reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Niestety.... u mnie w Invikcie w Warszawie pomylili badania.... 2 lata żyłam w przekonaniu ze przekwitam bo AMH wyszło 0,74....a po 2 latach powtorzylam badania juz w Novum i wyszło 1,47.. ręce opadają. ...
Soweczka niekoniecznie, niektóre leki tak wpływają na poziom amh - ono niby nie powinno rosnąć, ale poziom hormonu we krwi jednak się zwiększa. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba chodzi o leki na tarczyce/hashimoto. Jeśli chorujesz to całkiem możliwe, że jednak nie zamienili badań...
 
reklama
Przykro mi kochana :(

Dzięki-myślę że dopóki nie usunę moich niedroznych jajowodow tak to się będzie kończyć...
Będę miała teraz czas(choć właściwie patrząc na mój wiek to go nie mam...) I chcę naprawdę poważnie się zastanowić co dalej-na co się zdecydować,jakie badania jeszcze porobić itd.
Mam jeszcze tego slabeuszka ;) zamrozonego I dla Niego muszę jakoś się ogarnąć...
 
Dzięki-myślę że dopóki nie usunę moich niedroznych jajowodow tak to się będzie kończyć...
Będę miała teraz czas(choć właściwie patrząc na mój wiek to go nie mam...) I chcę naprawdę poważnie się zastanowić co dalej-na co się zdecydować,jakie badania jeszcze porobić itd.
Mam jeszcze tego slabeuszka ;) zamrozonego I dla Niego muszę jakoś się ogarnąć...
Murawa to dawaj od razu - co masz zbadane, jakie wyniki, jakie leki bierzesz teraz itp :) Razem to ogarniemy :*
Mój mąż dzisiaj powiedział, że szkoda mu wydawać zawsze 200zł na wizytę, którą prowadzę tak naprawdę ja i dawki leków też sama chcę konkretne, to ja sugeruje lekarzowi a on je tylko zleca :D
 
Dzisiaj dopadło mnie intensywne przeglądanie stron o in vitro. I wiecie? Doszłam do wniosku, że więcej jak ten jeden raz - nie dam rady. Nie mam tej pokory w sobie, jaką Wy macie. Też sporo przeszłam, ale - na więcej chyba nie wyrażam zgody.
Kochana, nie wiem jak u Ciebie z charakterkiem, ale powiem Ci jedno (już nieraz o tym pisałam).
Ja przed pierwszą wizytą w klinice przeryczałam cały tydzień, łącznie z tym, że płakałam też na parkingu od kliniką, na wizycie wyglądałam jak panda, mówiłam cały czas z trzęsącą się brodą.
Ale co nas nie zabije, to nas wzmocni - dla mnie ta walka, choć długa i ciężka, pełna porażek jest jednak jak narkotyk :D Nie spocznę, dopóki nie urodzę dziecka. Ale o tym później :) Teraz spokojnie poczekaj do bety, trzeba być dobrej myśli, że jednak będzie pozytywna :)

A tak w ogóle, to co najbardziej Cię przeraża? Bo jedną kreskę na teście pewnie już nieraz przerabiałaś... Jak każda z nas...
 
Cześć dziewczyny! Jestem tu nowa ;) Trafiłam na tę stronę dzięki koleżance i bardzo się z tego cieszę. Powiedziała ona, że tutaj mogę pisać o wszystkim co mnie trapi i ogólnie że dostanę tu wsparcie, którego bardzo potrzebuje. Moja historia wygląda w skrócie tak.
Staramy się z mężem od ponad 2 lat o dziecko. Po roku starań poszłam do lekarza, zwykłego ginekologa, który porobił mi badania hormonalne, okazało się że praktycznie wszystko jest ok. Stwierdził się skoro są problemy to radzi mi udać się do kliniki zajmującej się problemem niepłodności, gdyż na zwykłych ginekologów szkoda po prostu kasy. Tak też zrobiłam, dowiedziałam się o lekarzu, który specjalizuje się w tej dziedzinie. W lutym minie rok jak jeździmy do niego. Na początku robilismy badania, nasienie męża jest ok, ogólne badania też są dobre. Następnie miałam robione badanie HSG (z racji tego, iż w wieku 11 lat miałam rozlany wyrostek i zapalenie otrzewnej). Okazało się to co przeczuwałam, prawy jajowód niedrożny, przez lewy płyn się przemieścił do otrzewnej, więc tak jakby był drożny. Lekarz jednak stwierdził, że nie znaczy to ze on pracuje prawidłowo. Mielismy zrobić laparoskopię, jednak obecnie lekarz stwierdził, że nic to nie zmieni. Po HSG postanowilismy rozpocząć stymulację, brałam letrozol chyba 5 cykli. Jednak nie przyniosło to zbyt wielkich efektów. Pęcherzyki rozwijały się tylko po tej niedrożnej stronie. Po letrozolu były gonadotropiny (mensinorm i gonal f). Chcieliśmy zrobić inseminację jednak pęcherzyki również były małe i też po prawej stronie tej niedrożnej. Ta lewa strona praktycznie nie pracuje, jak już jest jakis pęcherzyk to mały, antralny. Dodam, że z macicą i jajnikami jest wszytko ok. W grudniu 2017 zaczęłam brać przez miesiąc tabletki anty żeby oczyścić się z płynów po zastrzykach. 10 stycznia miałam wizytę, podczas której mieliśmy ustalić co dalej. Nie chcemy z mężem już tych podejść do inseminacji bo jest to bardzo kosztowne a efektów nie ma i szanse na ciąże też malutkie. Zdecydowaliśmy się na leczenie in vitro. Mamy iść krótkim protokołem. Czytam o tym, gdyż wcześniej się tym nie interesowałam, nie myślałam że kiedyś podejmę taką decyzję. Bardzo dużo mnie to kosztuje, ale tak jak Wy dziewczyny bardzo chcę mieć dziecko. Liczę na Wasze wsparcie w trakcie tego leczenia, które niedługo podejmę i życzę Nam wszystkim żeby spełniło się to Nasze największe marzenie! Pozdrawiam:)
Witaj Malinka. Przeczytałam twoja historię, która jest dokładnie taka sama jak moja. Nawet ten sam jajowod mamy niedrozny [emoji2]
My od razu po usłyszeniu diagnozy z niedroznoscia i po ponad 4 latach staran od razu podeszlismy do in vitro.
I przy pierwszym podejściu się udało, tego Ci również życzę.
 
Wtedy nie brałam żadnych leków. A wiem ze pomylili bo też wyszły przeciwciała rozyczki (wiedziałam że nie chorowalam)Powtorzylam w innym lab i wyszło 0...W Invikcie zarzekali się ze to tylko to się oomylilo (brak prądu, nowy laborant i t.d)a inne na pewno dobre i nie muszę powtarzać. ... no i wyszło dopiero za 2 lata ze jednak trzeba było ich zmusić do powtórki.
 
@dżoasia - mówiąc mężowi "tak" wiedziałam, że drogę do rodzicielstwa będziemy mieli długą i wyboistą (zanim nasza znajomość się rozwinęła on znał już parametry swoich żołnierzyków; nie ukrywał tego). Więc niby miałam przez to trochę czasu w małżeństwie dojrzeć do decyzji o in vitro. Ale nie spodziewałam się, że moje ciało tak bardzo będzie się buntowało - zarówno podczas stymulacji, jak i zwykłych badań ginekologicznych czy podczas transferu. Brak jakiejkolwiek intymności, lekarz bez kontaktu wzrokowego podczas rozmowy (wzrok wbity w monitor), nie umiem tego nazwać. Do tej pory ciało było moje. Ja wiem, że wszystkie to przerabiamy. Wiem.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Murawa to dawaj od razu - co masz zbadane, jakie wyniki, jakie leki bierzesz teraz itp :) Razem to ogarniemy :*
Mój mąż dzisiaj powiedział, że szkoda mu wydawać zawsze 200zł na wizytę, którą prowadzę tak naprawdę ja i dawki leków też sama chcę konkretne, to ja sugeruje lekarzowi a on je tylko zleca :D

Hmmm mówisz-żebyś tylko rachunku mi nie wysłała :)
Tsh-0.99
Ft3 2.46
Ft4 1.26
Amh 5.62
Odczyn usr (co to Jest!!!?) Ujemny
Toxoplazmoza <3...coś tam jeszcze mam teraz nie mogę znaleźć A nie pamiętam...

Powiedz mi jeszcze kojarzysz co znaczą te skróty przy opisie:
Pobrano 12 coc(czyli jajeczek?):
8xm2, 3xm1, 1xgv nie czaje tego.
Z leków teraz mialam:
Encorton x1
Estrofemx3
Acardx1
Folik×1
Prolutex x1
Luteina 3x2
Duphaston x3
Clexone x1
Z nowości to właśnie clexone-wcześniej jej nie miałam...I nie wiem czemu teraz ?
Mój m:
Morfologia 1%
Koncentracja 38 mln/ml
Ruchliwość 30/10/60%
No...to radz Droga moja.
 
Do góry