Dziewczyny a ja zaczynam swirowac. 10stycznia mam wizyte kontrolna odposnie polipow i wtedy czekam mnie konkretna rozmowa z lekarzem. Musze popytac o wszystko, o to jak bedzie wygladac stymulacja, czy bylaby szansa refundacji lekow do stymulacji, jak to czasowo wyjdzie itd. Coraz częściej mam glupie myśli, boje sie jak zniose stymulacje, zastrzyki, ile urosnie pecherzykow, ile pobiora, ile zaplodnia, czy uda sie wybrac dobre plemniki, czy wlasnie beda one dobre, czy i ile uda sie zaplodnic komórek, ile będzie blastkow, czy nie za dużo czy nie za mało, no i najwazniejsze czy jesli dojdzie do transferu czy sie uda i beta bedzie rosla, a jak nie to co wtedy... co jak sie nie uda?????? Normalnie chyba wchodzę w stan depresji po świętach, po widoku szczęśliwej rodziny z dziećmi :-( a jeszcze tesciowa jak poruszyla temat kolezanki ktora adoptowala dziecko i okazalo sie ze dziecko ma nikoroslosc i rodzoce zalamani, a matka biologiczna dziecka jest znowu w ciazy i maja propozycje adobcji tego nienarodzonego dziecka i ci adopcyjni sie nie zgodzili bo przrciez moze byc tamto tez chore i na koniec podsumowała to w ten sposób ze adopcja nie jest do konca dobra bo moze byc dziecko chore i to dużo problemow wtedy.... oj Boze nie dość ze mój m mial opory przed ivf a o adopcji na razie nie ma mowy to jeszcze ona z czyms takim wyskakuje... oni nie wiedza o naszych problemach ale kurcze wiadomo roznie w zyciu bywa i nigdy nie wiemy co naszym najblizszym sie przytrafi, wiec nie mozna tak oceniac... kurcze szybko zmienilam temat u tesciowej.
Dziewczyny boje sie doslownie wszystkiego... jak to będzie z praca, czy dam rade pogodzić jezdzenie na wizyty przed punkcja z praca...