Moje 2 ukochane dziewczynki się zwalniają - tzn jedna juz odeszła, druga jest do końca lipca, nowych pracowników brak, zostaje mi 2 dziewczyny - roczniki '98 i '99 i starsza kobitka która jest dopiero od kilku dni w robocie... faceta brak, zamówień póki co nic a nic nie ubyło, mimo wakacji - straciłam nadzieje, że będzie lepiej... sama tego nie pociągnę, niech się dzieje co chce, ja muszę w tą ciążę zajść i donosić! A nie mogę też zapindalać tak jak dotychczas - zawsze do ostatniego dnia przed transferem w robocie na pełnych obrotach. Taki szef kuchni co to zarabia po 5-6tys i nie robi nic poza rządzeniem i organizacją to chyba w bajkach jest...