reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Nie ma za co... Jesli tak jest, to dobrze. Nie możemy kryć emocji bo nas zeżrą od środka. A my na to pozwolić nie możemy bo mamy jeszcze sporo do zrobienia na tym swiecie!


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom

To prawda , cele życiowe to podstawa. Mimo, że już nie będę podchodzić do in vitro, uzależniło mnie to forum. Czytam z radością dobre wiadomości , że smutkiem złe. Wasze wpisy to taka terapia dla mnie.
Cieszę się, że jestem tu i narazie pozostanę.
 
reklama
Chyba kazda para podchodzaca do ivf przechodzi jakis kryzys wypalenie a to jest chyba spowodowane bezsilnoscia i bezradnoscia w tym wszystkim. Zalamaniem ze znowu cos wyszlo ze znowu sie nie udalo. Ja tez swoj zwiazek raczej moge umiescic w tych ktore nie sa idealne po tylu probach gdzies w nas cos zgaslo zyjemy razem a czasem mam wrazenie ze zupelnie osobno jak obcy sobie ludzie
Niestety to z nami robi cala ta walka i ivf
Smutna prawda... my z M jesteśmy na etapie odbudowywania naszego pożądania i miłości.. spontaniczności. Walka i przegrana sprawiła że trochę oddaliśmy się od siebie :( ale nadal się kochamy więc myślę że będzie tak jak kiedyś.
Powiem więcej myślę że jeśli nasze związki przetrwają takie próby to nic ich nie zniszczy. Tylko po tej próbie potrzebują trochę czasu do naprawy...wrocenia do normalności , życia codziennego .
 
Mojemu M towarzyszy na codzień fizyczny ból ( zapalenie nerwów , zaczęło się od łokcia tenisisty a teraz już jest od palców po barki) i nikt nie jest w stanie mu pomóc. Dwa- kompletnie nie radzi sobie że stresem a moje poronienia i teraz strach o blizniaki rozwaliły go na atomy. Całość od roku odbija się na mnie. Tak jakbym miała pancerz i to mnie wcale nie dotknęło. Pękłam. Poleciało szkło.
Teraz on się stara a ja.... ostatni rok odbił na mnie piętno. Czekam... co przyniesie czas.

Napisane na SM-G928F w aplikacji Forum BabyBoom
Strasznie to trudne... trzymaj się dzielnie. Najważniejsze teraz są dzieci i Ty, musisz się skupić najpierw na Was,a mąż niech się stara i dba teraz o Was!
A jak z Twoimi mdłosciami? Ustały już??
 
Bardzo mi przykro, że musisz przez to przechodzić sama. To jest najgorsze, co może być. Z doświadczenia powiem, że mój były mąż był taki, że jak coś było nie tak, ja byłam w dołku, był gorszy czas dla mnie, to on mnie opuszczał emocjonalnie a dwa razy również faktycznie. Tak to się toczyło aż doszło do ostatecznego rozstania. Myślałam wtedy, że umrę, zwłaszcza że jego odejście było niespodziewane. Jednak pozbierałam się a teraz najchętniej bym go wyściskała, że zrobił mi taką przysługę. Tak to w życiu czasem bywa, że choćby nie wiem co się zrobiło, ta druga osoba nie jest właściwa dla nas i nie ma z nią przyszłości. Przykre jest to, że Twój m się tak zachował. Ty wiesz najlepiej jak jest u Was ale nie daj się tłamsić i źle traktować. Bądź dla siebie dobra. :*
To widać z tymi chłopcami tak jest!do mężczyzny większości dużo brakuje.... Mój przed pierwszą procedurą też nie lepszy. Mało brakowało a by mnie zdradził. Choć do końca życia się nie dowiem czy przypadkiem do tego nie doszło... Ja na hormonach aniołem nie byłam nawet bez nich dużo mi brakuje do anioła;) mam szybki samozapłon:D zamiast rozmawiać ze mną to znalazł sobie zastępstwo... Dwa tygodnie poza domem z nią na obozie dla niepełnosprawnych jako opiekunowie...na każdym zdjęciu razem. Do mnie nie dzwonil a jak już rozmawialiśmy to 3min i tyle z rozmowy....po powrocie do domu codziennie wieczorami rozmawiali przez tel po godzinie...wychodził z domu żeby z nią porozmawiać...nosz kur...a! zarzekał się że nic nie było i to ona szuka z nim kontaktu... Po wielu awanturach i po tym jak powiedziałam że chcę rozwodu to się uspokoiło. Nie ufam do dziś draniowi...ale ojciec z niego najlepszy:)

Moja kuzynka z mężem też długo się starali o dziecko. W końcu udało się po ivf...jednak okazało się że Mały ma wadę genetyczną a ona bardzo złe zniosła ciąże... Mąż wspierał ją tyle o ile. Po porodzie kilka operacji Mały musiał przejść( jelitka na wierzchu itp.) no i tu zaczęły się schody. On miał całkiem inny model rodziny: piękna zadbana żona i zdrowe dziecko a tu nie pykło...sama zajmowała się dzieckiem, sama w szpitalu po operacji Małego, sama później. On nie miał nigdy czasu, wiecznie nie bylo go w domu. Po pół roku powiedział jej że już nie czuje motyli w brzuchu i chce się rozstać. Że całkiem inaczej sobie to ich życie wyobrażał i ona nie poświęca mu wystarczająco czasu....Otworzyła mu drzwi bez słowa:) nie spodziewał się że bez totalnej załamki z podniesioną głową da mu do zrozumienia że ma spier...ć! Teraz ma super faceta tak przystojnego że klękajcie narody;) i 2 dzieci z jego małżeństwa. Wiec piękna gromadka.

Nie warto tracić czasu...
 
Super że wracacie do gry:) Trzymam kciuki za powodzenie. Klinika ta sama, czy szukacie pomocy gdzieś indziej?
Gdzie indziej. Byłam w invimed Wrocław.
Teraz Polmedis. Nawet maja program invitro za darmo.
Mniejsza klinika, inne traktowanie pacjenta. Byłam po nieudanym transferze i tam chce zostać. Czułam się tam wyjątkowo, naprawdę... Nie rzucona na taśmę hurtem [emoji5]

Napisane na VTR-L09 w aplikacji Forum BabyBoom
 
reklama
Do góry