Kinga_1
Fanka BB :)
Roxii - nie odpuszczaj. Szkoda odpuszczać. Wiem, że to stres całe te starania, ale nie poddawaj się. Ja mam nadzieję, że wystartuję we wrześniu. Chociaż różne kłody pod nogi mi się rzucają same.
Eevlee - a to jak masz być przygotowana do punkcji nie zależy od kliniki, ale od fachowości anastazjologa i od tego jak podchodzi do tematu. Jakikolwiek poddawane czy usypiające czy znieczulające tylko środki muszą być pod kontrolą. A kontrola polega m.in. na tym, że anastazjolog oprócz kontrolowanie funkcji twoich na aparaturze kontroluje jak wygląda twoja skóra i płytka paznokcia ( bo po tym też widać co się dzieje gdyby coś było nie tak). Więc chociaż nic nie mówią w klinice, ale chociaż jeden paznokieć bez malowania i skóra bez makijażu to się da przeżyć. W końcu to nie jest wielka tragedia nie pomalować się czasami.
A u mnie ciąg dalszy zamieszania. Mam mamę w szpitalu ( nie chodzi tylko leży) - muszę się nią zajmować ( nie mam już rodzeństwa), tatę muszę pilnować - karmić i tabletkami faszerować, w dodatku on też się rozchorował. Żeby było fajniej to ja też załapałam jakieś wirusy. Mam gardło zawalone, migdałki powiększone, byłam u lekarza ( dostałam L-4), ale tabletek nie łykam, bo dzisiaj jadę robić kariotyp, a nie można brać ani antybiotyków ani sterydów przed, bo się fałszuje wynik. A muszę zrobić badania teraz, bo inaczej nie wystartuję końcem września - na wynik się czeka nawet do 30 dni. A jak wezmę antybiotyk jakiś to muszę mieć przerwę 30 dni do tego badania, bo się dowiadywałam - czyli z IVF mogłabym wtedy wystartować najwcześniej październik.
Eevlee - a to jak masz być przygotowana do punkcji nie zależy od kliniki, ale od fachowości anastazjologa i od tego jak podchodzi do tematu. Jakikolwiek poddawane czy usypiające czy znieczulające tylko środki muszą być pod kontrolą. A kontrola polega m.in. na tym, że anastazjolog oprócz kontrolowanie funkcji twoich na aparaturze kontroluje jak wygląda twoja skóra i płytka paznokcia ( bo po tym też widać co się dzieje gdyby coś było nie tak). Więc chociaż nic nie mówią w klinice, ale chociaż jeden paznokieć bez malowania i skóra bez makijażu to się da przeżyć. W końcu to nie jest wielka tragedia nie pomalować się czasami.
A u mnie ciąg dalszy zamieszania. Mam mamę w szpitalu ( nie chodzi tylko leży) - muszę się nią zajmować ( nie mam już rodzeństwa), tatę muszę pilnować - karmić i tabletkami faszerować, w dodatku on też się rozchorował. Żeby było fajniej to ja też załapałam jakieś wirusy. Mam gardło zawalone, migdałki powiększone, byłam u lekarza ( dostałam L-4), ale tabletek nie łykam, bo dzisiaj jadę robić kariotyp, a nie można brać ani antybiotyków ani sterydów przed, bo się fałszuje wynik. A muszę zrobić badania teraz, bo inaczej nie wystartuję końcem września - na wynik się czeka nawet do 30 dni. A jak wezmę antybiotyk jakiś to muszę mieć przerwę 30 dni do tego badania, bo się dowiadywałam - czyli z IVF mogłabym wtedy wystartować najwcześniej październik.