reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

No to możemy znać się we trzy [emoji1] Lub w jeszcze szerszym gronie [emoji16]



Jezu, czemuż ja miałam dzisiaj dużo na głowie i nir dojrzałam tej wiadomości? Stawiłabym się na wezwanie [emoji6]






Gratulacje! Ło matko, ależ historia! Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło i dzieci zdrowe, a drogi do domu na pewno nie zapomnisz...


A ja jednak ruszam ze stymulacją. Dziś 1ds, od jutra leki. Gonapeptyl na mnie słabo zadziałał, więc mam nieco mocniejsze dawki wszystkich leków wg mojej dr. Obstawiona będę wszystkim co się da i mam się nie martwić. Ma być wszystko ok. Proszę więc o dopisanie podglądania jajek 19go i 21go oraz jeszcze mocniej proszę o kciuki i dobre myśli :)
Jeżeli się umawiać to z wyprzedzeniem lub na priv bo w ciągu dnia i ja też rzadko zaglądam.
 
reklama
Wiesz Asia, nie siedze na tylku gderajac jak straszne jest zycie i nie mysle abym przesadzala. Cale to in vitro jest jedna wielka trauma i nie ma sie co oszukiwac. Poczawszy od tego, ze zyjesz, mimo wszystkich wdrozonych zmian aby tak nie bylo, pod jego dyktando. Lykasz cos, wstrzykujesz, przyklejasz, aplikujesz, co ma ulotki z skutkami ubocznymi dluzszymi niz nie jeden pamietnik. Od kiedy sie staramy nie ma w tym wszystkim juz mnie, swobodnego i szczesliwego czlowieka, a zostala zwyczajna staraczka z nadszarpana psychika i swiadomoscia, ze przerwy nie mozna nawet zrobic, bo to tylko pogorszy sprawe. Adoptowac nie mozna, bo wymogi nad wymogami. KD, ND, czy na wlasnych obojetne w naszym przypadku, bo i tak znow lykasz, trujesz sie, przezywasz. Jest roznica miedzy czarnowidzeniem a zmeczeniem sytuacja i przeczuciem, ze jednak dobiegamy do konca. Jaki w ogole stres? Dla kogo? Stres poki co mam ja, mimo iz na nic nie nastawialam sie. Wozki, wyprawki? Wybacz, ale ja nawet nie biore na serio ze bedzie poniedzialkowa wizyta. Ot tak pro forma klepniety termin w kalendarzu. I to nie jest trauma? Cieszysz sie, nic nie jest ok. Nie cieszysz sie, tez nic nie jest ok. To jak ta domniemana ciaze nie uwazac za traume? To jest jeden jedyny koszmar, sytuacja paradoksalnie dobijajaca psychike obojetnie co sie dzieje i jak postepujemy. Wiec, nie, nie brakuje mi wiele aby ocipiec, poniewaz to in vitro zrobilo juz swoje a alternatyw nie ma. Wiec moge malowac sobie kolorowe motylki, kwiatuszki, udawac ze wszystko jest ok, albo po prostu realistycznie na to spojrzec. Sa objawy, sa. Sa podobne do ostatniego poronienia, sa. Sa sytuacje anormalne, sa. Wiec jest jak jest, czasami znamy nasz organizm lepiej niz bysmy chcieli i mamy ten narastajacy lek, ze jednak kolejna proba sie wlasnie konczy. Wybacz, kopniakow w tylek nie potrzebuje, robia to juz tabletki, ktore dzien w dzien zazywam. Czego potrzebuje, to zwyczajnej ciazy i wymazanie tych wszystkich doswiadczen zwiazanych z in vitro, bo to ono jest najwieksza trauma.
Boszzzeee tam mi ciebie jest szkoda, wiem że się boisz ale ja nadal wierzę że będzie dobrze :)
 
@chlopkers Ja to rozumiem, ale to juz przerabialam. Wyjscie, zakupy, spacerek, powrot do domu, do lekow i superowatych niespodzianek i welcome back. Ogolnie chodzi o zmeczenie cala ta sytuacja. To po prostu nie minie przy in vitro. Nie sposob, chyba ze sa magiczne ciasteczka na odlaczenie sie od otaczajacej nas rzeczywistosci ;)
 
@chlopkers Ja to rozumiem, ale to juz przerabialam. Wyjscie, zakupy, spacerek, powrot do domu, do lekow i superowatych niespodzianek i welcome back. Ogolnie chodzi o zmeczenie cala ta sytuacja. To po prostu nie minie przy in vitro. Nie sposob, chyba ze sa magiczne ciasteczka na odlaczenie sie od otaczajacej nas rzeczywistosci ;)
A masz swiadomosc, ile jeszcze przed Toba czasu niepewnosci i lękow do konca ciazy? Niezaleznie czy to tej obecnej (oby![emoji173]) czy to kazdej nastepnej, az do szczesliwego rozwiazania?
I mysle ze Surykatce nie chodzilo tyle o wyczarowanie ciazy przez psychologa, lecz by Ci pomogl miec do calej tej sytuacji zdrowe podejscie, pogodzenie sie z faktem, ze latwiej nie bedzie.. i znalezienie sposobu jak przez to przebrnac
 
Bulgotanie moze od jelit a moze tez na @. U mnie czesto @ objawiala sie natretnym bulgotaniem stad tez brak mozliwosci przypisania tego jednoznacznie do czegos.

Ja jestem juz zmeczona tym wszystkim. Czlowiek postanawia nie cieszyc sie, zyc z dnia na dzien, no n nawet to nie wychodzi. Nie potrafie po prostu zaprzestac myslec w negatywach lub czarowac sie, ze te objawy to nic groznego, bo ostatnim razem tez wszystko bylo pieknie. Po pierwszych plamieniach usg bylo nawet w porzadku a dzien, dwa pozniej trzymalam galaretke w dloni i wiedzialam ze to koniec. Teraz jest podobnie, mam wrazenie ze jest cos takiego jak przeczucie i ono napedza strach, mimo iz mialo sie na nic nienastawiac. Nie sposob wziac sobie ksiazke, wylaczyc glowe, byc normalna jak takie male rzeczy jak dzis rano znow czlowieka rozbijaja na kawalki. Bylam na wc, chcialam zmienic wkladke. Czesc lutinusa z wczorajszego wieczoru wyleciala wodnista, kolor ok. Ale na wkladce zauwazylam 3 malutkie rozowe plamki. No i znow glowa i cialo w stresie, bo jeszcze gluty lutinusa nie wylecialy. Czlowiek mysli, porownuje, szuka podobienstw do poprzedniego poronienia i niestety je znajduje. Coz, zbyt pieknie to wszystko pobraz kolejny przebiegalo. Ja juz jestem zmeczona tym wszystkim :(
Kochana spokojnie, stres Ci nie służy. Będzie dobrze, musi być❤️
 
Zobaczymy co Ci powiedza lekarze na ta cukrzyce. Oby sie udalo jakos to pospinac dieta i lekami, tak zebys mogla donosic i jednoczesnie normalnie funkcjonowac[emoji173]
A co z tym miesniakiem? Brzmi powaznie
No miałam tego mięśniaka od 4 lat tak 1.5 cm w 5 tygodniu miał już 3 cm. W 6tc nie zapytałam, zobaczymy teraz. Jest na tylnej ścianie czyli gdzie będzie rosło łożysko. Na razie jajo płodowe jest poniżej mięśniaka i żyją sobie w symbiozie, zobaczymy. Ja to mam atrakcje:)
 
reklama
Kochanie u Ingi nie bylam wieki, mam nadzieje ze, mnie jeszcze bedzie pamietac;)
Wymazy i inne posiewy ogarniam w diagu na Olszanskiej, tam maja specjalny pokoik do pobran. Pewnie jeszcze gdzies indziej tez, ale nie wiem gdzie, na pewno nie w kazdym pp :)

@sssurykatka jutro :)
Ja tez z Krakowa :) robiłam posiewy w laboratorium na św Jana, w Synevo na Basztowej i w Macierzyństwie (nie trzeba się wczesniej umawiać w żadnym z tych miejsc)
 
Do góry