Dziewczyny ja tak z innej beczki, ale wiem, że jest tu sporo miłośniczek zwierzaków, a że wczoraj mój dzień mało nie skończył się tragicznie to myślę, że warto o tym wspomnieć, może któraś dzięki temu uratuje swojego pupila.
Ja mam labka, straszny żarłok. No i wczoraj w trakcie kolacji się przytkał. Łapy mu się zaczęły rozjeżdżać, wpadł w panikę, posikał się i przewrócił. Mrugał oczami ale się nie ruszał i nie oddychał. Ja panika i płacz, bo nie wiadomo co robić, a pies umiera.
I tu ważny komunikat: POPRZEGLĄDAJCIE STRONY ODNOŚNIE UDZIELANIA PIERWSZEJ POMOCY ZWIERZAKOM, bo jak dojdzie do takiej sytuacji to jesteście skazane na siebie a liczy się każda sekunda.
Mój rzucił się z pomocą i próbował go ściskać za przepone, a ja wygrzebałam mu z gardła jedzenie, ale nic to nie dało. Coraz wolniej mrugał, pysk mu strasznie spuchł, dostał drgawek i szczekościsku. Dobrze że miałam tel awaryjny do weta (24/h) i dopiero jego instrukcja pomogła nam go uratować (tylne łapy do góry i uciskanie klatki piersiowej). To było straszne przeżycie, całą noc nie spałam i do tej pory płaczę. Mało brakowało a byśmy go stracili i to w tak głupi sposób.
Także dziewczyny przeszkolcie się, mam nadzieję że nigdy Wam się nie przyda, ale w razie W lepiej mieć choć podstawową wiedzę.