Zaczęłam w 2012r teraz to 7 ivf za każdym razem mam komórki 9,7,lub 6 z każdej komórki były zarodki i były też śnieżynki.
2 ostatnie ivf gorsze .( 6 ivf 4 komórki, zapłodniły się 4, 2 podano dwie u nie dotrwały do 5 doby i nie zostały zamrożone, no i teraz 7 ivf 2 komórki pobrano 2 się zapłodniło no i czekam do jutra...
Gdy w piątek odebrałam bhcg chciałam płakać, krzyczeć, ale już nie potrafię płakać, krzyczeć....zakręciła mi się tylko łza w oczach...
Najgorsze jest to, że powodem ivf są niedrożne jajowody po operacjach torbieli, ktore wciąż nawracają, ale też samoistnie się wchłaniają, jednak gdy miałam te 20 - 25 trafiałam na lekarzy którzy od razu kierowali mnie na laparoskopię nie podając leków, a ja głupia wciąż po szpitalach bo torbiel co doprowadziło do zrostów, no ale wtedy nie było parcia na dziecko, a gdy zaczęło być to rozpadło się małżeństwo.
Za nim ponownie ułożyłam życie i zaczełam się starać to i było juz 32 l na karku.
Zabawne to wszystko, wyniki ok, zawsze są komórki, zarodki, gdy pierwszy raz podchodziłam do ivf amh 2, teraz już 0,47, i jak czytam że dziewczyny walczą o 1 lub 2 zarodki i zachodzą w ciążę....
Wielokrotnie przeklinałam Boga bo już łącznie transferów i crio transferów było ok 15 -16 przestałam liczyć...Dlaczego JA.....
Ale wciąż się modlę i wracam do Boga z prośbą...