reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

A ja się nie zgodzę, że jesteśmy mózgiem motylku, ja od samego początku mam mega wsparcie. Mój partner się wszystkim interesował, był na każdej wizycie, odmierzał dawki leków, tonę czytał (tez podglądał to forum), analizował badania, sam wysyłał na betę liczył te przyrosty itd. To on głównie zarzuca lekarza pytaniami. Do tego jest mega lekarzo-fobem, a tutaj wszystko co mu lekarze kazali robił jak w zegarku.


Teraz w ciąży też zwariował - praktycznie jest jednym z niewielu który chodzi ze mną na wizyty kontrolne, bo w poczekalni my i same babki. Jak jest w okolicy smyka zawsze coś przytarga. A do tego od 8 tygodni, odkąd ciąża znowu jest zagrożona i leżę, wszystko robi w domu, przy mnie z anielska cierpliwością.
Może to dlatego, ze ta ciąża jest wyczekiwana od wielu lat, ale serio on przez to wszystko bardziej przechodzi.
Każdy związek i facet jest inny. No mój totalnie nie nadaje się do tego aby omawiać ze mną ile jajeczek mi urosło. Jak wygląda in vitro dowiedział się w klinice i nic więcej nie czytał, uznał że mu to wystarczy. Myślę że on nawet nie wie czym się różni trzydniowych zarodek od blastocysty. Albo po co i jakie brałam leki, nie wnika i już.
Natomiast zupełnie inaczej podchodzi do obowiązków wobec domu i dzieci. Ponad trzy miesiące leżałam w szpitalu sam ogarniał dom i starszego syna. Przyjeżdżał do mnie dwa razy w tygodniu ponad 50 km często gęsto z ugotowanym dla mnie obiadem, wypranymi gaciami i zakupami. Po moim CC kangurował córkę oraz wszystko przy niej robił, siedział przy nas w szpitalu od rana do wieczora. Zresztą byłam na sali pooperacyjnej przez trzy dni i widziałam że kangurował dziecko tylko mój mąż:) Teraz 3 miesiące po porodzie jeszcze nie gotuję obiadów bo robi to on. No po prostu jest zadaniowy.
O sprawach in vitro i tak najlepiej rozmawia mi się na tym forum:)
 
reklama
Myślę że to 50 na 50, jest mnóstwo Dziewczyn, którym udało się za pierwszym razem, także mocno w to wierz, że u Ciebie tak będzie- tego Ci życzę.
U mnie po 2 nieudanym zaczęliśmy badać immunologię bo Blastki były piękne. Jestem po leczeniu immunologicznym i wierzę, że to mi pomoże &&

A wiesz czy macie Mrozaczki?
Niestety nie mamy. Pomimo stymulacji udało się pobrać tylko jedną komórkę. Na szczęście udało się i doszło do zapłodnienia. W sobotę, dwa dni po punkcji zrobili mi transfer czterokomórkowca. Podobno ładnie równo się podzielił. W poniedziałek byłam na wizycie. Mam progesteron 88,50ng/ml i endometrium 11mm. A teraz mam czekać i odpoczywać. Zakazał mi podróżować przez najbliższe kilka tygodni- niby żeby klimatu nie zmieniać i nie męczyć się podróżą. Trudno przeżyję. Z resztą to i tak cud że ta jedna jedyna przeżyła i jest już ze mną ☺
 
ja byłam w szoku gdy dowiedziałam się że już dostaję zastrzyki do stymulacji, a jednocześnie trochę szczęśliwa, ale też się bałam tego wszystkiego. trzymam kciuki

Tez pamietam swoja ekscytacje kiedy wracalam z pelna siata zastrzykow do robienia stymulacji[emoji3][emoji3][emoji3]
 
Udaje się :) Ja dostałam hiperki i po 2 cyklach przerwy udało się za pierwszym razem:)
Baaardzo bym chciała. Jeszcze raz gratuluję ☺ prześlij trochę tych pozytywnych fluidów, może się zarażę a bolał Cię po transferze brzuch? Miałaś jakieś inne dolegliwości, czy do badania bety nic nie czułaś?
 
Myślę że to 50 na 50, jest mnóstwo Dziewczyn, którym udało się za pierwszym razem, także mocno w to wierz, że u Ciebie tak będzie- tego Ci życzę.
U mnie po 2 nieudanym zaczęliśmy badać immunologię bo Blastki były piękne. Jestem po leczeniu immunologicznym i wierzę, że to mi pomoże &&

A wiesz czy macie Mrozaczki?
A co Ci dolegało immunologicznie? Jakie badania robiłaś? Ja mem endometriozę i zastanawiam się czy w razie czego jakby nam teraz nie wyszło, to przebadać się pod kątem immunologii.
 
Mój mąż nawet nie uczestniczył w tym całym in vitro. Owszem byliśmy na dwóch wizytach. Potem początek stymulacji i wtedy w domu aplikował mi zastrzyki. Dalsza moja droga była samotna. Teraz tak sobie myślę dlaczego nie wziął urlopu i nie pojechał że mną. Sama załatwiłam noclegi i żyłam w obcym mieście. Na punkcję przyjechał z naszym synem więc też nie był że mną. Nawet nie wiedział że tego dnia musi oddać nasienie... hehe taki był zainteresowany. O test ciążowy też specjalnie nie pytał.
Za to teraz jest zakochany w swojej córci w sumie podobnej do niego.
Ja myślę że to my kobiety jesteśmy mózgiem tego całego in vitro, bo dotyka ono głównie nas. Nie ma co na siłę omawiać z facetem szczegółów, od tego jest to forum:) Nikt nas nie zrozumie tak jak my siebie na tym forum. Dzięki wam nie potrzebowałam przyjaciółki ani nikogo , wolałam tutaj napisać i zawsze jakaś rada czy pocieszenie się znalazło.
O matko. Ja nie wiem jak bym sobie bez mojego męża poradziła sama. Jest ze mną zawsze, na każdej wizycie. Wczoraj jak przyszły wyniki bety zbieraliśmy się do szpitala ja oczywiście w ryk A on siedział i przytulał, trzymał tak mocno aż się uspokoilam, nic mnie nie poganiał, bez niego nie dałabym rady. Z resztą ivf bardzo nas do siebie zbliżyło, nie pamiętam kiedy się gniewalismy na siebie.
Moja młodsza siostra jest w ciąży na październik ma termin porodu. Na szczęście jest mega wsparciem dla mnie, a ja teraz cieszę się jej ciążą, co na początku wcale nie było takie łatwe.
Miałam wczoraj wizytę u swojej lekarki umówiłam się że zrobię badania nk, zrobimy scratching endometrium i od razu w tym samym cyklu transfer. Natomiast nie ustaliłam konkretnego terminu. Stwierdziłam że na razie mam dość. Muszę odpocząć psychicznie, bo jestem już wrakiem człowieka, chce odpocząć od leków, chce znów normalnie funkcjonować.
Dziękuję Wam bardzo za słowa wsparcia i otuchy :-)
 
Każdy związek i facet jest inny. No mój totalnie nie nadaje się do tego aby omawiać ze mną ile jajeczek mi urosło. Jak wygląda in vitro dowiedział się w klinice i nic więcej nie czytał, uznał że mu to wystarczy. Myślę że on nawet nie wie czym się różni trzydniowych zarodek od blastocysty. Albo po co i jakie brałam leki, nie wnika i już.
Natomiast zupełnie inaczej podchodzi do obowiązków wobec domu i dzieci. Ponad trzy miesiące leżałam w szpitalu sam ogarniał dom i starszego syna. Przyjeżdżał do mnie dwa razy w tygodniu ponad 50 km często gęsto z ugotowanym dla mnie obiadem, wypranymi gaciami i zakupami. Po moim CC kangurował córkę oraz wszystko przy niej robił, siedział przy nas w szpitalu od rana do wieczora. Zresztą byłam na sali pooperacyjnej przez trzy dni i widziałam że kangurował dziecko tylko mój mąż:) Teraz 3 miesiące po porodzie jeszcze nie gotuję obiadów bo robi to on. No po prostu jest zadaniowy.
O sprawach in vitro i tak najlepiej rozmawia mi się na tym forum:)
@motylek24 jakbym czytala o swoim mezu haha aczkolwiek na moze 2wizyty nie jechał ze mna, na kazdej prawie byl. Jedynie wydatki ustalamy razm nawet dotyczace ivf i tu mnie trochę ogranicza bo uwaza ze wiele jest nie potrzebne i dlatego tez nie chce zgidzic sie na ewentualna druga stymulacje. Ale jestem pewna w 100% ze jesli dziecko sie pojawi to bedzie oczkiem w jego glowie.
 
Baaardzo bym chciała. Jeszcze raz gratuluję ☺ prześlij trochę tych pozytywnych fluidów, może się zarażę a bolał Cię po transferze brzuch? Miałaś jakieś inne dolegliwości, czy do badania bety nic nie czułaś?

Brzuch mnie bolał przed całe dwa tygodnie :/ jakbym miała dostać miesiączki. A najdziwniejszym objawem były ciągle wizyty w toalecie ( chyba przez stres ). Lekarz powiedział ze czasami tak może być. Bete zrobiłam 8 dnia nie mogłam się doczekać
 
Czytalyscie?
 

Załączniki

  • 1562079145280-1524140272.jpg
    1562079145280-1524140272.jpg
    684,4 KB · Wyświetleń: 65
reklama
Każdy związek i facet jest inny. No mój totalnie nie nadaje się do tego aby omawiać ze mną ile jajeczek mi urosło. Jak wygląda in vitro dowiedział się w klinice i nic więcej nie czytał, uznał że mu to wystarczy. Myślę że on nawet nie wie czym się różni trzydniowych zarodek od blastocysty. Albo po co i jakie brałam leki, nie wnika i już.
Natomiast zupełnie inaczej podchodzi do obowiązków wobec domu i dzieci. Ponad trzy miesiące leżałam w szpitalu sam ogarniał dom i starszego syna. Przyjeżdżał do mnie dwa razy w tygodniu ponad 50 km często gęsto z ugotowanym dla mnie obiadem, wypranymi gaciami i zakupami. Po moim CC kangurował córkę oraz wszystko przy niej robił, siedział przy nas w szpitalu od rana do wieczora. Zresztą byłam na sali pooperacyjnej przez trzy dni i widziałam że kangurował dziecko tylko mój mąż:) Teraz 3 miesiące po porodzie jeszcze nie gotuję obiadów bo robi to on. No po prostu jest zadaniowy.
O sprawach in vitro i tak najlepiej rozmawia mi się na tym forum:)

CZyli u nas podobna historia - leżenie plackiem, bo tak łatwo nie moZe być. ;)
 
Do góry