reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Kochana, ja leczę się od lat. Sprzątaniem czasem wyżyłam swoje żale, ale były też takie momenty, że potrafiłam nie sprzątać, nie gotować i przespać cały dzień. Nie oszukujmy się, że żadna długotrwała staraczka nie jest w dobrej kondycji psychicznej i depresja częściej lub rzadziej jest naszym cieniem. Starania i stres z nimi porównuje się do stresu i stanu emocjonalnego po śmierci najbliższej rodziny. Emocjonalny rollercoaster co miesiąc nie zostaje bez echa. Zaakceptowałam, że mam takie etapy. Przestałam sobie wyrzuty robić i jest lepiej, zajmuję sir domem, gdy jestem w stanie i robię to tak, jak trzeba, a jak nie jestem w stanie - kurz leży, to i ja poleżę. A gosci nie miewamy. Mieszkamy w kawalcerce-klitce i nie mamy warunķów do podejmowania gości. Z resztą większość nie lubi siedzieć na łóżku, więc przestali się wpraszać [emoji4]
Kochana, wszystko prawda, tylko u mnie niestety niesprzątanie wynika z lenistwa, nie ma się co oszukiwać...:)
 
reklama
@Barburka, każda z nas ma różne etapy, ja niedawno mialam taki, że wszędzie widziałam babki z brzuchami i patrzyłam na nie z ogromną niechęcią. Myślałam sobie, że na pewno łatwo jej przyszło, a ja muszę przechodzić przez to wszystko... a to gwno prawda, nic jie wiem o tych babkach i przez co przeszły. To samo miałam z dziećmi w wózkach. Ale to akurat wiem, że jest niedobre i niesprawiedliwe myślenie, ale co ja z to mogę, umysł sam wyprodukował, widocznie jestem złym człowiekiem.

Co.mnie bardziej wkrwia, to jojczenie i narzekania blogowych mamusiek co do przysłowiowej zimnej kawy. Jakie to one umęczone, że nie lubią, że tapicerka brudna w samochodzie od chrupek i małych bucików, że wstawanie w nocy. Jak czytam to mnie krew zalewa. A weź babiszonie miej sobie pachnącą tapicerkę i gorące cappucino, weź moją niepłodność a ja wezmę te wszystkie niedogodności i jeszcze dopłacę. Sporo. Porównywalnie do dziesiątek tauzenów które poszły na ivf.

Reasumując, foty to miłe swiadectwo, że którejś z nas się udało i mi osobiście dają nadzieję :) Chyba większość z nas tak myśli, a Maleńka sliczna :)

@dżoasia, wypłacz się, jak się nie wyryczysz to nie przejdzie. Zacznij biegać, jedź na weekend, kup kieckę, qrna nie wiem, whatever works for you. Masz zjebany ten aspekt życia i masz prawo być wkrwiona. Tak jak pisze Kurcia - wydaje się, że temat przepracowany a tu jebs, ryk i poczucie rozdzierajacego żalu i niesprawiedliwości.
Ja wyjechałam na urlop zaraz po pozamacicznej (tak był zaplanowany) i 5go dnia krojąc pomidory (przysięgam, ze nie myślałam o tych tematach) nagle ryk i nie wiem dlaczego. Nie przepracowałam to organizm się oczyścił.
Polecam bieganie, z jakąś gniewną muzą.
Mi pomaga, a do tego kilogramy w dół, a przyda mi się, jak widzę jakie z Was lachony. Pasztet z biedronki? Ze mnie pulpety z surykatki!

Osobiscie kupiłam sobie kubek chjowej pani domu i piję z niego z namaszczeniem herbatę. Uwaga, teraz zrobię comong out. Sprzątam raz na 2 miesiące, pobierznie raz na 2 tygodnie. Nie można do nas wejść bez zapowiedzi, jo taki syf, że nie idzie przejść. Nie gotuję - stołowka.pracownicza ratuje sprawę. Pracuję 300 godzin w miesiącu i nie mam czasu na takke rzeczy. A chciałabym mieć. Jak zwalniam tempa bo jakiś transfer, to.potem muszę to odpracować :/.
ALE - przemyślenia urlopowe - to się zmieni. Zamierzam ograniczyć pracę (najwyżej wroce do kieratu jak będę potrzebowała kasy na kolejną stymulację...). Zamierzam gotować (bo lubię) i ogarniać chatę. Będę lepszą sobą :)
Ciekawena ile.dni ki tego postanowienia starczy :)

Kochana, 300 godzin? Przeciez ty nie masz czasu dla siebie. Wiem co pisze, bo mialam taki etap (ponad 2 lata) i bylam strasznie przemeczona. Zmienilam pracę i za troche wieksze wynagrodzenie pracowałam normalnie po 8godz dziennie. Ostatnio cos sie zdupilo i robi sie z tego 9-10, ale mam nadzieję że niedlugo wroci to do normy.
Musisz dbać o siebie, twoj pracodawca tego nie zrobi!!!
 
Czestotliwosc sprzatania mam podobna.
Goscie tez sie musza zapowiadac.
Pracuje 12h dziennie wiec jak przychodze to padam na kanape i ogladam seriale..
Nie gotuje. Maz jedzie na diecie pudelkowej, a ja mi wystarcza ziemniaki z jajkiem sadzonym.
Takze podziwiam szczerze wszystkie robiace przetwory, zupy, ciasta.
Ja chyba w zyciu rosolu nie ugotowalam...

Mam taką znajomą, która do 6rż dziecka siedziała w domu. I zawsze się chwaliła jak to ona dokładnie sprząta (co 2 dzień wykałaczką wygrzebuje okruszki spod krawędzi płyty indukcyjnej bo ją wkurzają) i super gotuje (barsz dopiero po 6h gotowania jest dobry). I tak sobie myślę: praca po X godzin nawet jak nie daje satysfakcji i mega szczęścia, to przynajmniej sprawia, że dużo mniej rzeczy mnie w domu denerwuje i nawet zwykłe żarcie super smakuje:D
 
Czestotliwosc sprzatania mam podobna.
Goscie tez sie musza zapowiadac.
Pracuje 12h dziennie wiec jak przychodze to padam na kanape i ogladam seriale..
Nie gotuje. Maz jedzie na diecie pudelkowej, a ja mi wystarcza ziemniaki z jajkiem sadzonym.
Takze podziwiam szczerze wszystkie robiace przetwory, zupy, ciasta.
Ja chyba w zyciu rosolu nie ugotowalam...

Od jutra jem ziemniaki i jajo sadzone - widać ze lepiej działa niż te wszystkie chodakowskie i inne i dlatego ta nasza kurka taka piękna. ;))))
Kurciu - mma nadzieje ze dzisiaj mniej serce boli trochę. Ściskam. [emoji7][emoji7][emoji7][emoji7][emoji7]
 
Kochana, ja leczę się od lat. Sprzątaniem czasem wyżyłam swoje żale, ale były też takie momenty, że potrafiłam nie sprzątać, nie gotować i przespać cały dzień. Nie oszukujmy się, że żadna długotrwała staraczka nie jest w dobrej kondycji psychicznej i depresja częściej lub rzadziej jest naszym cieniem. Starania i stres z nimi porównuje się do stresu i stanu emocjonalnego po śmierci najbliższej rodziny. Emocjonalny rollercoaster co miesiąc nie zostaje bez echa. Zaakceptowałam, że mam takie etapy. Przestałam sobie wyrzuty robić i jest lepiej, zajmuję sir domem, gdy jestem w stanie i robię to tak, jak trzeba, a jak nie jestem w stanie - kurz leży, to i ja poleżę. A gosci nie miewamy. Mieszkamy w kawalcerce-klitce i nie mamy warunķów do podejmowania gości. Z resztą większość nie lubi siedzieć na łóżku, więc przestali się wpraszać [emoji4]

A my mamy kawalerkę i gości, którzy nas kochaja to kawalerka nie straszna. Ale to prawda wyzwanie logistyczne jest niezłe. ;))) ale celowo nie zmienimy mieszkania, zeby nie zapeszyć. ;) Corka znajomych się śmieje ze u cioci praktycznie - w jednym pokoju śpi i gotuje i nie musi do zmywarki chodzić daleko. ;)))
 
Od jutra jem ziemniaki i jajo sadzone - widać ze lepiej działa niż te wszystkie chodakowskie i inne i dlatego ta nasza kurka taka piękna. ;))))
Kurciu - mma nadzieje ze dzisiaj mniej serce boli trochę. Ściskam. [emoji7][emoji7][emoji7][emoji7][emoji7]
A pewnie ze pyrki zdrowe ;)

Dziekuje ze pytasz. Dzis lepiej. Jest smutek ale trza sie z niego wygrzebac.
Zajme sie poszukiwaniem stroju kapielowego, ktory: A. Ukryje siniaki na brzuchu, B. Bedzie mozna w niego wetknac podpaske wielkosci ladowiska dla helikopterow...
Takze na razie mam do wyboru burke albo pianke do nurkowania.
 
@dżoasia domyślam się co czujesz..też po drugiej nieudanej procedurze mam dość dużą załamkę. Przy pierwszym podejściu biochemiczna, poronienie, przed kolejna procedurą świadomość większa, badania porobione, dr Pasikonik odwiedzony. Wszystko zrobiliśmy, przekonaniu ze teraz musi sie udać i co...duuupa. Z 18 komórek, 9 zapłodnionych, jeden zarodek podany, zero mrozaków. Beta lekko drgnęła i wszystko się zawaliło. Zero mrozaków, jeszcze mniej nadziei...
Ginekolog zalecił teraz suplementacje na komórki jajowe l karnityna 1500, koenzym Q10, omega 3. Byliśmy też po raz kolejny u dr Pasikonika. Do powtorki badania immuno.Czekamy na konsultacje w Novum. W głowie jeden wielki burdel i poczucie bezradności.Czas zapitala jak szalony a ja mam wrażenie,że robie krok do przodu a potem wracam do punktu wyjścia.
In vitro jest ogromnym wyzwaniem, ale trzeba wierzyć że wytrwamy w tej walce. Czego życzę sobie i wszystkim starajacym się.

@Kurcia ja też rozkminiałam ile odczekać do 3 podejścia i zdecydowaliśmy się conajmniej trzy miesiące. Między czasie biorę suplementy, dalej konsultuje. Poza tym psychicznie tez musze stanąć na nogi.
 
reklama
Mam taką znajomą, która do 6rż dziecka siedziała w domu. I zawsze się chwaliła jak to ona dokładnie sprząta (co 2 dzień wykałaczką wygrzebuje okruszki spod krawędzi płyty indukcyjnej bo ją wkurzają) i super gotuje (barsz dopiero po 6h gotowania jest dobry). I tak sobie myślę: praca po X godzin nawet jak nie daje satysfakcji i mega szczęścia, to przynajmniej sprawia, że dużo mniej rzeczy mnie w domu denerwuje i nawet zwykłe żarcie super smakuje:D
Pewnie!!
 
Do góry