reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

@Maryanka kochana przykro mi, że usłyszałaś stresujące wieści. Mam jednak nadzieję, że to tylko defekt kosmetyczny i kolejna wizyta przyniesie ulgę dla serca. To zawsze boli i stresuje kiedy wiesz, że Twoje bobo będzie czekał jakiś zabieg czy operacja, ale najważniejsze, żeby ta wada nie łączyła się z innymi. Trzymam mocno kciuki i szczerze wierze w dobre wieści!

sorki dziewczynki, że się ostatnio mniej udzielam, ale coś mi na głowę siadło. Jakoś mnie to czekanie na procedurę dobija, że pomału opadam z zapału do walki i zapominam o co walcze. Jak się człowiek kłuje tymi igłami to ma motywację i chęć i poczucie, że coś robi. A ja nie robię obecnie nic poza czekaniem na badania immuno i czuję się jakby pierwsza procedura nigdy się nie wydarzyła.
W dodatku szwagierka zaraz ma połówkowe. A pamiętam, że jak nam powiedzieli o ciąży to byłam tuż przed drugim transferem. I teraz ona już tak daleko, a ja dalej nigdzie... Przepraszam za smęty.
Pamietam jak po moim pierwszym poronieniu, przyjechała moja szwagierka z niemalze rocznym dzieckiem, nie chcialam ich widzieć, to moj M. wymyslil ze zeby ich nie wyrzucic to weźmie ich na spacer, kiedy zobaczylam przez okno jak M. prowadzi wózek... nie chce opisywać jak sie wtedy czułam i zachowywalam, bo nie da sie tego ubrać w słowa, rozpacz i histeria.
Oni chcieli dobrze, nie będąc mną, nie mogli wiedzieć co czuje. Ciężko mi bylo później przełamać sie do tej malej, ktora nie byla niczemu winna. Nie chcialam do nich jezdzic, widziec jej. W końcu nadeszly pierwsze urodziny, przelamalam sie zeby pojechac, bylam na uspokajajacych i po rozmowie z M. ze nie jestem gotowa patrzec na to jak trzyma na rekach inne dziecko, a tym bardziej ja nie chcialam. Z czasem mi to przeszlo, pozniej nawet zapomnialam, ale początki byly okrutne. Nie ma sie do czego zmuszac, jesli nie jestesmy na to gotowe. A inni mogą nas uważać za niekulturalnych czy dziwakow, bo nie szli w naszych butach i tego nie zrozumieją, i życzę wszystkim nam i im żeby nigdy w życiu nie mieli powodow zeby to rozumiec.
 
reklama
Mnie też ten dr.:-D i też miałam teraz gonal 300 dopiero w drugiej połowie stymulacji dołożył mi menopurem. Pierwsza stymulacji miałam od samego początku na menopurem i było znacznie lepiej.
☺ mam.nadzieje ze trafilysmy w ręce fachowca ☺✊kciuki za sobotni transfer i koniecznie napisz jak maluszki ...tak przy okazji dużo spora dawkę miałaś ode mnie ale organizm kazdy inny .
 
Nie jest prywatnie. Genetyk skierowal na badanie plynu metoda acgh ( macierzy komorkowej ) . Noe wszedzie to robia. Na kasprzaka maja ta metode. Mozna rowniez za to zaplacic jezeli lekarz nie da sie uprosic . Koszt 1600 zl. Mozliwe ze tez z tego wzgledu ze u mnoe jest 22 tydz ciazy i gdyby cos to zeby kobieta miala mozliwosc decyzji . Ale glownie z tego powodu ze ta metoda wykrywa wiecej rzeczy na poziomie paru genow a nie jak tradycyjnie tylko chromosomu. U mnie sa male zmiany w usg ktore moga ale nie musza swiadczyc o jakichs malych aberracjach , ktorych tradycyjna metoda nie wykryje . Na stronie instytutu matki i dziecla jest opis tej metody.
Dzieki :)
 
Ja pogratulowałam. Pewnie z mega sztuczną miną. A potem się rozryczałam na dziale umywalek w Castoramie ;D



Dzięki :* Już chyba bliżej niż dalej. Immuno 26 kwietnia.
A ja sie okrutnie boję, że od jutra znowu będzie mnie czekało to zawieszenie, ale najpier pytania jak dalej żyć, jak to sobie poukładać? Przeciez mialo byc inaczej.
Glupia byłam i zrobiłam dzisiaj sikacza, bo pomyślałam ze jakby bliźnięta, to juz chociaż cien cienia bym miala, a tu nic.
 
@Maryanka kochana przykro mi, że usłyszałaś stresujące wieści. Mam jednak nadzieję, że to tylko defekt kosmetyczny i kolejna wizyta przyniesie ulgę dla serca. To zawsze boli i stresuje kiedy wiesz, że Twoje bobo będzie czekał jakiś zabieg czy operacja, ale najważniejsze, żeby ta wada nie łączyła się z innymi. Trzymam mocno kciuki i szczerze wierze w dobre wieści!

sorki dziewczynki, że się ostatnio mniej udzielam, ale coś mi na głowę siadło. Jakoś mnie to czekanie na procedurę dobija, że pomału opadam z zapału do walki i zapominam o co walcze. Jak się człowiek kłuje tymi igłami to ma motywację i chęć i poczucie, że coś robi. A ja nie robię obecnie nic poza czekaniem na badania immuno i czuję się jakby pierwsza procedura nigdy się nie wydarzyła.
W dodatku szwagierka zaraz ma połówkowe. A pamiętam, że jak nam powiedzieli o ciąży to byłam tuż przed drugim transferem. I teraz ona już tak daleko, a ja dalej nigdzie... Przepraszam za smęty.
Kurcia musisz sobie zająć maksymalnie wolny czas . U mnie w rodzinie tez bratowa nie dawno urodziła druga córeczkę i aż kipi szczęściem w ich domu a na mnie się patrzy jakbym chciała wygodnie żyć . Nikt nie wie z czym się zmagam jakie mam problemy , tylko matka ale ona widzi jedynie czubek swojego nosa . Żyje tylko od wizyty do wizyty ale dzięki nadmiarowi zajec i braku wolnego czasu nie mogę rozmyślać co będzie... co mnie czeka?!Musisz sobie zająć jakies hobby zajęcie ... spotykać się ze znajomymi ... kawki z koleżankami ... spacerki cokolwiek . Zobaczysz jak szybko będą Ci leciały dni .. i nie bedIwsz mieć czasu na myślenie
 
Pamietam jak po moim pierwszym poronieniu, przyjechała moja szwagierka z niemalze rocznym dzieckiem, nie chcialam ich widzieć, to moj M. wymyslil ze zeby ich nie wyrzucic to weźmie ich na spacer, kiedy zobaczylam przez okno jak M. prowadzi wózek... nie chce opisywać jak sie wtedy czułam i zachowywalam, bo nie da sie tego ubrać w słowa, rozpacz i histeria.
Oni chcieli dobrze, nie będąc mną, nie mogli wiedzieć co czuje. Ciężko mi bylo później przełamać sie do tej malej, ktora nie byla niczemu winna. Nie chcialam do nich jezdzic, widziec jej. W końcu nadeszly pierwsze urodziny, przelamalam sie zeby pojechac, bylam na uspokajajacych i po rozmowie z M. ze nie jestem gotowa patrzec na to jak trzyma na rekach inne dziecko, a tym bardziej ja nie chcialam. Z czasem mi to przeszlo, pozniej nawet zapomnialam, ale początki byly okrutne. Nie ma sie do czego zmuszac, jesli nie jestesmy na to gotowe. A inni mogą nas uważać za niekulturalnych czy dziwakow, bo nie szli w naszych butach i tego nie zrozumieją, i życzę wszystkim nam i im żeby nigdy w życiu nie mieli powodow zeby to rozumiec.
Mialam to samo jak urodzil sie brata syn. O ciazy dowiedziałam sie w ten dzien kiedy dowiedzialam sie ze mam niedrozne jajowody. Pogratulowalam ale moja szwagierka chyba sama sie niezrecznie czula, widzialam po jej minie a o ciazy powiedzial brat. Gdy dziecko sie urodzilo bylam szczesliwa ale tam nie jezdzilam. Szwagierka miala pretensje ze ich synek nas nie zna, ze powinnismy przyjechac i wziac go na spacer. No fajnie sie mowi. Raz jak tam pojechalam to caly czas w lazience siedzialam i ryczalam wiec jaki mialy sens moje odwiedziny. Dobrze ze bylo nas tam wiecej to.moze nikt tego nie zauwazyl a ta wizyta byla jakos po nieudanym transferze. Niestety oni nie sa w stanie sobie wyobrazic tego co my czujemy, przechodzimy.
 
Rozumiem, że czekanie jest dołujące i przychodzi myśl że jest się jakby w zawieszeniu... Ja między 1 a 2 transferem jeszcze nigdy tak mocno nie czekałam na okres żeby wrócić do walki... a co do szwagierki miałam podobną sytuację... mnie w listopadzie 1 transfer się niestety nie udał a szwagierka mnie i męża w grudniu poinformowała że spodziewają się drugiego dziecka.. pamiętam, że nawet "gratuluje" nie powiedziałam. Nie umiem się zachować tak jak ktoś ode mnie wymaga czy kultura nakazuje jeśli tego nie czuję.... Mój M miał pretensję że mogłam chociaż im pogratulować ale on sobie nie zdawał sprawy co ja czuje wtedy. Tym bardziej że szwagierka jak tu kiedyś Wam wspominałam jest w czepku urodzona... drugie dziecko niedługo urodzi, mąż ma firmę a ona siedzi w domu i kase wydaje... oczywiście na bezrobociu siedząc.. eh.
Mam identyczna sytuacje . Bratowa księżniczka wszystko jej wychodzi tak jak chce , brat zapier....a jak głupi żeby ona miała kasę na głupotki . Kurier codziennie pod brama stoi , ona ciagle w nowych ciuchach dzieciaki tez a mój brat nie ma czasu żeby sobie spokojnie usiąść . Drugie dziecko chciała żeby do pracy nie musiała wrócić i co ? Odrazu !!! A ja muszę zasuwać żeby moc sobie zrobić dziecko ... sprawiedliwość
 
@Maryanka kochana przykro mi, że usłyszałaś stresujące wieści. Mam jednak nadzieję, że to tylko defekt kosmetyczny i kolejna wizyta przyniesie ulgę dla serca. To zawsze boli i stresuje kiedy wiesz, że Twoje bobo będzie czekał jakiś zabieg czy operacja, ale najważniejsze, żeby ta wada nie łączyła się z innymi. Trzymam mocno kciuki i szczerze wierze w dobre wieści!

sorki dziewczynki, że się ostatnio mniej udzielam, ale coś mi na głowę siadło. Jakoś mnie to czekanie na procedurę dobija, że pomału opadam z zapału do walki i zapominam o co walcze. Jak się człowiek kłuje tymi igłami to ma motywację i chęć i poczucie, że coś robi. A ja nie robię obecnie nic poza czekaniem na badania immuno i czuję się jakby pierwsza procedura nigdy się nie wydarzyła.
W dodatku szwagierka zaraz ma połówkowe. A pamiętam, że jak nam powiedzieli o ciąży to byłam tuż przed drugim transferem. I teraz ona już tak daleko, a ja dalej nigdzie... Przepraszam za smęty.
Kochana chyba wiekszosc z nas to przechodzi. Ty przynajmniej zaczniesz badania i czas na prawde szybciej zleci. Dla mnie gechenna bylo jak po biochemicznej kazali mi.odczekac 6 m-cy do kolejnej procedury. W tym czasie byla zmiana kliniki i czekanie i to bylo straszne bo w tym.czasie nic sie nie dzialo. Tez balsm sie tego zawieszenia i czekania jak ruszalam.z immunologia bo pierwsze szczepienia mialam w Krakowie i tam sie szczepilismy co 2 tygodnie więc myslalam ze sie ten.czas bedzie wlokl, potem trzeba bylo odczekac na badania czy szczepienia przyniosły porzadany efekt, potem.znow na wyniki badan, wizyta u imumologa i zielone swiatlo do tranaferu. Trwalo to dość troche ale cos sie działo i ten.czas sie tak nie ciagnal.
 
reklama
Do góry