Dziewczyny muszą się trochę dzisiaj pożalić. Nie wiem czy jestem taka nadwrażliwa w tej ciąży, czy mam pecha, czy jednak coraz więcej ludzi na świecie to chu** i sk******ny. Mianowicie zamówiłam meble przez internet, dokładnie łóżeczko, materac itp dla małej, dzisiaj mąż dostał maila, że kurier będzie między 13:45-15:45, więc sobie pojechałam na zakupy spożywcze. O 11 dzwoni telefon, że On już jest i czeka, a jak mnie nie ma to On jedzie dalej. Mówię, żeby chwilę poczekal, bo zaraz będę, albo przyjechał za chwilę. To On do mnie, że ile, mówię że maksymalnie 20 min, bo nie wiem jak długo będę przy kasie i jestem w 7msc ciąży i trochę wolniejsze ruchy mam. A On do mnie z tekstem, że w takim przypadku mogę sobie podjechać pod numer 74 po to (mieszkam przy 55), bo On nie będzie tyle czekał i mam sobie zdawać sprawę z tego, że jego obowiązkiem nie jest wniesienie mi tego... Dziewczyny, ręce mi opadły... Powiedziałam tylko, żeby spodziewał się skargi, wyłączyłam się i poryczałam się na środku sklepu...