaakra. W piątek było nabożeństwo dla osób starających się o dzieci. Czułam się strasznie, chodziłam na wpół zgięta. Nie powiedziałam nic nikomu i pojechałam. Siedziałam w ławce przed tym (byłam ubrana inaczej, włosy inne, wgl wszystko) a proboszcz do mnie podchodzi - tylko nie spadnij (wtedy to już sobie myslalm, No nieee, to jakiś żart) Standardowo ryczałam przez cały okres [emoji58] wierzcie lub nie ale jak wyszłam nic mnie nie bolało .. może to zbieg okoliczności a może to cud. Bardziej obstawiam to drugie.
Po raz trzeci pojechałam tam tylko na chwilkę do Matki Boskiej, na wzgórze i znowu ryk [emoji23][emoji2360]
Ale jak już pojechałam dzień po transferze to kurde nic nooo nic. Żadna łza..

Gratuluje tym, którzy dotrwali do końca [emoji1787][emoji1360]
Wiesz, ja szczerze zazdroszczę osobom, które mocno wierzą.. W swojego Boga oczywiscie. Ja pochodzę z rodziny wierzącej, bardzo nawet.. i ja blisko Boga bylam w okresie bierzmowania. Nigdy nie miałam tak,że namiętnie czytałam Biblię, ale do kościoła chętnie chodzilam. Mój mąż z kolei z rodziny niewierzacej. Ale oddalilismy sie od Boga po tych wszystkich złych sytuacjach, które ciagle nas spotykają. Nie trafiłam na księdza z powołania, który mógłby mi pomoc, mógłby mi przemówić.. idę do kościoła kiedy mnie po prostu do niego ciągnie.. za dużo się naogladalam tego co księża wyprawiają. Ale będąc u brata w Częstochowie zawsze ide na Jasną Górę. Nie mogę sobie wyobrazić byc A nie pojsc. Kiedy zabraliśmy tam dziadka, a akurat byla pielgrzymka to mój dziadek nie mógł oderwać nóg... stal tam jak w transie, mi samej chcialo sie płakać i walczyłam ze sobą, kiedy widzialam ten wierzący i modlący się tłum.. Kiedy jestem w kościele i zaczynają śpiewać jakąkolwiek piesn to walczę z tym aby się nie poryczec. Tak działa na mnie śpiew. Nie wiem.. Moze kiedys sie to zmieni.. ja na dzien dzisiejszy nie wiem czy wierze i w kogo wierze.. to jest dla mnie bardzo trudny temat.
 
Dziewczyny a ja mam dziś tak smutny dzień. Moja bliska koleżanka od dzieciństwa, wylądowała kilka dni temu w szpitalu będąc w 20TC. Ciąża naturalna, starali się chyba z 3 miesiące i im się udało, ma 30lat, pierwsze dziecko. Są parę miesięcy po ślubie. Wszystko było ok. Ale poczuła się słabo, coś ja kłuło, okazało się, że ma rozpulchnioną macicę (pierwszy raz o tym słyszę?) I że prawdopodobnie będzie musiała mieć zakładany szew. Od 2 dni jest w szpitalu i dziś odeszły jej wody [emoji20] lekarze mówią, że jeśli dostanie skurcze to już nic nie zrobią, jeśli nie, to przez kilka tygodni będą sztucznie podtrzymywać dzidziusia przy życiu i że wody jeszcze mają szansę się tworzyc. Słyszała kiedyś z Was któraś o podobnej sytuacji? Tak się martwię, to jest 20tydzien, już ale i jednocześnie dopiero połowa... Bardzo jej współczuję stresu i nerwów.
Boże, zaczęłam czytać i aż odetchnęłam z ulgą gdy doczytałam że z Tobą wszystko w porządku, ufff. Oczywiście to jest straszne co spotkało Twoją koleżankę, ale wystraszyłaś mnie okropnie. Mam nadzieję że z dzieckiem koleżanki będzie wszystko dobrze [emoji17]. Smutna historia [emoji17]
 
Odnośnie prolutexu to mnie powiedział ze lepiej domiesniowo w pupę ale to musi pielęgniarka albo położna samej to można tylko podskurnie bo można sobie krzywdę zrobić i lepiej działa ten domiesniowo
A no wlasnie.. czyli zostaje mi tylko w brzuch. Chyba sobie z ciekawości zrobie dam progesteron np w sobotę.. czy w ogole rosnie.. Jak myślicie? Czy lepiej się nie denerwowac niepotrzebnie?
 
Hej dziewczyny bylam dzis na wizycie. Punkcje mam zaplanowaną na piątek ale transfer lekarz chce mi zrobić dopiero w kolejnym cyklu bo coś z endometrium jest nie tak ale nie dopytalam o to. Mówi że zamrozimy zarodki i zrobimy transfer w przyszłym cyklu. Miala któraś z Was taka sytuację czy invitro z mrożonych zarodków jest tak samo skuteczna jak odrazu po pobraniu ??? Trochę się tym zaczynam.stresowac
 
@fredka84 ja też mam non stop przygody w tej ciąży. Głównie plamienia i raz krwawienie. Też nie wiem co to u mnie będzie, tym bardziej słysząc takie historie. Dlatego póki co poza rodziną o mojej ciąży nie wie nikt i do drugiego trymestru nikomu nie mówię. Myślę, że będzie dobrze, bo nie mogę zakładać, że będzie źle, ale.moj lekarz mi powiedział że to że zaszłam w ciążę, nie znaczy, że ją donoszę. Wiem, że trudne słowa i może okrutne, ale prawdziwe. Jednocześnie powiedział, że to, że zaszłam, nie znaczy że będę mieć problem z donoszeniem. Tu już są siły natury, bioligii wobec których wszyscy są równi. I Ci dobrzy ludzie i źli, i bogaci i biedni. No i może też to trochę szczęścia i siła wiary lub Boga. Za nas modli się codziennie cała rodzina. Ja też.
 
Kochana ja całą ciążę + połóg miałam tą dawkę neoparinu i szczerze mówiąc chodziłam z siniaczkami (nie były wielkie). Nie przyjmuje jej od dwóch tygodni a na skórze nadal mam widoczne ślady gdzie się wbijałam.

Nie wiem czy to brak umiejętności a byłam od początku lutego zeszłego roku, czy taka moja natura, czy ta dawka tak ma. [emoji1745]
A powiedz mi kochana, jak robiłaś zastrzyki w brzusio wielki i twardy?? Oczywiście marzę o takim brzuchu i dawalanum sobie zastrzyki wszedzie ! Ale pytam z ciekawosci;) wiem,ze to głupie ale nie bałaś się,że cos ale zrobisz??
 
reklama
Do góry