Booooże dziewczyny co my dzisiaj przeżyliśmy [emoji2360][emoji2360][emoji2360][emoji2360]
Miałam plamienia od czwartku, malutkie bo malutkie ale były. W niedziele wieczorem zobaczyłam krew, normalnie ze mnie wyleciało pare kropel. Nooo i tylko w głowie - to koniec. Brzuch bolał jak na okres a nawet może więcej.
Mąż oczywiście nie panikuj, będzie dobrze. Był akurat czas do spania, więc spałam jak spałam, cały czas zaglądałam w majty :/
Ale w nocy nic oprócz luteiny nie było.
Uspokoiłam się trochę.. ale jak rano w łazience wyleciała ze mnie jakaś galaretka mniej więcej 1 cm to już wiedziałam, że to koniec. Cały dzień przeryczalam.. zrobiłam betę, progesteron i estradiol ale oczywiście nie mam jeszcze wyników.
W końcu pod wieczór pojechaliśmy do szpitala, żeby mieć czarno na białym, że to koniec. Ale tam czekała na nas niespodzianka [emoji3590] Nasz kochany kropeczek był i ma się dobrze, serduszko bije. Płakaliśmy jak dzieci, zresztą nadal płacze ale już ze szczęścia
Teraz robię siebie conajmniej miesięczny urlop a pózniej zobaczymy
Już wiem, że będzie to rojber [emoji7]