Moje drogie, rok temu byłam na chrzcinach w towarzystwie żony kuzyna która jest lekarką. Wiedziałam że starają się o drugie dziecko od trzech lat i im nie wychodzi. Całą imprezkę tuliła małego "solenizanta" i choć widziałam smutek w jej oczach nie wypuszczała go z rąk. Po moich przejściach z niepłodnością dziwiłam się w duchu jak ona tak potrafi ściskać "obce"dziecko. Pod wieczór zamieniłyśmy słówko i co sie okazało. Otóż, podobno, w co wierzyli Indianie , kobieta ktora nie może zajść w ciążę powinna przytulać dzieciątka bo jej psychika reguluje gospodarkę hormonalną w organiźmie. Uśmiechnęłam się po nosem z grymasem
i co? Po trzech miesiącach zaszła w ciążę, tak zwyczajnie naturalnie, dziś mała ma 3 miesiące. Wiem jedno, jak widzę niewowlaka to go noszę, wącham....zaszkodzić nie zaszkodzi a może pomoże