Netiaskitchen
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Marzec 2018
- Postów
- 5 144
Wspaniała jesteś, bardzo dzielna i Twoja rodzina też. Bardzo Was podziwiam. Twoje dziecko będzie miało cudowną mamęTak, moja siostra nie rozumuje życia jak my. Zakochała się, bo gościu obiecywał złote góry, a najprościej w świecie wykorzystał chorą dziewczynę. I tak, to była wpadka. Eh. To jest trudny temat, na początku szok dla nas wszystkich ale teraz nie wyobrażamy sobie życia bez naszej "córki". Kiedyś pisałam, że pomagamy w wychowaniu
Rozumiem życie w rodzinie "wojskowej". Mój tata również pracował w mundurówce i u nas w domu też musztra [emoji23][emoji23] i chyba tak zostało, dlatego często dochodzi do ostrej wymiany zdań między nami w kwestii wychowania naszej siostrzenicy A ich wnuczki Chcieliśmy z mężem Dżule adoptować, zabrać do nas ale to nie takie proste. Po rozmowach z psychlogami, doradcami i rodzicami wykształciła się jedna opinia. Julka ma mamę i to byłby ogromny cios jej ją "zabrać". Są gorsze i lepsze dni. Siostra nie przekaże jej zadnych wartości i nie nauczy jej za wiele, a julka widzi jej zachowanie, ale jednak ten instynkt ma i jak potrafi (na swój sposob) nią się zajmuje. Poza tym julka jest uczona,ze jest to mama i trzeba się nią zająć, bo jest chora. Nie jest latwo. Teraz okres dojrzewania. Niedlugo zrozumie jak pojawiła sie na świecie. Ale jesteśmy my, dziadki i młodsza moja siostra, którzy staramy się dla niej jak tylko możemy, pomagamy w wychowaniu, szkole, w zdrowiu, w każdej kwestii. Mam nadzieje,ze kiedys to doceni i wyrośnie na mądrą kobietę. Ja chyba mam taki syndrom zajmowania się kimś. Mój tata powtarza,ze z całej 4 Byłam najbardziej samodzielna i roztropna. Chyba dlatego,że szybko musialam dorosnąć i zająć się chorą siostra, potem mlodsza A w okresie studiów juz siostrzenicą. I nie ukrywam,że czasami myślę, iż to przez te wieczne nerwy, problemy, szybkie obarczanie sprawami calej rodziny siedzi gdzies blokada w mojej glowie. Ale cóż. Takie mam zycie- pewnych rzeczy nie zmienię.
Co do Twojego taty, myślę, że problem z alkoholem wynikal z charakteru prowadzonego zawodu. Nie jest łatwy. Ale najważniejsze,ze sie wszystko zmieniło i jest teraz dobrze. życie pisze nam rozne scenariusze. Dobrze,ze mozna tutaj trochę o sobie poopowiadac, bo w otoczeniu panuje raczej przekonanie "oj, u mnie tak źle, u Ciebie nie może być gorzej niż u mnie itd". [emoji23] Nasze dzieci będą cudowne [emoji173]
O mnie wiecie tyle, że jestem jedynaczką. To dlatego tak marzę żeby nasz młody miał rodzeństwo.
Miałam udane dzieciństwo i mam kochających choć wymagających rodziców. Za to mój mąż pochodzi z rodziny patologicznej. Ma brata i siostrę. Alkohol, wczesna śmierć ojca, matka w więzieniu, wychowywała ich babcia. To i tak cud jakiś że jest takim czlowiekiem jakim jest. Ale jak go poznałam to miał bardzo niskie poczucie własnej wartości i bardzo minimalistyczne potrzeby. Żadnych ambicji, dalszych planów. No bo nigdy nic nie miał. Każdy ma swoją misję na życie chyba, bo moją misją okazało się dać rodzinę i domowe ciepło mojemu M. Nigdy wcześniej nie miał prawdziwego domowego ciepła. A teraz wielokrotnie mówił mi, że gdyby nie ja, to pewnie nigdy by tego nie zaznał. Bał się bardzo że nie będzie umiał być dobrym ojcem, bo sam nie miał dobrego przykładu w domu, ale wg mnie jest świetnym tatą, najbardziej kochającym jaki może być.