reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kto po in vitro?

@fredka84 @Netiaskitchen macie rację. Ona sama niejednokrotnie mi powtarza,ze nie da się z tym pogodzić. Czesto ma łzy w oczach jak opowiada. Ma meza starszego o 12 lat i jej rodzice do dzis to nie akceptują. A jak sie dowiedzieli,ze to po jego stronie leży problem to w ogole go skreslili. Wnuczki dlugo nie akceptowali. Ja ja rozumiem i jest mi jej szkoda. Na pewno nie jest jej latwo od kiedy los na jej drodze postawil mnie- starającą się i walczącą metoda in vitro- ona twierdzi,ze kiedys nie mogli sobie na to pozwolić. Tylko czasami jej zachowanie jest irracjonalne. Czasami nawet podłe. A ja wtedy nie umiem się odnaleźć w sytuacji.
@ilmenau no ja wtedy nie wytrzymałam i jej napisalam co myślę.. Ale ja jestem taka dupa wołowa, ze wszystkim ufam, gadule, opowiadam bo wierzę,że każdy jest dobrym człowiekiem... niestety, życie mnie uczy..im dalej tym więcej widze. Dobrze,ze masz takie osoby kolo siebie i byłaś twarda w tym aby za dużo ludzi nie wtajemniczac. Ja tez mam kuzynka, ktora Dzieki in vitro ma córeczkę. Kiedy my staraliśmy się naturalnie oni byli już po kilku inseminacjach i zaczynali in vitro. Udalo sie za 4 razem. Ona jest cudowna. Wprowadzała mnie w cale in vitro, odpowiada na każdą moje pytanie, doradza, wspiera mnie na każdym kroku . Dzięki niej tutaj trafilam. Nie wiem czy jeszcze tu zagląda i pod jakim nickiem sie ukrywa ;) ale jest i co jakiś czas mnie pyta jak u nas. Oni mieszkają za granicą, mieli dużo łatwiej się "ukryc" i ich rodziny wiedza,ze byl problem ale nie wiedzą ,ze mala jest z in vitro. Poza tym tam prawie wszystko jest refundowane. Naprawde duzo mi pomaga:)
@bazylia128 oczywiscie jak nie bede dawała rady to wołam Cię na pomoc! Zabierzesz z Jasnej Góry dobre moce, bo masz blisko a nam grzesznikom potrzeba wsparcia !!! ;)
@Czarna1985 oczywiscie jak dam radę dzisiaj skończyć to wyśle Aniołka. Właśnie z nienadzka teściowa wpadła, w nocy przyjechali i jutro wyjeżdżają, zapowiedzieli sie na wieczór, więc jestem w trakcie pieczenia ciasta.. mam zamiar pojsc pobiegać przed, nawdychac sie świeżego powietrza i z zacisnietymi zębami przetrwac ta wizytę...[emoji2961][emoji2961][emoji2961]
@motylek24 trochę Cię rozumiem. Niejednokrotnie do swoich dzieci traci się cierpliwość ale prawda jest,ze nie wiadomo gdzie trafi zarodeczek. Tylko wiesz jak ja sobie tłumaczę?? Że po ten zarodeczek przychodzą ludzie tacy jak my, tak bardzo spragnieni miłości i szczęścia w postaci tej małej istotki, ze nie mogliby zrobić jej krzywdy, bo będą ja kochać nad życie. Z takim myśleniem jest łatwiej. Póki co nie stac u nas w Polsce przepraszam za wyrażenie "patologii" na in vitro, dlatego głęboko wierze w to, ze to dobrzy ludzie.

Kochane, mam dziś motorek w dupsku, trzymam kciuki za dzisiejszy transfer i usg ;) potem jak się uda to pochwalę się swoimi dzisiejszymi wypocinami;* buziaki
 
reklama
A ja uważam, że dobrze zrobiłaś, nie ma co dusic emocji w sobie. Powiedzialas jej co myślisz, odsunelas się od niej. Musimy trzymać się z dala od toksycznych ludzi, mamy już tyle problemów, że więcej nam nie trzeba. Ja odsunelam od siebie moja szwagierke, bo mi pokazała na co ją stać a szczęście jeszcze przed moimi straraniami... Potem w międzyczasie usłyszałam jak obgaduje swoją przyjaciółkę, która pochodziła do ivf w Danii i stwierdziłam, że byłam bardzo mądra wtedy 😉
O moich staraniach wiedziały dwie przyjaciółki i moja siostra, nikt więcej. Jedna przyjaciółka wiedziała o co chodzi w ivf, bo jej szwagierka przez to przechodziła i to ona mi pomagała na początku w tym się odnaleźć. Druga, jak okazało się, że jest w ciąży i dała mi znać to dała mi też czas na wyplakanie się zanim jej pogratulowalam. I ona była świadoma tego, że ja płaczę nie dlatego bo jej życzę źle tylko dlatego, że nie umiem sobie poradzić ze swoimi emocjami. Ona nie wiedziała nic o ivf ale dla mnie się doszkolila, przeczytała kilka artykułów medycznych. Teraz jej najmlodszy synek został zdiagnozowano jako dziecko ze spektrum autyzmu i ja się doszkalam w tym temacie, podsyłam jej artykuły.

Wydaje mi sie ze wspólne problemy zbliżają ludzi. Ona pomogla Ci gdy jej potrzebowałas a teraz ty jej pomagasz . Twoje przyjaciolki to aniolki a szwagierka to glupia krowa (przepraszam ze wyrazenie)jeszcze bedzie żałować ze nie ma tak cudownej przyjaciółki jaką jestes ty❤

Mam kolezanke ktora zjechala do Polski . Akurat jak bylismy w Gdyni przyjechali sie z nami zobaczyc . Oni wiedzieli tylko ze mamy problem i nic wiecej. Wieczorkiem wypilysmy sobie troche winka i zaczęliśmy gadac . Nigdy bym nie pomyślała ze oni maja problem(oni maja 3 letniego synka) powiedziala mi ze stracila 3 ciaze 😭😭😭. Bardzo chca miec drugie dziecko ale ma ogromny strach ze znowu je straci. Mowila ze sie poddaja. Strasznie bylo mi jej szkoda .Plakalam razem z nia.
😭 Po miesiacu musialam przyleciec na transfer . Oni mi wtedy bardzo pomogli bo byli ze mna bo moj Łukasz musial zostac w pracy( dolecial do mnie po 3 dniach) wzieli wolne z pracy zeby mi pomoc. Az placze teraz ze szczęścia ze mam takich ludzi przy sobie❤
Jesteśmy caly czas na telefonie. Wydaje mi sie ze zbliżyly nas problemy. Mimo wszystko cudowne uczucie miec takich ludzi kolo siebie. Wyobrazcie sobie ze w momencie gdy skupila sie na mnie , na moim transferze i moich problemach zaszla w ciążę 😍😍😍😍i na dodatek bedzie miala bliźniaki 😍😍😍cudowna wiadomość. Narazie u niej wszystko ok i modle sie za nia codziennie zeby z maluchami bylo ok❤❤❤
 
Bo widzicie kochane,ja się zastanawiam czemu miałam przy stymulacji tyle leków 😱Menopur, Cetrodide,Elonva,ovitrelle,Gonaptyl,czy to nie za dużo tych leków miałam?
Ja miałam najpierw przez 3 tyg antyki, później okres i od 3 dnia cyklu gonal f 185u i po 12 dniach do około 16 dnia dodatkowo orangultan później ovitrelle i dwa dni po, punkcja
 
Napisała tak, bo ktoś jej kazał lub powieliła to co usłyszała od swojego "guru". Wiesz co mnie boli najbardziej w tych wyzwiskach? Kiedy nazywają dzieciątka z in vitro dziećmi z próbówki.. to mnie bardzo boli. Ciekawe czy jeden z drugim gdyby potrzebował np przeszczepu narządu by sie na to nie zdecydował, bo przecież to "nienaturalne".. mam cichą nadzieję, ze będziemy po tym wszystkim miały takie twarde dupy, ze nas nic nie ruszy.
Dobrze napisałaś o tych przeszczepach, bardzo dobry przykład. Mnie tez wkurza i w sumie boli takie pierdzielenie dzieci z probówki, naznaczone ze aż mam ochotę sama takiego kogoś naznaczyć 🤣
 
Staram sie nie byc złośliwa bo czasami nawet ogarniam za nia papiery bo po prostu nie chce z nia rozmawiac. Widze po niej ze ciezko jej bo z angielskim tak super sobie nie radzi . Zawsze Anusia pomagala i zalatwiala wszystko a teraz musi sama i stres ja zjada. Niewiem co mam zrobic bo ciezko takie słowa wybaczyc😞moze jest jeszcze za wcześnie😔
Nie chce być wścibska, a tez nie nadążam czasami czytać wszystkich wiadomości i nie wiem czy o tym pisałaś co takiego powiedziała?
W każdym bądź razie, ludzie którzy nie są w takiej sytuacji, nigdy nie zrozumieją. Trzymaj się i do przodu 💪🏼
 
@fredka84 @Netiaskitchen macie rację. Ona sama niejednokrotnie mi powtarza,ze nie da się z tym pogodzić. Czesto ma łzy w oczach jak opowiada. Ma meza starszego o 12 lat i jej rodzice do dzis to nie akceptują. A jak sie dowiedzieli,ze to po jego stronie leży problem to w ogole go skreslili. Wnuczki dlugo nie akceptowali. Ja ja rozumiem i jest mi jej szkoda. Na pewno nie jest jej latwo od kiedy los na jej drodze postawil mnie- starającą się i walczącą metoda in vitro- ona twierdzi,ze kiedys nie mogli sobie na to pozwolić. Tylko czasami jej zachowanie jest irracjonalne. Czasami nawet podłe. A ja wtedy nie umiem się odnaleźć w sytuacji.
@ilmenau no ja wtedy nie wytrzymałam i jej napisalam co myślę.. Ale ja jestem taka dupa wołowa, ze wszystkim ufam, gadule, opowiadam bo wierzę,że każdy jest dobrym człowiekiem... niestety, życie mnie uczy..im dalej tym więcej widze. Dobrze,ze masz takie osoby kolo siebie i byłaś twarda w tym aby za dużo ludzi nie wtajemniczac. Ja tez mam kuzynka, ktora Dzieki in vitro ma córeczkę. Kiedy my staraliśmy się naturalnie oni byli już po kilku inseminacjach i zaczynali in vitro. Udalo sie za 4 razem. Ona jest cudowna. Wprowadzała mnie w cale in vitro, odpowiada na każdą moje pytanie, doradza, wspiera mnie na każdym kroku . Dzięki niej tutaj trafilam. Nie wiem czy jeszcze tu zagląda i pod jakim nickiem sie ukrywa ;) ale jest i co jakiś czas mnie pyta jak u nas. Oni mieszkają za granicą, mieli dużo łatwiej się "ukryc" i ich rodziny wiedza,ze byl problem ale nie wiedzą ,ze mala jest z in vitro. Poza tym tam prawie wszystko jest refundowane. Naprawde duzo mi pomaga:)
@bazylia128 oczywiscie jak nie bede dawała rady to wołam Cię na pomoc! Zabierzesz z Jasnej Góry dobre moce, bo masz blisko a nam grzesznikom potrzeba wsparcia !!! ;)
@Czarna1985 oczywiscie jak dam radę dzisiaj skończyć to wyśle Aniołka. Właśnie z nienadzka teściowa wpadła, w nocy przyjechali i jutro wyjeżdżają, zapowiedzieli sie na wieczór, więc jestem w trakcie pieczenia ciasta.. mam zamiar pojsc pobiegać przed, nawdychac sie świeżego powietrza i z zacisnietymi zębami przetrwac ta wizytę...[emoji2961][emoji2961][emoji2961]
@motylek24 trochę Cię rozumiem. Niejednokrotnie do swoich dzieci traci się cierpliwość ale prawda jest,ze nie wiadomo gdzie trafi zarodeczek. Tylko wiesz jak ja sobie tłumaczę?? Że po ten zarodeczek przychodzą ludzie tacy jak my, tak bardzo spragnieni miłości i szczęścia w postaci tej małej istotki, ze nie mogliby zrobić jej krzywdy, bo będą ja kochać nad życie. Z takim myśleniem jest łatwiej. Póki co nie stac u nas w Polsce przepraszam za wyrażenie "patologii" na in vitro, dlatego głęboko wierze w to, ze to dobrzy ludzie.

Kochane, mam dziś motorek w dupsku, trzymam kciuki za dzisiejszy transfer i usg ;) potem jak się uda to pochwalę się swoimi dzisiejszymi wypocinami;* buziaki
Masz swieta racje co do zarodkow i ich adopcji. Podpisuje sie wszytskimi lapkami.
 
reklama
Pewnie tak. Czas pokaże jak się między Wami ułoży. Pracujecie razem, więc jesteście na siebie "skazane". Ja doskonale Ciebie rozumiem, miałam w pracy tak bardzo trudna i nieprzyjemna sytuację, ze długo nie mogłam sobie z tym poradzić. Pracowałam w jednym wydziale ponad 3 lata, zakres czynności mialam ogromny, trudny i bardzo rozbieżny.. do tego moja kolezanka z zza biurka, która jest bardzo specyficzna i złośliwa osoba zgotowala mi tam piekło. Jako jedyna wiedziala jakie mamy problemy,mówiłam jej o wszystkim, bo bardzo często bralam wolne kiedy jechaliśmy na wizyty, badania, czasami wypadało to 3 razy w tygodniu. Rozumiała, wspierala.. prosiłam by nikomu nie mówiła. Po ponad roku od początku staran w wydziale zaczelo sie robic bardzo źle. Wplyw na to miala naczelniczka. Bez szczegółów pierdzielnięta baba. Jeśli nie miała humoru wyzywala sie na każdym po kolei. I tylko ta moja kolezanka sobie nie dawała, ale była na tyle beszczelna, ze przetrzymywala sprawy A pod koniec terminu wszystko spadało na moje biurko. Bo ja pracocholik, pedantka i wszystko zawsze mialam robiona bez zbędnej zwłoki. I naczelniczka tez mi wszystko zrzucają bo tamta potrafiła jej się postawić i ściemniać,że ona nie ma czasu. Atmosfera robila sie naprawde gęsta, ja psychicznie juz nie dawalam rady. W tym czasie dziadek mi umierał na raka. Wszystko na raz. I los chcial,ze w innym wydziale odeszła dziewczyna i stanowisko zaproponowali mi. Zgodziłam sie od razu, widząc,ze to inny zakres, mniejszy. Wiedząc,że troche mniej bede umiała. Ale dla mnie liczył sie spokoj bo staraliśmy się o dziecko. Kolezanka zza biurka jak się dowiedziała, ze jej "osioł ", który za nią napierdziela odchodzi obraziła się na amen i zaczela chodzic po urzędzie i wszystkim opowiadać,ze ja odchodzę, bo się tutaj stresuje prze nią i pewnie przez nią zajsc w ciaze nie mogę... ludzie zaczęli się na na nie napić jak na ufo... odeszłam do spokojnego wydziału i w pierwszym cyklu zaszlam w ciaze.. pamietam ten dzień, tydzień po pozytywnej becie, kiedy ktoś mi napisał jakich bzdur ona na mnie nagadala.. jakich przykrych rzeczy. Nie wytrzymałam i napisalam do niej,ze nie spodziewałam się tego po niej. Że opowiadalam jej wszystko ze szczegółami A ona to wszystko powiedziała.. O terapii, staraniach... A ona mi taka wiązankę odpisala,ze do dzis to pamietam. Że jest coś takiego jak deratyzacja... Że się szczury same wynoszą... Że sama po całym urzędzie musialam chodzic i gadac... No mnóstwo paskudnych rzeczy. Nieprawdę. I ja jej odpisałam wtedy,ze jest podłym człowiekiem i mam nadzieję,że karma wroci.. I tego dnia zaczelam plamic . Po tygodniu ratowali mi zycie... zalowalam,ze nie odpuściłam i jej to napisalam. Bo to może moja złośliwość została ukarana. Nie wiem. Dziś wiem,ze mimo przykrości lepiej siedzieć cicho, starać się być mądrzejszym i nie reagować na gowno.. przynajmniej kiedy się jest wrażliwym tak jak ja.. Bo ja nadal emocjonalnie podchodzę do wszystkiego. A potem mój własny stres mnie niszczy.
Nie złośliwość, bo Ty się poprostu bronilas, to był przypadek, zbieg okoliczności.
Ta droga do dziecka uczy nas komu ufać i bardzo weryfikuje przyjaciół.
 
Do góry