Absolutnie nie - sory jak źle zabrzmiało. To się tylko odnosiło do naszej sytuacji, w sensie że się nam na kupę zwalają, pomimo ze mamy malutkie mieszkanko.
Przepraszam jak Cię uraziłam Pralinqo.
Prawda wygląda tak, że kiedyś prowadziłam dom otwarty - miałam kupę znajomych, codziennie ktoś mnie odwiedzał, znajomi wpadali bez zapowiedzi, kawa, herbatka, dobre papu i ciacho zawsze miały na kogo czekać. Im dalej w ciemny las starań, tym coraz mniej znajomych. Do tego zmiana miejsca zamieszkania. Całkowicie zmieniłam środowisko. Ci co są obecnie, to mam wrażenie, że mają jakies idiotyczne wymagania. Mogę na nich liczyć, wspierają nas w staraniach, kibicują i podnoszą z gleby, ale nie wytrzymują w zagraconej i "zasierścionej" klitce. Są jacy są, ale ja pod nich nie zmierzam się zmieniać. Jeździmy do nich i tyle. Oni maja wielkie chałupy i nie muszą znosić moich psów, a ja nie wysłuchuję, że powinnam zamienic moje ortopedyczne łóżko, na rozkładaną kanapę bo miałabym na czym gości podejmować [emoji4]