reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Wiesz... Jeśli profesor mówi, że jeden zarodek to super wynik, no to wybacz... Chyba mam zbyt wygórowane oczekiwania. Dostałam telefon z kliniki 2tygodnie po transferze z pytaniem czy beta wyszła pozytywna, na moją negatywną odpowiedź usłyszałam tylko AHA, PRZYKRO MI, NO TO DO WIDZENIA.
Początkowo super. Potem już mnie wkurza... Tylko. Tak jak piszesz, badania tylko we własnym zakresie, cały czas tak samo przy każdym transferze.[emoji36]Liczenie na cud, że może się uda. No i liczenie kasyyyy. Teraz jak mają dofinansowanie to już wogóle taśmociag. Choć są Dziewczyny tu co chwalą. Oczywiście te, którym się udało[emoji6] To chyba nie jest klinika na trudniejsze przypadki.
 
reklama
Cześć dziewczyny,
Jestem tu nowa ale potrzebuje Waszych porad
Jesteśmy z moim starym po in vitro, pierwsza próba- szok- udana. W 7mym dniu po podaniu 5dniowych zarodków Beta - 58
Mam mega obawy, że coś się teraz stanie, czy częściej zdarza się to niż w ciąży naturalnej?
Schizuje...
Kolejna bete lekarz zalecił mi w piątek, jak często sprawdzałyście przyrost bety?
Jak długo po takim obrocie spraw chodziłyście do lekarza i przychodni w której wykonywany był transfer, czy prowadziłyście tam ciążę?
Gratulacje ! Taka beta to piękna ciąża nie martw się na zapas - wiem ze łatwo powiedzieć 😉 ale czytałam w wielu opracowaniach ze ciąża z in vitro prowadzona jest jak ciąża naturalna ( chyba ze zdiagnozowano inne zaburzenia np immunologiczne lub związane z trombofilia). W naturze równie często zdarzają się poronienia lub ciąże biochemiczne ale nie obawiaj się. Jesteś pod kontrola lekarza, ciąża jest weryfikowana wiec w porę dołożą lub zmienia leki 😍 trzymam mocno kciuki i życzę spokojnych 9 miesięcy ❤️
Jeśli chcesz to opowiedz coś więcej o waszym przypadku. Jakie było wskazanie do in vitro. Jaki protokół i w jakiej klinice.
✊✊✊
Ja jestem jeszcze przed stymulacja i bardzo licze na taki scenariusz jak twój - pierwsza próba udana 😘
 
Wiesz... Jeśli profesor mówi, że jeden zarodek to super wynik, no to wybacz... Chyba mam zbyt wygórowane oczekiwania. Dostałam telefon z kliniki 2tygodnie po transferze z pytaniem czy beta wyszła pozytywna, na moją negatywną odpowiedź usłyszałam tylko AHA, PRZYKRO MI, NO TO DO WIDZENIA.
Powiem Ci lepszy numer.
Do mnie po 4 tym ostatnim transferze nikt nie zadzwonił🤣🤣🤣
My mieliśmy blastki 5.2.1, 4.2.1,4.3.3. I dwie wczesne blastocysty.
Najbardziej żal mam do nich o to, że odmrozili mi nie ta blastek co trzeba🤦‍♀️🤦‍♀️🤦‍♀️5.2.1 miała być na koniec a dali mi jako 2... Choć mieli napisane inaczej😤😤😤. Tylko z niej miałam biochemia. Wtedy jeszcze byłam przed Paśnik iem i immuno
 
A to można w szpitalu? Od gina musiałaś mieć skierowanie? Jak to ogarnęłaś? Bo powiem Ci, że dla mnie te koszta też ogromne, bo prócz opłaty za samą histero te 2 tys. To jeszcze na paliwo min. 600 zł, jakiś hotel[emoji33][emoji33][emoji33]
To faktycznie spora kasa[emoji33].
Ja też miałam za free w szpitalu. Moja pani doktor z kliniki normalnie wypisała skierowanie [emoji846]
 
Ehhh, szkoda słów... A w Gyncentrum korzystasz z programu 2+1 czy pojedyczny strzał?
Powiem Ci lepszy numer.
Do mnie po 4 tym ostatnim transferze nikt nie zadzwonił[emoji1787][emoji1787][emoji1787]
My mieliśmy blastki 5.2.1, 4.2.1,4.3.3. I dwie wczesne blastocysty.
Najbardziej żal mam do nich o to, że odmrozili mi nie ta blastek co trzeba[emoji2356][emoji2356][emoji2356]5.2.1 miała być na koniec a dali mi jako 2... Choć mieli napisane inaczej[emoji36][emoji36][emoji36]. Tylko z niej miałam biochemia. Wtedy jeszcze byłam przed Paśnik iem i immuno
 
Ze szpitalnym psychologiem miałam kontakt kilka razy. Wspaniała kobieta. Nie bardzo wierzyłam w moc rozmowy, a jednak jej zaufałam i okazała się pomocna. Choć te pierwsze rozmowy to raczej wymuszone, ze spazmami płaczu. Jednak już później wiedziałam, że jest po mojej stronie. Dzięki niej miałam CC. Wezwała też psychiatrę , ta to dopiero była ok. Naprawdę obydwie były po mojej stronie. Nie każda z was pamięta ale miałam urodzić wcześniaka w 24 tc , a więc marne szanse na życie dziecka. Z lekarzami nie mogłam się dogadać, nie chciałam usuwać pessara, a oni ciągle naciskali i jakiś durne odmowy musiałam podpisywać. Usłyszałam od personelu dużo gorzkich słów i też sobie z tym nie radziłam. Raz była taka awantura na obchodzie, że kazałam wreszcie dać mi spokój. Zapowiedziałam, że nie będę rozmawiała z całym stadem lekarskim, przy studentach i chce tylko jednego lekarza. Po tej awanturze ordynatorka przyszła do mnie i chyba po raz pierwszy rozmawiała jak z człowiekiem. Na koniec ciąży to nawet była bardzo miła. W tak trudnych warunkach właśnie ta psycholog szpitalna mnie wspierała, mogłam jej się wygadać. Myślę, że też rozmawiała w mojej sprawie z ordynatorką. Po porodzie jeszcze SMS -y pisałyśmy. Zawsze myślałam o sobie jako silnej kobiecie ale tam była bezbronna i zagubiona. W szpitalu spędziłam 3 miesiące, dziś właśnie jest rocznica. Jakoś mnie wzięło na wspomnienia.

Edit: pisałam to wczoraj. Dziewczyny pamiętajcie badajcie szyjkę w ciąży. Nam cudem się udało i mam swój skarb. Jednak to był wyjątek, w szpitalu widziałam wiele dramatów:(
Jejku ta Twoja cora to jest dopiero wyjatek :) a przeciez startowałas z takiej nizutkiej bety.
Straszne co przezylas naprawde. Mysle ze w takich sytuacjach pomoc psychologa powinna byc obowiazkowa. Nie ma co porownywac mojej straty do tego co ty przechodzilas. Walczyłas jak lwica o swoja core.
Ja nie zaliczam sie do osob ortodoksyjnych, jestem osoba, ktora chetnie otwiera sie na nowosci ale w momencie w kotrym wiedzialam ze juz jest po wszystkim mialam potrzebe poporstu sie schowac tak jak zraniony pies, kot w jakiejs dziurze i wylizac rany, zeby moz wyjsc do swiata.
 
A ja mam całkiem inne odczucia co do Vitrolive, a prowadzi mnie dr Budzińska. Wspaniała i wspierającą kobieta. Nie naciąga na kasę, proponuje kilka scenariuszy dając mi wybór. Zawsze odpisuje na moje smsy i jest szczerze przejęta moimi porażkami. Sama mnie namówiła na wizytę u Paśnika, bo trochę już watpilam w moje powodzenie.
Może trafiłaś na nieodpowiedniego lekarza po prostu [emoji846]
Poszłam tam z polecenia gorzowskiej ginekolog, bo pracuje tam profesor i wogole strasznie go wychwalała. Niestety zero badań, od razu w kolejnym cyklu podchodziliśmy, krótki protokół mimo iż wiem, że co miesiąc mam LUF, z tego pośpiechu jeden zarodek wyszedł, szybki transfer i szybkie liczenie kasy. Tyle mogę powiedzieć o tej klinice. Porażka.
 
reklama
Ja właśnie chwaliłam przed chwilą dr Budzińską - super kobietka [emoji846].
Ale chyba muszę ci przyznać rację, se to nie jest klinika na trudne przypadki...
Początkowo super. Potem już mnie wkurza... Tylko. Tak jak piszesz, badania tylko we własnym zakresie, cały czas tak samo przy każdym transferze.[emoji36]Liczenie na cud, że może się uda. No i liczenie kasyyyy. Teraz jak mają dofinansowanie to już wogóle taśmociag. Choć są Dziewczyny tu co chwalą. Oczywiście te, którym się udało[emoji6] To chyba nie jest klinika na trudniejsze przypadki.
 
Do góry