Mi zaczęły się robic torbiele od zeszłego roku, od czerwca, po laparoskopii. Miałam je miesiac w miesiac. Po prostu nie pekaly mi pęcherzyk, nawet po ovitrelle. Jak pojechałam na pierwszą wizytę do kliniki, również mialam torbiel:/ ale one zawsze schodzily z okresem. Rosły mi mniej więcej w połowie cyklu i jak byly juz ponad 5cm to mialam bóle, takie kłucie co chwilę w jamniki, w którym była, co chwilę mdłości.. nic na to nie dają.. raz jeden rosla bardzo szybko i mdłości były tak okropne, zbierało mnie na wymioty, dretwialy mi kończyny bol bym okropy i bylam cala zielona, położyli mnie na oddział , trzymali tydzien i podawali mi jakiś steryd i przeciwwymiotne takie jak daja po chemioterapii. Nie chcieli mnie puścić bo bali się,że sie kręci jajnik i bedzie trzeba ciąć. Wchłonęła sie. Zawsze byko tak,ze mnie bolała maks tydzien, potem przwstawala i z okresem " wylatywala". Teraz jest dziwnie, bo boli z lewej strony, ale mniej, mdli caly czas ale zaczelo sie chyba w 37dc dopiero.. czyli bardzo późno.. czekam na okres jak na zbawienie. Po prostu kluje mnie na dole brzuch.. myślę,że chyba nie robią transferu przy torbieli.. Nie wiem. Albo sprawdzają czy jest groźna i może robia.. Nie mam pojecia. Zawsze karze przyjechac maks 3dc i robi usg czy czysto. Jak czysto to przepisuje leki do transferu. Mowie Wam dziewczyny. Jestem wykończona psychicznie i fizycznie. Nienawidzę swojego ciala;( nigdy nie może być dobrze, nic nie mozna zaplanowac. To jest straszne;( wyć mi się chce..