walczaca o szczescie: z moim mezem jestem od 10lat (23grudnia rocznica)
od pol roku jestesmy malzenstwem. Mam 27 lat, maz 28. W zasadzie od zawsze wiedzialam ze chce miec dzieci bo dla mnie zycie bez dzieci nie ma sensu. Starania zaczelam jakies 5-6 lat temu. Mieszkajac jeszcze w PL. Oczywiscoe najpierw bylo bez stresu,moze nie trafiam w dzien moze za rzadko moze stres. Kazde wytlumaczenie dawalo mi maly spokoj. Choc na chwile. Jednak po ponad roku bezowocnych staran zaczelam sie niepokoic, gdy chodzilam do panstwowych ginekologow rozkladali rece. Oni nawet nie chcieli mi pomoc pewnie mysleli ze przesadzam. W koncu dostalam od kolezanki namiary na prywatnego ginekologa i tam zaczelam moje wizyty. Najpierw zbadal hormony, wyszedl ciut podwyzszony progesteron. Budowa i macica oraz jajniki wszytsko w jak najlepszym porzadku. Moze za bardzo chcialam byc mama. Dostalam tabletki Clostylbegyt po ktorych czulam sie jak na kompletnym odlocie, nie potrafilam normalnie funkcjonowac. A Pan Doktor bagatelizowal moje rekacje na to. W koncu powiedzialam dosc. Zapisalismy sie wspolnie do kliniki Leczenia Nieplodnosci w Katowicach. Tam w zasadzie kompetnie nic z nami nie zrobiono,powtorzono badania ktore.zlecal prywatny ginekolog i za kazda wizytr slono placilismy. W miedzyczssie maz zrobil badania nasienia ktore wyszly nie najlepiej. Zalamalam sie. Zaczal przyjmowac suplementy diety, ale pracy ktora niestety mial przy obrobce metalu nie mogl zmienic a ona ponoc mogla.szkodzic. dwa lata temu zdecydowalismy sie na wyjazd do Niemiec. Zmiane klimatu otoczenia,nie moglam juz niesc pytan o to czemu nie mam jeszcze dzieci, ciagle radzach sie dzieciakow znajomym rodzinie. Chcialwm sie odciac! Myslalam ze to pomoze. Tak bardzo chcialam im wtedy wykrzyczec ze ja tez peagne najbardziej na swiecie a nie daje rady. Mielismy wiec w DE dwa punkty zaczepienia. Slabe nasienie meza jak i moj progesteron. Poczatkowo ja ponownie zbadalam sie juz tutaj u ginekologa i wyszlo ze wszytsko ze ze mnna ok, hormony rowniez. Meza nasienie rowniez sie poprawilo. Bylam szczesliwa oczekiwalam dalej. Lecz z.biegiem czasu dalej nic sie nie dzialo wiec znalezlismy w Internecie Klinike leczenia nieplodnosci w pobluzu naszego miejsca zamieszkania i po wypelnieniu naszej historii zaproszono nas na wizyte wstepna. Skoro wyniki meza znacznie sie poprawily lekarze w klinice "zostawili go w spokoju" zajeli sie mna po wszytskich badaniach wstepnycb rozlozyli rece i wyslali mnie na ostatni etap-laparoskopie. Laparoskopia rowniez wyszla bezblednie. Jestem zupelnie zdrowa. Skoro nie mamy przeciwwskazan to co jest? To bylo.najgorsze. Nie ma jak.sobie pomoc bo nie ma punktu zaczepienia. Po rozmowie z lekarka i ustaleniu ile lat juz trwaja nasze proby skierowala nas na IVF. I zaczelo sie. Zsstrzyki, hormony, usg sprawdzanie. Wszystko szlo.ksiazkowo,wrecz pieknie. Przy punkcji pobrano mi 17! Jajeczek az anestezjolog sie smial ze bedziemy mieli 17 dzieci
lecz nasienie mojego meza nie dalo rady, nie podjelo zadnej wspolpracy z zadnym.z jajeczek...;( co sie okazalo moze to blad kliniki ze nie zbadano mu przed sama procedura raz jeszcze a wyniki znow sie pogorszyly;( Pani doktor ktora prowadzila nasze pierwsze IVF powiedziala ze gdyby wszesniej wiedziala.ze armia nie da rady zajeliby sie nami inna metoda ICSI. Wiec nie poddalismy sie. Po miesiacu odpoczynku teraz w.grudniu podjelismy sie kolejnej stymulacji. Uchowalam 10 jajeczek z czego 9 zaplodniono i przezyly!!!!
))))) wczoraj po 6 latach czekania nadziei, placzu, rozpaczy nerwow przetranferowano mi 2 moich wspanialych zarodkow do.macicy!! 7 zostalo w Klinice pod dobra opieka i wiemy z mezem ze na pewno po nie wrocimy! Nie damy zginac ani jednemu, za dlugo o nie walczylismy. Teraz czekam z nadzieja na pozytywny test i moja dwojke najwaspanialszych dzieciakow!!
juz je kocham