reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Wiesz co, podziwiam cię za to co napisałaś. Jesteś mega odważna bo zdajesz sobie sprawę, że możesz mieć różne problemy z ciążą. Chyba lepiej tak, niż żyć w słodkiej nieświadomości i być kompletnie nieprzygotowanym na takie kopniaki od losu
Myślę, że trzeba nie mieć pokory aby zakładać że na pewno wszystko będzie dobrze.. tego akurat się nauczyłam w mojej pracy. Myśleć pozytywnie można i warto, bo co za sens codziennie myśleć o poronieniu. Ale jak mamy świadomość, że donoszenie i urodzenie zdrowego.dziecka wcale nie jest oczywistością to chyba gdzieś tam z tyłu głowy mamy każdy scenariusz.
Choć jestem pewna, że gdyby coś poszło nie tak to moje cierpienie będzie dokładnie tak samo wielkie jak każdej kobiety, która traci/straciła dziecko. Tego typu straty nie da się mniej przeżyć. Po prostu.
 
reklama
A powiedz mi kochana, jak robiłaś zastrzyki w brzusio wielki i twardy?? Oczywiście marzę o takim brzuchu i dawalanum sobie zastrzyki wszedzie ! Ale pytam z ciekawosci;) wiem,ze to głupie ale nie bałaś się,że cos ale zrobisz??
W ciąży nadal naciągniesz skórę w fałdek by wbić igłę. Nie wyobrażam sobie wbicia się w inne miejsce jak w brzuch (to miejsce jest mi dobrze znane). Mnie lekarz mówił, że w brzuszek wstrzykiwanie szybciej przechodzi do łożyska.

Aaaa i w szpitalu wstrzyknęła mi położna w ramie.... odradzam to miejsce. [emoji6]
 
No to chyba nawet nie wcześniak, do 22tyg chyba w Polsce nie ratują dzieci... Ja przynajmniej nie słyszałam o tym. Zresztą w terminologii medycznej poronienie jest do 22tyg, później przedwczesny poród... Tak okropna sytuacja, każda minuta, godzina w stresie i nerwach, okropna sytuacja 😢
Tak, musi być chyba 24 czy 25 tydzień żeby była szansa na uratowanie dziecka. Tylko że to właściwie cały miesiąc przed nimi
 
Tak, musi być chyba 24 czy 25 tydzień żeby była szansa na uratowanie dziecka. Tylko że to właściwie cały miesiąc przed nimi
Kolezanka prosiła o modlitwę. Pomodlę się dziś za nią i nas wszystkie. Ja też jakoś mega wierząca nie jestem. Z wieloma kwestiami w KK nie zgadzam się. Ale spełnię jej prośbę i wierzę, że to jedyne, co na ten moment można zrobić.
 
Wiesz, ja szczerze zazdroszczę osobom, które mocno wierzą.. W swojego Boga oczywiscie. Ja pochodzę z rodziny wierzącej, bardzo nawet.. i ja blisko Boga bylam w okresie bierzmowania. Nigdy nie miałam tak,że namiętnie czytałam Biblię, ale do kościoła chętnie chodzilam. Mój mąż z kolei z rodziny niewierzacej. Ale oddalilismy sie od Boga po tych wszystkich złych sytuacjach, które ciagle nas spotykają. Nie trafiłam na księdza z powołania, który mógłby mi pomoc, mógłby mi przemówić.. idę do kościoła kiedy mnie po prostu do niego ciągnie.. za dużo się naogladalam tego co księża wyprawiają. Ale będąc u brata w Częstochowie zawsze ide na Jasną Górę. Nie mogę sobie wyobrazić byc A nie pojsc. Kiedy zabraliśmy tam dziadka, a akurat byla pielgrzymka to mój dziadek nie mógł oderwać nóg... stal tam jak w transie, mi samej chcialo sie płakać i walczyłam ze sobą, kiedy widzialam ten wierzący i modlący się tłum.. Kiedy jestem w kościele i zaczynają śpiewać jakąkolwiek piesn to walczę z tym aby się nie poryczec. Tak działa na mnie śpiew. Nie wiem.. Moze kiedys sie to zmieni.. ja na dzien dzisiejszy nie wiem czy wierze i w kogo wierze.. to jest dla mnie bardzo trudny temat.
Znam to. Ja już chyba nie wierzę. Znaczy w kościół nie wierzę na pewno, a w Boga chyba. Sama nie wiem co mam myśleć o Bogu w dzisiejszych czasach.
 
Dziewczyny a ja mam dziś tak smutny dzień. Moja bliska koleżanka od dzieciństwa, wylądowała kilka dni temu w szpitalu będąc w 20TC. Ciąża naturalna, starali się chyba z 3 miesiące i im się udało, ma 30lat, pierwsze dziecko. Są parę miesięcy po ślubie. Wszystko było ok. Ale poczuła się słabo, coś ja kłuło, okazało się, że ma rozpulchnioną macicę (pierwszy raz o tym słyszę?) I że prawdopodobnie będzie musiała mieć zakładany szew. Od 2 dni jest w szpitalu i dziś odeszły jej wody 😞 lekarze mówią, że jeśli dostanie skurcze to już nic nie zrobią, jeśli nie, to przez kilka tygodni będą sztucznie podtrzymywać dzidziusia przy życiu i że wody jeszcze mają szansę się tworzyc. Słyszała kiedyś z Was któraś o podobnej sytuacji? Tak się martwię, to jest 20tydzien, już ale i jednocześnie dopiero połowa... Bardzo jej współczuję stresu i nerwów.
Na moich oczach w szpitalu na łóżku obok mnie urodziła kobieta córeczkę w 24tc w worku owodniowym dzięki czemu dziecko przeżyło.. Miała zakażenie i dlatego nie zdążyli szwu założyć, ja akurat czekałam na założenie.. jak odeszły już wody to już nie jest za ciekawie. :(
 
Też zastanawiałam się czy aby dobrze robię te zastrzyki. Ostatnio po Neoparinie zrobił mi się wielki siniak, a pod nim takie stwardnienie 😐 Z 2 tygodnie już nie mam zastrzyków, siniaka prawie nie ma, a to stwardnienie ciągle mam, choć zmniejszyło się i już nie boli. Wyczytałam w ulotce, że to działanie niepożądane występujące rzadko, może dotyczyć 1 na 1000 pacjentów "Stwardnienie lub guzek w miejscu wstrzyknięcia", mam nadzieję, że niedługo zniknie.
Mi też się robią po neoparin mega siniaki, jak już parę dni jest dobrze to potem i tak siniol wywali...a te guzki też mam niestety, nawet trochę to boli przy dotyku...
 
reklama
Do góry