Netiaskitchen
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Marzec 2018
- Postów
- 5 144
Mamy tu trochę osób ze Śląska. I pozytywnych zakończeń całkiem sporo. Ale wciąż za małoJestem z Katowic także jest kawałek od Warszawy a leczę się w Angeliusie. O widzę, że podobnie do mnie bo ja też trafiłam na forum w bardzo kiepskim stanie psychicznym i też po pierwszym transferze. Ciągle się teraz zastanawiam co poszło nie tak, czy może zrobiłam coś źle. Życzę wam by wasz transfer się powiódł i bardzo się ciesze, że udało się i macie synka. Miło jest czytać o pozytywnych zakończeniach. Przyznam się, że bardzo liczyłam na ten pierwszy transfer. Wiedziałam, że może się nie udać ale i tak porażka mnie załamała. Ciężko mi też pogodzić in vitro z pracą. Mam taką pracę, że bardzo wskazane jest l4 po transferze a ludzie ciągle dopytują. Muszę przestać patrzeć na innych i robić swoje. A jak Ty sobie z tym radzisz?
Słuchaj siebie. Ja po pierwszym transferze (szefowa wiedziała) wzięłam L4 i odpoczywałam w domu. Nic to nie dało. Potem przy drugim transferze olałam to, normalnie pracowałam, w sumie to nawet więcej pracowałam żeby nie myśleć, zasuwałam jak mały parowozik i się udało.
O pozytywnej becie dowiedziałam się wracając z pracy w tramwaju jak zadzwonił mój lekarz. Ryczałam wtedy całą drogę...
Nie ma reguły. Żyj normalnie, nie zadręczaj się.
@Justi55 Ty zaraz po transferze (udanym) chodziłaś na tenis, prawda?