A ja się nie zgodzę, że jesteśmy mózgiem motylku, ja od samego początku mam mega wsparcie. Mój partner się wszystkim interesował, był na każdej wizycie, odmierzał dawki leków, tonę czytał (tez podglądał to forum), analizował badania, sam wysyłał na betę liczył te przyrosty itd. To on głównie zarzuca lekarza pytaniami. Do tego jest mega lekarzo-fobem, a tutaj wszystko co mu lekarze kazali robił jak w zegarku.
Teraz w ciąży też zwariował - praktycznie jest jednym z niewielu który chodzi ze mną na wizyty kontrolne, bo w poczekalni my i same babki. Jak jest w okolicy smyka zawsze coś przytarga. A do tego od 8 tygodni, odkąd ciąża znowu jest zagrożona i leżę, wszystko robi w domu, przy mnie z anielska cierpliwością.
Może to dlatego, ze ta ciąża jest wyczekiwana od wielu lat, ale serio on przez to wszystko bardziej przechodzi.