reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

reklama
Podobno w ciazowej najwazniejsza dieta. Rzuc sobie okiem w wolnej chwili na ten wpis. Nicole podala tam opracowane przez dietetyka jadlospisy. Moze z czegos skorzystasz [emoji173] qrcze naprawde nie moze byc chwili spokoju i ciagle jakies nowe kwiatki musza wychodzic..
Wiem że dieta tylko u mnie to dopiero początek ciąży a tu taki klops. Nietolerancja glukozy wrasta z wiekiem ciąży i uważam że nie wystarczy mi kalorii aby funkcjonować do końca ciąży. Pewnie teraz dostanę na noc insulinę aby obniżyć glukozę poranną a w ciągu dnia dieta. Czytałam artykuł mamy ginekolog. Co do kwiatków to jeszcze mam mięśniaka i to rosnącego do macicy, hit normalnie. Badanie moczu ok ale bakterie nieliczne znaleźli, niby w normie, jestem przezorna i od razu też na posiew dałam.
 
Ostatnia edycja:
@Felia, poradź się psychologa, serio. Zamęczysz się. Miało nie być pozytywnych emocji, ale myślałam, że w sensie na chłodno, a Ty kochanie odpuściłaś sobie pozytywy za do dopuściłaś do siebie wszystkie negatywne uczucia. Nie może tak być bo zwariujesz!
@dżoasia, wysyłam myśli wzrostowe w kierunku Twoich jajec! Ja jutro też sobie usg strzelę, wolę nieć wzrost jajca pod kontrolą - kiedyś już orzez przegapione owu przekładałam transfer.
 
NAdziejaprzedewszystkim piękne chlopaki, będą dziewczyny się ustawiały w kolejce!! Serdecznie gratuluję i życze dużo spokoju po burzliwym początku. Stres rzy stłuczce podniósł prolaktynę i pojawiło sie mlesio :) Jeszcze raz gratki, chłopaki niech rosną zdrowo a Ty wracaj szybciutko do formy :)


Będzie dobrze, czekamy na poniedziałek :* rogesteron już doczytałam, że masz zwiększony, a estradiol na sztucznym cyklu chyba nigdy nie będzie taki w kosmos jak po hodowli jajek :)


Jeszcze daj sobie czas. Tak do 10dpt bym poczekała, chociaż faktycznie nie ma większej nadziei. Ale trzeba mieć spokojne sumienie :* Trzymaj się!


Próbuje obudzić śpiące jaja :/


Ozis, widzę, że anemarie Ci ładnie odpowiedziała, ja jeszcze dorzucę, że równie dobrze może się pojawic jakieś podplamianie. U mnie się zaczęło i to wcale nie tak malutko jak na moje niefachowe oko, ale po włączenie progesteronu ustało i ciąża choc którka, ale była. Więc nie martw się żadnymi bólami tylko działaj :)


Never, znajdźcie jakiś kompromis. Może powiedz, że jak będzie 5-6 zarodków to można spróbować, ale jak nie daj Boże będzie gorzej to nie ma co ryzykowac i tracić zarodków. Zresztą nie ma co wybiegać myślami do przodu, trzeba najpierw coś uhodować ;) Potem problem może rozwiązać się sam. Oby oczywiście z dobrym zakończeniem :)


Monia dostaniesz w czapkę. Serio, nie lubię tu wypisywać o kopniakach w tyłek itp ale chyba zaczynasz przebijać wszystkich. Poczytaj wczorajszy wpis @chlopkers o stresie i jego wpływie na stan macicy, a tym samym dziecka. Jak będzie miało być źle to będzie. Póki jest w miarę ok to trzeba wyluzować - nie mówię, żeby skakać z radości i już wózek wybierać ale daj sobie na luz bo naprawdę ocipiejesz, a widzę, że serio niewiele Ci do tego brakuje. Póki jesteś w tej ciąży to korzystaj z tego, niech ciąża nie będzie dla ciebie traumą tylko szczęśliwym okresem. Jak masz plamienia/upławy to idź rano na wymaz bakteriologiczno mykologiczny. Zanieś mocz na badanie ogólne i posiew, a nie zastanawiaj się co może być nie tak. Sory, mam nadzieję, że Cię nie uraziłam, ale serio już nie mogę tego nie komentować.

@annemarie u mnie estradiol praktycznie stoi w miejscu. Z 22 w sb "poszybował" na 50 wczoraj.

Wiesz Asia, nie siedze na tylku gderajac jak straszne jest zycie i nie mysle abym przesadzala. Cale to in vitro jest jedna wielka trauma i nie ma sie co oszukiwac. Poczawszy od tego, ze zyjesz, mimo wszystkich wdrozonych zmian aby tak nie bylo, pod jego dyktando. Lykasz cos, wstrzykujesz, przyklejasz, aplikujesz, co ma ulotki z skutkami ubocznymi dluzszymi niz nie jeden pamietnik. Od kiedy sie staramy nie ma w tym wszystkim juz mnie, swobodnego i szczesliwego czlowieka, a zostala zwyczajna staraczka z nadszarpana psychika i swiadomoscia, ze przerwy nie mozna nawet zrobic, bo to tylko pogorszy sprawe. Adoptowac nie mozna, bo wymogi nad wymogami. KD, ND, czy na wlasnych obojetne w naszym przypadku, bo i tak znow lykasz, trujesz sie, przezywasz. Jest roznica miedzy czarnowidzeniem a zmeczeniem sytuacja i przeczuciem, ze jednak dobiegamy do konca. Jaki w ogole stres? Dla kogo? Stres poki co mam ja, mimo iz na nic nie nastawialam sie. Wozki, wyprawki? Wybacz, ale ja nawet nie biore na serio ze bedzie poniedzialkowa wizyta. Ot tak pro forma klepniety termin w kalendarzu. I to nie jest trauma? Cieszysz sie, nic nie jest ok. Nie cieszysz sie, tez nic nie jest ok. To jak ta domniemana ciaze nie uwazac za traume? To jest jeden jedyny koszmar, sytuacja paradoksalnie dobijajaca psychike obojetnie co sie dzieje i jak postepujemy. Wiec, nie, nie brakuje mi wiele aby ocipiec, poniewaz to in vitro zrobilo juz swoje a alternatyw nie ma. Wiec moge malowac sobie kolorowe motylki, kwiatuszki, udawac ze wszystko jest ok, albo po prostu realistycznie na to spojrzec. Sa objawy, sa. Sa podobne do ostatniego poronienia, sa. Sa sytuacje anormalne, sa. Wiec jest jak jest, czasami znamy nasz organizm lepiej niz bysmy chcieli i mamy ten narastajacy lek, ze jednak kolejna proba sie wlasnie konczy. Wybacz, kopniakow w tylek nie potrzebuje, robia to juz tabletki, ktore dzien w dzien zazywam. Czego potrzebuje, to zwyczajnej ciazy i wymazanie tych wszystkich doswiadczen zwiazanych z in vitro, bo to ono jest najwieksza trauma.
 
Bulgotanie moze od jelit a moze tez na @. U mnie czesto @ objawiala sie natretnym bulgotaniem stad tez brak mozliwosci przypisania tego jednoznacznie do czegos.

Ja jestem juz zmeczona tym wszystkim. Czlowiek postanawia nie cieszyc sie, zyc z dnia na dzien, no n nawet to nie wychodzi. Nie potrafie po prostu zaprzestac myslec w negatywach lub czarowac sie, ze te objawy to nic groznego, bo ostatnim razem tez wszystko bylo pieknie. Po pierwszych plamieniach usg bylo nawet w porzadku a dzien, dwa pozniej trzymalam galaretke w dloni i wiedzialam ze to koniec. Teraz jest podobnie, mam wrazenie ze jest cos takiego jak przeczucie i ono napedza strach, mimo iz mialo sie na nic nienastawiac. Nie sposob wziac sobie ksiazke, wylaczyc glowe, byc normalna jak takie male rzeczy jak dzis rano znow czlowieka rozbijaja na kawalki. Bylam na wc, chcialam zmienic wkladke. Czesc lutinusa z wczorajszego wieczoru wyleciala wodnista, kolor ok. Ale na wkladce zauwazylam 3 malutkie rozowe plamki. No i znow glowa i cialo w stresie, bo jeszcze gluty lutinusa nie wylecialy. Czlowiek mysli, porownuje, szuka podobienstw do poprzedniego poronienia i niestety je znajduje. Coz, zbyt pieknie to wszystko pobraz kolejny przebiegalo. Ja juz jestem zmeczona tym wszystkim :(
Kochana, rozumiem Twoje obawy[emoji173], kazda z nas na tym forum ma jakies niepowodzenia, okropne historie za soba [emoji20] ale tak na zdrowy rozsadek, zastanow sie i powiedz jaki masz wplyw na to co sie wydarzy? Przeciez poziom stresu jaki teraz Ci towarzyszy nie zmieni przyszlosci, to nic nie da.. bo jesli ma dojsc do poronienia, tak sie stanie niezaleznie od tego ile sie bedziesz stresowac.. jedynie cierpi na tym Twoj organizm. Juz nawet nie mowie o samym ukladzie rozrodczym ani warunkach jakie ma w takich chwilach Bąbelek w Twojej macicy. Chodzi mi o caloksztalt i o Ciebie[emoji173] To Cie wyniszcza wewnetrznie [emoji20][emoji20] kazda z nas miewa dolki psychiczne w walce, nikt tego nie zrozumie kto nie przeszedl naszej drogi. Chodzi o to, zeby sie samej nie nakrecac. Z kazdego Twojego wpisu widac, ze jestes jednym klebkiem nerwow[emoji20]
Tak na maksa, ze az przykro sie czyta. Skoro mi lekarz ostatnio powiedzial ze jestem nerwus i mialam taki obraz usg macicy jaki widzialam, nie jestem w stanie sobie wyobrazic jak pospinane narzady wewnetrzne sa u Ciebie.. Felia, permanentny stres zabija. I podkreslam, nie mam na mysli ciazy, tylko Twoj organizm i Twoje zdrowie[emoji173] Czesto o tym zapominamy w walce o dziecko, ale to my powinnysmy byc w tym wszystkim najwazniejsze. Bo i po co nam te dzieciaki skoro matki nie beda sie nadawaly do niczego, bo sie za mlodu wykoncza psychicznie..?
I tak, zeby nie zwariowac, mi najbardziej pomagalo wyjscie z domu. Wystarczyl spacer po parku z M, jakies lody, spotkanie ze znajomymi, nawet podjechac do CH i pochodzic miedzy ludzmi po sklepach. Moze Tobie tez to pomoze?
[emoji173][emoji173][emoji173]
 
Wiem że dieta tylko u mnie to dopiero początek ciąży a tu taki klops. Nietolerancja glukozy wrasta z wiekiem ciąży i uważam że nie wystarczy mi kalorii aby funkcjonować do końca ciąży. Pewnie teraz dostanę na noc insulinę aby obniżyć glukozę poranną a w ciągu dnia dieta. Czytałam artykuł mamy ginekolog. Co do kwiatków to jeszcze mam mięśniaka i to rosnącego do macicy, hit normalnie. Badanie moczu ok ale bakterie nieliczne znaleźli, niby w normie, jestem przezorna i od razu też na posiew dałam.
Zobaczymy co Ci powiedza lekarze na ta cukrzyce. Oby sie udalo jakos to pospinac dieta i lekami, tak zebys mogla donosic i jednoczesnie normalnie funkcjonowac[emoji173]
A co z tym miesniakiem? Brzmi powaznie
 
reklama
Do góry