Zrobilam sikacza dzis rano, krotko przed wyjazdem M. Po tym jak nanioslam 4 kropelki moczu na test i pojawila sie mocna czerwona kreska myslalam, ze coz... moze za wczesnie a moze jednak nic nie zalapalo. Po trzech minutach spojrzalam na niego i wybuchlam placzem i smiechem dlawionym. Pierwszy raz w zyciu zobaczylam chociaz ta leciutka ale slabiutka druga kreske. Wiem dziewczyny, ze to nic nie musi znaczyc, zdaje sobie z tego sprawe, ze testy sa mylne i ze to za wczesnie i tak naprawde tylko beta mi powie jaka jest sytuacja.
Ale dla mnie w tej chwili wazne jest, ze pierwszy raz uzywajac takich testow nie przezylam od razu rozczarowania. Moze ono owszem nastapic jutro, pojutrze, za tydzien, ale dla tej jednej chwili bylo warto. Nie sadzilam sama po sobie, ze tak wybuchne. Dzis moj 6 dpt, wiec sytuacja moze byc rozna. Bete zrobie mimo wszystko w tygodniu dopiero, bo nie mam tutaj mozliwosci podjechac dzis ani jutro, wiec zostawie to na od srody. Chyba ze dam rade moze we wtorek gdzies podskoczyc. Poki co bede faszerowala sie dalej lekami i choc przez chwilke pociesze sie, ze widzialam blada druga kreske. Testu uzylam test ciazowy doz plytkowy, czulosc 10 mlU. Wiec to tym bardziej duzo nie mowi. Lece teraz na sniadanko i potem troche poleze jeszcze.
Aha, mimo wszystko brzcuh nadal pobolewa mnie jak na @, piersi troche mniej bola ale jednak dalej.